Coraz więcej elementów wskazuje, że okupacja Sejmu przez niepełnosprawnych, a szczególnie ich opiekunów, nabiera charakteru walki politycznej z obecnym rządem. I że od samego początku protest w swoim zamyśle miał taki właśnie cel. Niezwykle ważne jest to, co powiedział mi ks. Tadeusz Isakowicz – Zaleski. Stwierdził więc, że rezerwą patrzy na ten protest, widząc, że wspiera go posłanka Joanna Scheuring-Wielgus, która jest jedną z najbardziej aktywnych i zaciętych zwolenniczek aborcji. Po wtóre, obecny protest przybiera ostrą, a chwilami zbyt agresywną postać. Trzecia kwestia, zdaniem duchownego, jest fundamentalna. Tak długie, bo trwające już trzy tygodnie przebywanie w poligonowych warunkach na podłodze korytarzy sejmowych, połączeniu ze strasznym stresem, jaki jest nieodłączny od długotrwałej okupacji, musi przynieść trwałe negatywne skutki fizyczne i psychiczne dla osób niepełnosprawnych. Ich opiekunowie nie biorą pod uwagę, szkód jakie im wyrządzają swoją nieprzejednaną postawą – podkreślił ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.
Wydaje się, że podobnie jak ja zaczyna myśleć tysiące Polaków, którzy na początku protestu niepełnosprawnych w Sejmie, byli całym sercem za ich postulatami. Każdy przyjmował jako coś oczywistego, że potrzeby niepełnosprawnych powinny być zaspokojone. Widoczne też były dla każdego zaniedbania jakie w ciągu ostatnich dwóch dekad powstały, w wyniku zaniedbań, jakich dopuściły się kolejnych rządy w nowej Polsce.
Jednakże z każdym upływającym dniem te sympatie do niepełnosprawnych i ich opiekunów powoli gasną. Kiedy po kilku tygodniach, a pamiętajmy, że ten strajk trwa od 18 kwietnia, wysiłki rządu były przez kolejne dni odrzucane, zaczęto się zastanawiać, co za tą twardą, nieprzejednaną postawą protestujących się kryje. Początkowo dosyć naturalna wydawała się obecność polityków, spotykających się z protestującymi, a nawet ich dłuższa obecność. Nie przywiązywano też dużej wagi do sytuacji, w których politycy wspierali protestujących w ich żądaniach. Od jakiegoś czasu powstał jakiś mur, który zbudowali protestujący. Mur, którego nie jest w stanie przebić strona rządowa, która cały czas podejmuje próby znalezienia rozwiązań, wychodzących naprzeciw postulatom protestujących. Wtedy też po raz pierwszy zaczęto coraz śmielej przebąkiwać o złowróżbnej roli posłanek Nowoczesnej.
Okazało się, że niemal na równi z protestującymi Sejm okupuje posłanka Nowoczesnej Joanna Scheuring-Wielgus. Wyszło też na jaw, że to pod jej skrzydłami duża grupa niepełnosprawnych oraz ich opiekunów weszła do Sejmu. Bez jej zaproszenia nie zostaliby wpuszczeni de Sejmu. Powoli stawało się jasne, a teraz już jestem niemal pewien, że protest i okupacja Sejmu zostały przez posłankę Nowoczesnej zaplanowane. A teraz obydwie te akcje są realizowane.
Postawiłbym nawet tezę, że brak jakichkolwiek ustępstw ze strony protestujących ma miejsce pod dyktando posłanki Nowoczesnej. Ona też chyba nadaje pewnego ducha temu protestowi, w którym tak naprawdę, niektórzy jego uczestnicy przekraczają dopuszczalne granice. Tak traktuję brutalny język, w który wypowiadają się opiekunki protestujących. Niektóre z nich są niemal wyjęte z najbrudniejszego repertuaru politycznego. Trudno mi uwierzyć, że to Iwona Hartwich liderka osób okupujących korytarze Sejmowe sama wpadła na taki koncept i głośno go wypowiedziała bez inspiracji z zewnątrz, proponując „żeby Jarosław Kaczyński zamiast pensji dostawał 10 kg karmy dla kota” To nie jedyne zresztą zatrważające oświadczenie publicznie wypowiedziane przez protestujące opiekunki.
Dwa dni temu inna matka protestująca w Sejmie, opiekująca się niepełnosprawnym dzieckiem, Marzena Stanewicz wypowiedziała głośno szokujący apel do władz:
„Proszę o eutanazję dla mnie i mojego syna”.
W tym apelu, niezależnie od ładunku skrajnej determinacji, również dostrzegam inspirację polityczną. Protestujący są całkowicie zamknięci na najmniejszy choćby kompromis. Powtarzają jak mantrę:
„Dajcie nam 500 zł w gotówce, bo to warunek zaspokojenie naszych potrzeb. Dopiero po uzyskaniu tego opuścimy Sejm”.
Jest jeszcze jedna rzecz, warta większej uwagi. Dotychczas nikt nie zwrócił uwagi na pewną zbieżność czasową dwóch zdarzeń. Okupacji sejmowego Biura Przepustek poprzedzającej obecny protest niepełnosprawnych. Dosłownie na tydzień przed wejściem niepełnosprawnych do Sejmu, z inicjatywy Joanny Scheuring-Wielgus grupa kodowców oraz osób mających związek z Obywatelami RP zajęła biuro prasowe wydające przepustki do Sejmu. Pretekstem miał być fakt, że posłance Nowoczesnej nie pozwolono na wprowadzenie do Sejmu wszystkich towarzyszących jej osób. Okupujący zablokowali drzwi wejściowe do pomieszczenia, do którego wchodzi się wprost z ulicy. Tam inni protestujący rozłożyli się na podłodze i ławkach, wypełniając całe wnętrze Biura. W ten sposób uniemożliwili wejście interesantom, którzy aby dostać się do Sejmu, musieli najpierw otrzymać przepustkę. Jak pamiętamy, po kilku godzinach uruchomiono wydawanie przepustek na zewnątrz Biura. Okupująca grupa pozostała w Biurze na noc. Dopiero nad ranem zdecydowano się wynieść protestujących. okupujących salę. Zrobiła to straż marszałkowska wspólnie z policją.
Wiele wskazuje na to, że Joanna Scheuring-Wielgus nie pogodziła się z porażką podczas pierwszej próby okupacji, która nosiła wszelkie cechy politycznej awantury. Dlatego postanowiła pod pretekstem rozmów konsultacyjnych z niepełnosprawnymi i ich opiekunami, wprowadzić ich do Sejmu. Następne zdarzenia z tym związane znamy. Jakie będzie rozwiązanie, nie wiadomo. Jedno możemy założyć. Od początku protest w zamyśle był działaniem politycznym, antyrządowym. Niepełnosprawni i ich opiekunowie zostali do tego wykorzystani.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/393030-cienie-okupacji-w-sejmie-niepelnosprawnych