Kiedy zaczęła się debata nad ustawą IPN przewidywałem, że ta narracja, która była gdzieś ukryta wśród diaspory izraelskiej, wypłynie ponownie. Przez lata uciszaliśmy ją współpracą polityczną, niestety też poprawnością polityczną i trochę naiwnością. Okazało się, że tej narracji nie udało się całkowicie wyeliminować, czy skorygować i ona w tej chwili wyszła
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Witold Waszczykowski, były minister spraw zagranicznych.
wPolityce.pl: Ministerstwo Spraw Zagranicznych powinno zareagować na oszczerstwa burmistrza Jersey City Stevena Fulopa pod adresem marszałka Stanisława Karczewskiego?
Witold Waszczykowski: Absolutnie wszyscy powinni reagować dlatego, że jest to zupełnie nieuzasadniony, bezprecedensowy atak. Nigdy żaden z naszych marszałków, czy wysokich rangą urzędników państwowych nie dał żadnego powodu do tego, aby atakować nas jako antysemitów, czy „białych nacjonalistów”. Powinno to spotkać się z odporem ze strony naszych władz, MSZ, Ambasady RP i Polonii, która jak wiem już reaguje w tej sprawie. Chcę jednak podkreślić, że niestety nie dziwi mnie ten atak.
Spodziewał się Pan podobnych?
Kiedy zaczęła się debata nad ustawą IPN przewidywałem, że ta narracja, która była gdzieś ukryta wśród diaspory izraelskiej, wypłynie ponownie. Przez lata uciszaliśmy ją współpracą polityczną, niestety też poprawnością polityczną i trochę naiwnością. Okazało się, że tej narracji nie udało się całkowicie wyeliminować, czy skorygować i ona w tej chwili wyszła. Mieliśmy w styczniu jej wybuch dzięki pani ambasador Izraela, więc a tym bardziej daleko od Polski takie incydenty będą się pokazywać. Niestety to problem, z którym musimy się liczyć.
Można to traktować jako dalszy ciąg działań po ustawie S. 447?
Tak, jak powiedziałem, ta narracja była gdzieś schowana, bo przecież wśród diaspory żydowskiej i Żydów żyjących w Izraelu od lat panuje przekonanie, że Polacy byli współtwórcami Holocaustu i że to stało się świadomie na polskiej ziemi. Nawet teraz mieliśmy ostatnio dziwne wystąpienie prezydenta Izraela, ambiwalentne i nie do końca klarowne. Oczywiście zostało ono podchwycone w komentarzach i jeszcze bardziej podkręcone. To jest szeroka kwestia, która nie dotyczy tylko sporu historycznego i narracji historycznej, ale też majątków i kwestii politycznych. Izrael oczekuje bowiem od wielu krajów proeuropejskich, w tym Polski, bezwarunkowego poparcia jego polityki. To wszystko się łączy i nakłada na siebie, dlatego trudno to będzie wyprostować. Ten wielopłaszczyznowy problem nie dotyczy zresztą jedynie Polski, ale także innych krajów europejskich. My jednak jesteśmy łatwym celem do bicia.
Dlaczego?
Bo jesteśmy znacznie słabsi niż Niemcy czy Francja, gdzie rząd Vichy realizował przecież część Holocaustu w ramach administracji państwowej. To są silne państwa, które potrafią się obronić, my jesteśmy słabsi. Poza tym dajemy preteksty tym, że w dalszym ciągu mamy niewyjaśnione kwestie dotyczące własności, która została przejęta w czasie wojny i po niej. Dotyczy to nie tylko własności żydowskiej, która jest kilkunastoprocentowa w skali całego kraju. Jeśli chodzi o kwestie restytucji, to przecież ustawa, którą Kwaśniewski zablokował w 2000 roku dotyczyła tylko 17 proc. mienia pożydowskiego, a 83 proc. polskiego. Dziś mamy tego efekty, nie tylko w postaci debaty międzynarodowej, ale też w wielu miastach w Polsce. Pokazuje to afera mieszkaniowa, kamieniczna itd. To nie jest do rozwiązania tylko poprzez cichy, spokojny dialog historyków. Żeby to rozwiązać musi być pewna dyrektywa, polityczna zachęta. To skomplikowany dialog, który musi być prowadzony wielopłaszczyznowo. Przede wszystkim u nas musimy wyjaśnić sobie pewne kwestie i je rozwiązać na tyle, na ile nas stać, a potem rozmawiać z Izraelczykami, Amerykanami, diasporą żydowską, itd.
W tym sensie list marszałka Karczewskiego do jego amerykańskiego odpowiednika w sprawie Pomnika Katyńskiego niewiele da?
Ale trzeba to robić. Marszałek nie będzie odpowiadał burmistrzowi New Jersey, ale swojemu odpowiednikowi w Senacie. Ja zresztą zachęcałem publicznie, żebyśmy odpowiadali na takie listy. Przecież mieliśmy już kilka listów kongresmenów amerykańskich w ciągu ostatnich tygodni w sprawie Holocaustu i innych, które pozostały bez odpowiedzi. Panuje takie przekonanie, trochę wałęsowskie, że jak stłuczemy termometr, to nie będzie temperatury. Nie, Amerykanie wysyłają takie listy i warto na nie odpowiadać, bo narracja, która jest w nich przedstawiana jest szalenie szkodliwa, wręcz kłamliwa. II wojna światowa, szczególnie na naszych terenach, to nie tylko Holocaust i zagłada Żydów, ale wielka tragedia naszego narodu i wielu innych w tej części Europy. Nie można więc pozostawiać takich listów bez odpowiedzi, że II wojna światowa to tylko kwestia cierpienia Żydów.
Pana zdaniem demontaż Pomnika Katyńskiego jest realny, czy może ta sprawa ma na celu jedynie podgrzanie atmosfery w naszych relacjach?
Nie wiem, jak wygląda sytuacja na miejscu, na ile burmistrz ma takie uprawnienia i na ile powstrzyma go Polonia i jakieś weta naszego konsulatu czy ambasady. We Francji, jak pan pamięta, w ubiegłym roku była próba zdemontowania pomnika Jana Pawła II w jednym z miasteczek. Okazało się, że nasze reakcje i Polonii powiodły się, więc może warto wyciągnąć z tego wniosek. Taka presja może być skuteczna. Jeżeli natomiast miałby on zostać przeniesiony, to na pewno na podobne, znaczące miejsce, nie może on być wyrzucony gdzieś na margines. A burmistrzowi Fulopowi należy też przypominać, że w Katyniu zginęła również potężna grupa Polaków żydowskiego pochodzenia.
Rozmawiał Piotr Czartoryski- Sziler
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/392907-nasz-wywiad-waszczykowski-atak-fulopa-powinien-spotkac-sie-z-odporem-ze-strony-naszych-wladz-msz-ambasady-rp-i-polonii