Nasza historia jest trudna do zrozumienia. Ona jest tak tragiczna i tak unikalna, że takie wydarzenia jak Katyń mogą być dla Amerykanów nie do pojęcia. Dyplomacja musi mówić w języku uwzględniającym doświadczenia Amerykanów
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl socjolog i dyplomata, dr Ryszard Żółtaniecki z Collegium Civitas.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
wPolityce.pl: W czym pomnik upamiętniający zbrodnię katyńską mógł przeszkadzać władzom Jersey City?
dr Ryszard Żółtaniecki: Nikt z nas nie zna szczegółów. Nikt nie robił tam, na miejscu, odpowiedniego researchu. Nikt bezpośrednio nie zapytał urzędników, dlaczego tak się stało. Pewna grupa interesu najprawdopodobniej ma tam swoje plany. To bardzo duży pomnik, ale też piękny. Myślę, że to jest kwestia braku wiedzy i wrażliwości. Z punktu widzenia burmistrza Jersey City, to tylko chwilowa, nic nie znacząca roszada. Amerykanie nie do końca zdają sobie sprawę, jak ważne jest to dla Polaków i Polonii. To wiąże ich bezpośrednio z krajem. To też skutek braku właściwej komunikacji. To, że spotykają się ze sobą głowy państw, szefowie rządów i poszczególni ministrowie, to ważne. Ale ważna jest też komunikacja na niższym szczeblu, pomiędzy lokalnymi politykami, aby druga strona mogła zrozumieć naszą wrażliwość i temperament.
Pojawiły się głosy, że pomnik wygląda zbyt brutalnie i jest niepoprawny politycznie…
Żołnierz z bagnetem wbitym w plecy to widok drastyczny, ale też wydarzenie było drastyczne. To jest rola polskiego konsulatu, aby takie opinie monitorować i ewentualnie zorganizować spotkanie z lokalną społecznością, której wytłumaczyłoby się, dlaczego Katyń jest dla nas taki ważny. Społeczność amerykańska jest bardzo otwarta na takie rozmowy. Oni też mają swoje brutalne momenty w historii. Póki co, nie zdają sobie sprawy, ile osób zginęło w Katyniu i jacy to byli ludzie.
Jaką strategię powinna przyjąć polska dyplomacja w tej sprawie?
Polska dyplomacja musi mówić językiem łagodnym i estetycznym, aby druga strona ją zrozumiała. Nasza historia jest trudna do zrozumienia. Ona jest tak tragiczna i tak unikalna, że takie wydarzenia jak Katyń, mogą być dla Amerykanów nie do pojęcia. Dyplomacja musi mówić w języku uwzględniającym doświadczenia Amerykanów. To wymaga wiedzy i wrażliwości.
Wydaje się, że wymaga też mnóstwo cierpliwości. Marszałek Karczewski upomniał się o losy pomnika, za co został zwymyślany od antysemitów przez burmistrza Jersey City. Czy to już pewien rodzaj obsesji?
Rzecz jest dużo poważniejsza. Pamiętajmy, że w USA działa gigantyczna agentura rosyjska. Ponadto, nie wszystkie organizacje żydowskie są nam przyjazne. W związku z tym, przyszedł czas na to, co nazywamy dyplomacją publiczną. To szczególny rodzaj dyplomacji i zdecydowanie coś więcej, niż propaganda. W ten sposób można przełamywać skróty myślowe funkcjonujące w świadomości amerykańskiej. Z kolei każdy nierozsądny błąd potwierdza te stereotypy i całą praca idzie na marne.
Kto powinien reprezentować obie strony w prowadzeniu dialogu?
Ważny jest dialog, który wyjdzie poza ramy urzędnicze. Urzędnicy nie są wiarygodni dla społeczeństwa. Mówią to, za co im płacą, a więc w sposób naturalny chwalą swój kraj. Potrzebna jest pewna grupa społeczna, np. organizacja pozarządowa, która się tym zajmie.
Jaką strategię powinna przyjąć amerykańska Polonia w tej sprawie?
To ogromne wyzwanie. Po pierwsze, należy wywierać presję na burmistrza Jersey City. Oprócz tego potrzeba pewnego autorytetu w Polonii amerykańskiej, kogoś szczególnie szanowanego i cenionego. Powinien bezpośrednio interweniować, umawiając się z burmistrzem i tłumacząc mu, na czym polega problem.
Rozmawiał: Paweł Zdziarski
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/392902-nasz-wywiad-dr-zoltaniecki-o-sprawie-pomnika-w-jersey-city-takie-wydarzenia-jak-katyn-moga-byc-dla-amerykanow-nie-do-pojecia