Najpóźniej 12 listopada rano będziemy wiedzieli, jakie tak naprawdę są relacje prezydenta Andrzeja Dudy z „większością parlamentarną”. Jeśli do referendum w ogóle dojdzie. Jeśli nie dojdzie, wszystko będzie jasne już wcześniej.
WARIANT 1 - raczej pesymistyczny
Dlaczego Prawo i Sprawiedliwość ustawia się tak bardzo bokiem do prezydenckiego pomysłu referendum konstytucyjnego? To dosyć proste. Wybiegając w przyszłość, zmiana ustawy zasadniczej byłaby ukoronowaniem pewnego pewnego zapoczątkowanego przez Jarosława Kaczyńskiego procesu potocznie zwanego „dobrą zmianą”. Gdyby referendum okazało się sukcesem, to byłby milowy krok na tej drodze, wtedy sukcesem (czyli udana zmianą konstytucji) należałoby się podzielić z prezydentem. Z tym chyba rządzący mogą mieć problem. Ambicje w polityce nie zawsze są dobrym doradcą. Być może nawet prezes PiS mógłby je przeskoczyć, ale wokół jest tylu „podpowiadaczy”, że trudno będzie w partii o życzliwe spojrzenie na inicjatywę Dudy.
W tym wariancie do referendum nie dochodzi, a obozy prezydencki i rządowy (partyjny) oddalają się od siebie coraz bardziej. Podobnie byłoby, gdyby referendum jednak wyszło wbrew „większości parlamentarnej”. Wtedy układu Duda - PiS już nigdy nie udałoby się posklejać.
WARIANT 2 - trochę bardziej optymistyczny
Prezydent musi bardziej zaangażować się w rozmowy z Polakami na temat konieczności zmiany konstytucji. Wiem, że robi to na bieżąco, ale jednocześnie czuję, że to za mało. Tak radykalny plan, by się powieść potrzebuje czegoś ekstra. Rok 2018 i stulecie odzyskania niepodległości są okolicznością tak temu sprzyjającą, że grzech byłoby ją zmarnować. Jeśli decyzja zapadła i Andrzej Duda, mimo oporów obozu rządzącego zapowiedział, że chce iść drogą ku referendum, to musi to robić osobiście. Minister Paweł Mucha nie ma tej charyzmy, to zrozumiałe, niech pomaga, ale liderem musi być prezydent.
To może spowodować, że w ciągu następnych miesięcy rozmowa o konstytucji stanie się na tyle głośna, że nawet sceptycy w PiS poczują, że to referendum może mieć sens i staną ponad własnymi obawami.
W tym wariancie do referendum dochodzi, ale wymaga to naprawdę ciężkiej osobistej pracy Andrzeja Dudy. Wynik głosowania będzie wprost proporcjonalny do wysiłku, który Polacy zapewne docenią.
WARIANT 3 - najbardziej optymistyczny i nawet realny
Wyobrażam sobie sytuację, że prezydent Andrzej Duda porozumiewa się z „większością parlamentarną”. Jak mieliby się dogadać, nie wiem i nie chce wiedzieć. Prezydent ma w ręku potężne narzędzie w postaci weta, PiS nie może sobie pozwolić na przewlekanie kolejnych reform w nieskończoność… Połączmy kropki.
Oczywiście takie kulisy nigdy nie wyszłyby na światło dzienne, ale nie biadam nad tym. Ważny jest efekt. W opcji maksimum, to byłaby zmiana konstytucji po udanym, licznie głosowanym przez Polaków referendum.
= = = = =
Te trzy warianty są dzisiaj tak samo możliwe, jak niemożliwe. Nie ukrywam, że to trochę wróżenie z fusów, ale także zachęta. Najzdrowiej byłoby, by każdy robił swoje i w zgodzie z własnymi przekonaniami. Wtedy o referendum i jego wynik jestem spokojny, bo konieczności zmiany konstytucji nie neguje na prawicy nikt.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/392793-referendum-to-powazny-sprawdzian-dla-prezydenta-jesli-ma-sie-udac-wymaga-jego-osobistego-zaangazowania-3-warianty
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.