Adam Bodnar sam dostarczył argumenty, by pozbawić go funkcji RPO – wynika ze zdania odrębnego sędziego TK.
Adam Bodnar, rzecznik praw obywatelskich, wycofał wniosek w sprawie o sygnaturze K 9/16, czyli zasad stosowania kontroli operacyjnej przez służby policyjne i specjalne. W związku z tym Trybunał Konstytucyjny umorzył postępowanie. RPO mógł cofnąć wniosek, ale ta decyzja wiele mówi zarówno o urzędzie, jak i jego szefie Adamie Bodnarze. Ciekawe uwagi na ten temat zawiera zdanie odrębne sędziego TK prof. Mariusza Muszyńskiego. Wiceprezes TK zauważa, że „inicjowanie postępowania przed Trybunałem ma na celu ochronę wartości i zasad konstytucyjnych, w tym godności człowieka oraz wywodzonych z niej praw jednostki, a także demokracji i praworządności”. Składając wniosek w sprawie zasad stosowania kontroli operacyjnej przez służby policyjne i specjalne, RPO uznał, że niektóre rozwiązania prawne budzą konstytucyjne wątpliwości. Inicjator wniosku powinien wykazać niekonstytucyjność zaskarżanych przepisów, a jednocześnie nie powinien składać wniosków pochopnie. Opinii publicznej trudno wytłumaczyć, dlaczego najpierw RPO złożył wniosek zawierający zarzuty o niekonstytucyjności, a następnie wniosek cofnął, mimo że w obowiązującym prawie nic się nie zmieniło.
Zgodnie z art. 208 ust. 1 konstytucji RPO „stoi na straży wolności i praw człowieka i obywatela określonych w Konstytucji oraz w innych aktach normatywnych”. Czyli jest jedynym podmiotem o takim uprawnieniu w kwestii ochrony praw jednostki. A wniosek w sprawie K 9/16 dotyczył właśnie kwestii związanych ze statusem jednostki wobec państwa. Adam Bodnar uznał, że w polskim prawie sa przepisy naruszające podstawowe prawa i wolności człowieka. Jak zauważa sędzia Muszyński, „w tej sytuacji, w perspektywie ustrojowej, decyzja Adama Bodnara o cofnięciu wniosku w sprawie o sygn. K 9/16 podważa standard wypełniania przez niego konstytucyjnej roli strażnika ‘wolności i praw człowieka’”. Tym bardziej, gdy zważyć, iż RPO składa przed Sejmem ślubowanie, że przy wykonywaniu powierzonych obowiązków Rzecznika Praw Obywatelskich „dochowa wierności Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej”, będzie strzec „wolności i praw człowieka i obywatela, kierując się przepisami prawa oraz zasadami współżycia społecznego i sprawiedliwości”. I będzie to robił „bezstronnie, z najwyższą sumiennością i starannością”. Uzasadniając wycofanie wniosku Adam Bodnar nic nie wspomniał o tym, jakoby kwestionowane przepisy - odnoszące się do godności, prawa do prywatności bądź ochrony autonomii informacyjnej - nie budziły już wątpliwości, co do zgodności z konstytucją.
Swoją decyzję Adam Bodnar uzasadnił „zmianami w składzie orzekającym Trybunału Konstytucyjnego, które nie mają podstawy prawnej w obowiązujących przepisach, a także wprowadzeniem do składu orzekającego osób, które zostały wybrane z naruszeniem Konstytucji RP”. Adam Bodnar przyznał więc sobie prawo nie tylko polemizowania z Trybunałem Konstytucyjnym w kwestii jego uprawnień, ale wręcz zastępowania go. I to mimo, że liczne orzeczenia TK: w sprawach K 1/17, OTK ZU A/2017, K 2/15, OTK ZU A/2017, K 24/14 K 10/15, OTK ZU A/2017, U 1/17, K 1/17, K 3/17, K 17/14, K 36/15, SK 37/15, K 9/16, kwestie podnoszone przez RPO rozstrzygnęły. Oznacza to, zdaniem sędziego Muszyńskiego, że Adam Bodnar „uchyla się od wypełniania” swego obowiązku. Skoro wątpliwości RPO dotyczyły m.in. prawa do życia prywatnego i rodzinnego, to „cofnięcie wniosku (…) jest działaniem wbrew dobru wspólnemu i wbrew obywatelom”. W systemie podziału i równowagi władzy, wniosek do Trybunału Konstytucyjnego jest instrumentem gwarantującym ten podział. Dowodzi także współdziałania władz w realizacji wartości konstytucyjnych. W ten sposób można zweryfikować przed Trybunałem, czy równowaga władz wynikająca z art. 10 konstytucji została zachowana. A skoro tak, to „cofnięcie wniosku przez Adama Bodnara stanowi przejaw braku woli współdziałania władzy, które jest elementem demokratycznego państwa prawnego wyrażonym w preambule do Konstytucji”. Wycofanie wniosku z TK bez merytorycznego uzasadnienia, czyli rezygnacja ze skorzystania ze środka, dzięki któremu „ochrona praw człowieka może być efektywnie realizowana, także w wymiarze uniwersalnym i ogólnym, powoduje, że sprawowanie urzędu Rzecznika Praw Obywatelskich przez Adama Bodnara staje się dysfunkcjonalne”.
Wycofując wniosek Adam Bodnar stwierdził brak podstaw prawnych do zmiany składu orzekającego, zarzucił wprowadzenie do składu orzekającego „osób, które zostały wybrane z naruszeniem Konstytucji RP” oraz wydawanie „orzeczeń nieistniejących”. To zarzuty nie mające podstaw ani w ustawach dotyczących TK, ani w zasadach funkcjonowania Trybunału w przeszłości, ani w dotychczasowych orzeczeniach. W żadnym ze swoich dotychczasowych orzeczeń TK „nie wypowiedział się w sposób władczy o legalności lub nielegalności wyboru któregokolwiek z sędziów Trybunału Konstytucyjnego”. W orzecznictwie TK nie ma też „władczego i wiążącego rozstrzygnięcia stwierdzającego, że obecny skład Trybunału Konstytucyjnego jest sprzeczny z Konstytucją”. Trybunał Konstytucyjny nie jest przecież sądem faktów, lecz rozstrzyga o „normach prawnych w zakresie ich zgodności z aktami wyższego rzędu, w relacji wskazanej w Konstytucji”. W swoim zdaniu odrębnym sędzia Mariusz Muszyński wskazuje, że „wywody Adama Bodnara dotyczące obsadzania stanowisk w TK są nieracjonalne i pozbawione podstaw prawnych”. Gdyby uznać argumenty Adama Bodnara, miałby on wpływ na kształt składów orzekających, co nijak się ma do pozycji ustrojowej RPO oraz przepisów prawa. Tym bardziej że „instytucja wyłączenia sędziego TK nie jest swobodnym uprawnieniem uczestnika postępowania”.
Uzasadniając cofnięcie wniosku Adam Bodnar podkreśla, że w związku z zasiadaniem określonych sędziów w składach TK, możemy mieć do czynienia z „orzeczeniami nieistniejącymi”. Czyli w piśmie procesowym stawia hipotezę naukową, która nie ma pokrycia w obowiązującym stanie prawnym oraz może wprowadzić w błąd co do prawa uczestników obrotu prawnego w RP. Art. 190 ust. 1 konstytucji mówi o ostateczności i powszechnym obowiązywaniu orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego, a art. 190 ust. 2 decyduje o tym, że orzeczenie ogłoszone w dzienniku urzędowym jest uznawane za zgodne z prawem. Adam Bodnar powinien o tym wiedzieć, skoro RPO ma cechować „wyróżniająca wiedza prawnicza” (zgodnie z art. 2 ustawy o RPO). Powinien też wiedzieć, jakie są możliwości „wzruszania” orzeczeń Trybunału przez pełnomocników stron w procesach przed sądami europejskimi. Żaden z europejskich sądów nie ma uprawnień do rozstrzygania o składzie Trybunału Konstytucyjnego Rzeczypospolitej Polskiej. Na brak wymaganej od RPO „wyróżniającej wiedzy prawniczej” może też wskazywać odwołanie się przez Adama Bodnara jako podsatwy uzasadnienia oceny wadliwości wyroków TK, do zaleceń Komisji Europejskiej. Tyle że coś takiego jak zalecenia nie ma umocowania w unijnym procesie legislacyjnym, więc nie jest elementem porządku prawnego RP. Zaleceń KE nie można więc uznać za wiążące prawo. Tym bardziej że zgodnie z art. 188 pkt 1 konstytucji, to Trybunał Konstytucyjny jest uprawniony do orzekania o zgodności z konstytucją ustaw i umów międzynarodowych, w tym unijnych traktatów. Ta kompetencja daje TK „władztwo” nad kształtem i kompetencjami unijnych instytucji, a nie odwrotnie.
Składanie wniosków do Trybunału Konstytucyjnego jest najważniejszym instrumentem pełnienia przez RPO jego ustrojowej roli strażnika wolności oraz praw człowieka i obywatela. W takim razie cofnięcie wniosku bez zmiany kwestionowanych przez RPO przepisów i w oparciu o przesłanki nie mające podstaw prawnych oraz pozbawione merytorycznej wartości dowodzi, iż Adam Bodnar nie realizuje swojej ustrojowej roli. Jak konkluduje sędzia TK Mariusz Muszyński, w ten sposób Adam Bodnar „sprzeniewierza się złożonemu ślubowaniu, co zgodnie z art. 7 ust. 2 ustawy o RPO stanowi przesłankę do pozbawienia go sprawowanej funkcji”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/392643-adam-bodnar-sam-dostarczyl-argumenty-by-pozbawic-go-funkcji-rpo-wynika-ze-zdania-odrebnego-sedziego-tk