Rafał Trzaskowski po prostu przywitał Patryka Jakiego w Warszawie i powiedział, że powinien uczyć się tego miasta. Jeżeli czuje się urażony przypomnieniem tego, że nie jest z Warszawy, tylko z Opola, to znaczy, że albo wstydzi się swojego pochodzenia, albo nie traktuje poważnie startu w Warszawie
— powiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl Paweł Rabiej z Nowoczesnej, członek Komisji Weryfikacyjnej ds. reprywatyzacji w Warszawie i kandydat na wiceprezydenta w stolicy w duecie z Rafałem Trzaskowskim (PO).
wPolityce.pl: Już obserwujemy starcie pomiędzy Rafałem Trzaskowskim a Patrykiem Jakim, chociaż kampania wyborcza jeszcze oficjalnie się nie zaczęła. Ale czy potrzebne były zarzuty, że kandydat PiS nie urodził się w Warszawie?
Paweł Rabiej: Nie sadzę, żeby cokolwiek ktoś komuś zarzucał. Rafał Trzaskowski po prostu przywitał Patryka Jakiego w Warszawie i powiedział, że powinien uczyć się tego miasta. Jeżeli czuje się urażony przypomnieniem tego, że nie jest z Warszawy, tylko z Opola, to znaczy, że albo wstydzi się swojego pochodzenia, albo nie traktuje poważnie startu w Warszawie. Bo każdy z nas musi uczyć się Warszawy, gdy startujemy czy to na radnego, czy na urząd prezydenta miasta. To przecież duże miasto z wieloma skomplikowanymi wyzwaniami. Ja sam chcę się uczyć Warszawy jako „słoik”, który z wyboru mieszka w Warszawie od dwudziestu paru lat, który startuje razem z Rafałem Trzaskowskim. I nie sądzę, żeby te słowa miały kogokolwiek urazić, bo nie było w nich złych intencji. Wręcz dziwię się Patrykowi Jakiemu, że przyjął je w ten sposób i zrobił z tego jakiś dramat i histeryzowanie, bo to świadczy chyba o jakiejś niedojrzałości emocjonalnej, a sądzę, że od kandydata na prezydenta miasta warszawiacy oczekiwaliby więcej zrównoważenia.
Czyli nie uważa Pan, że Rafał Trzaskowski dzieli mieszkańców Warszawy?
Nie, skąd. Przecież takich słów nie było. To wszystko powiedział dopiero Patryk Jaki i zrobił wokół tego dramat. Niestety, jeśli taki jest sposób funkcjonowania pana wiceministra, boję się, że w sytuacji gdy na skrzyżowaniu zderzą się dwa samochody, nazwie to karambolem zagrażającym miastu. Trzeba mieć w tym wszystkim umiar.
Natomiast na tym etapie nie przywiązywałbym do tego wagi. Dobrze, że ta rywalizacja ma swoją dynamikę, ale ciężko odnieść mi się do tego, z czym startuje Patryk Jaki, bo nie przedstawił dotąd żadnych propozycji programowych. Zauważyłem nawet, że stał się pewnym kameleonem: głosował przeciwko, a teraz jest za in-vitro, jest za sportem, chociaż ostatnio krytykował maratony. Poczekajmy więc. Jako osoba, która chce się koncentrować w tej kampanii na merytoryce, sądzę, że generalnie dobrze, że ta kampania będzie tak energiczna i energetyczna, bo Warszawa zasługuje na bardzo jasne powiedzenie, jaki plan dla niej proponuje każdy z kandydatów.
A czy Pan ruszy jakoś mocniej z kampanią? Na razie w tym duecie głośno o Trzaskowskim.
Ale Rafał Trzaskowski jest kandydatem na prezydenta, a ja na wiceprezydenta. Robię to, co uzgodniliśmy w tej prekampani i co uważam za najważniejsze. Bo od półtora roku spotykam się z Warszawiakami i i rozmawiam z całą masą środowisk. Natomiast wiem, że ta duża kampania będzie się koncentrować wokół emocji politycznych, czyli kto komuś da politycznie łupnia, czy PiS da PO, czy PO da PiS.
W takim razie Witold Zembaczyński próbował dać niezłego „łupnia” Patrykowi Jakiemu. Nie przesadził?
Nie chcę komentować tych słów z dwóch powodów. Po pierwsze, Witold Zembaczyński zna osobiście Patryka Jakiego z Opola już bardzo długo. A po drugie, przecież sytuacja, w której Patryk Jaki proponował prezydentowi Opola bieg na 5 km, wiedząc, że jest to osoba starsza i chora na Parkinsona, też nie była miła. Trzeba pamiętać, żeby w merytorycznej walce politycznej nie sięgać po argumenty, które mogą ranić inne osoby.
Czyli jak wciąganie to wszystko rodziny Patryka Jakiego?
Ale z drugiej strony proponowanie starszej osobie, żeby wystartowała z Patrykiem Jakim w biegu na 5 km, jeśli było wiadomo, że jest to osoba chora, jest naprawdę niesmaczne. Także powstrzymajmy się od tego w kampanii. Chciałbym aby kampania, nie tylko w Warszawie, ale w innych miastach, nie sięgała po tego typu argumenty,
Dotyczy to również Nowoczesnej i słowach o dziecku Patryka Jakiego?
Podkreślam, to jest wypowiedź Witolda Zembaczyńskiego, który ma w tej sprawie swoje emocje i wytłumaczył je. Należałoby więc o to pytać już jego. Ja na pewno będę starał się punktować kontrkandydatów przede wszystkim pod kątem przygotowania do rządzenia, co wymaga bardzo wielu cech, w tym zdolności do dialogu. Bo jeżeli ktoś startuje na prezydenta miasta, to powinien pamiętać o tym, że musi budować mosty, a nie mury. W tej dużej polityce tworzy się bardzo dużo murów, bo na tym to polega. Ale ci prezydenci polskich miast, którzy osiągnęli sukces, to ludzie, którzy potrafią zaoferować coś dla wielu różnych środowisk. Ja na przykład nie mam problemu z kontaktami z radnymi PiS i wysłuchaniem ich argumentów. Chciałbym, żeby tak się zarządzało mieszkańcami, bo trzeba rozwiązywać problemy mieszkańców,a nie tłuc się na różne argumenty.
Not. ak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/392352-nasz-wywiad-rabiej-trzaskowski-po-prostu-powital-jakiego-w-warszawie-dziwie-sie-ze-kandydat-pis-zrobil-z-tego-dramat
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.