Zastanawiam się, jeżeli politycy Nowoczesnej i PO nie chcą się od tego odciąć, to czy nie jest to przypadkiem celowa gra i kazano Zembaczyńskiemu atakować poniżej pasa rodzinę kandydata. To by pokazywało, jak niskie standardy obowiązują w tych partiach
— powiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl wiceminister Patryk Jaki, kandydat Zjednoczonej Prawicy na prezydenta Warszawy.
wPolityce.pl: Witold Zembaczyński - ujmując to delikatnie – wypowiedział pod Pana adresem mocne słowa. Politycy Nowoczesnej, broniąc swojego kolegi, przekonują, że wszystko zaczęło się od Pana, gdy w 2011 roku wezwał Pan chorego na Parkinsona prezydenta Opola – ojca posła Zembaczyńskiego – na 5 km bieg. Wiedział Pan o tej chorobie?
Po pierwsze, Ryszard Zembaczyński ukrywał swoją chorobę przed całym miastem, nikt wtedy o tym nie wiedział. Być może ukrywał się przed wszystkimi, ponieważ starał się o reelekcję. Ale ja nie miałem prawa o tym wiedzieć. Po drugie, ten happening był wtedy nawiązaniem do biegów, do których wyzywał Donald Tusk. Po trzecie i co zresztą jest najważniejsze, Ryszard Zembaczyński, czyli ojciec posła Witolda Zembaczyńskiego, był szefem PO w Opolu, a jeśli jest się prezydentem miasta i politykiem, to rozumiem, że trzeba liczyć się z tym, że opozycja będzie krytykować. A moje dziecko nie jest politykiem i nie pełni żadnej funkcji publicznej. To jest zasadnicza różnica. Dlatego poseł Zembaczyński sięgnął dna, a takie chamstwo to już poziom Janusza Palikota. Zastanawiam się, jeżeli politycy Nowoczesnej i PO nie chcą się od tego odciąć, to czy nie jest to przypadkiem celowa gra i kazano Zembaczyńskiemu atakować poniżej pasa rodzinę kandydata. To by pokazywało, jak niskie standardy obowiązują w tych partiach.
W gorącej już prekampanii w Warszawie Rafał Trzaskowski wezwał, by poznał Pan miasto. W dodatku odpowiada, że w żaden sposób nie dzieli mieszkańców stolicy. W rozmowach z politykami opozycji usłyszałem nawet słowa, że zareagował Pan histerycznie na słowa kandydata PO.
Zareagowałem bardzo spokojnie. Pokazuję tylko, że skoro Rafał Trzaskowski wypomina mi miejsce urodzenia i mówi w związku z tym, że powinienem uczyć się Warszawy, to czemu dzieli mieszkańców. Pytam, czy jeśli wygrałby wybory, to czy kontynuowałby tę politykę i więcej przywilejów mieliby ci mieszkańcy, którzy urodzili się w Warszawie? Czy one nie mają prawa czuć się warszawiakami? W związku z jego wypowiedziami, każdy powinien usłyszeć odpowiedź.
Skoro rywalizacja jest tak rozgrzana i angażujące jeszcze przed rozpoczęciem oficjalnej kampanii wyborczej, to jak będzie to wyglądało do jesieni, pamiętając do tego o Pana obowiązkach jako przewodniczącego Komisji Weryfikacyjnej? Da się to pogodzić?
Zrobię wszystko, żeby to pogodzić. Pamiętajmy, że rolą polityka jest zawsze służba drugiemu człowiekowi. Te funkcje to tylko instrumenty i narzędzia, które mają temu służyć. Jak długo będę mógł pomagać ludziom, będę starał się to robić. A to, że rzeczywiście będzie mnie to kosztowało trochę więcej czasu i być może zarwanych nocy, to nie jest to dla mnie problemem. Mam w sobie jeszcze dużo sił i energii, żeby walczyć o to, aby Polska była silniejsza.
Z różnych wypowiedzi wiemy, że wyrażał Pan zrozumienie dla postulatów protestujących w Sejmie opiekunów osób niepełnosprawnych. Jednak usłyszeliśmy szokujące słowa pani Iwony Hartwich, która odrzucając propozycje rządu ws. świadczeń i medykamentów, stwierdziła, że takim razie Jarosław Kaczyński zamiast wynagrodzenia mógłby otrzymywać „np. 10 kg karmy dla kota i podpaski”.
Dawno nikt nie zaszkodził tak sprawie osób niepełnosprawnych, jak pani Hartwich swoją wypowiedzią. Oczywiście, ich postulaty są słuszne. Natomiast te słowa są po prostu szkodliwe i pokazują, że niestety niektórzy mogą mieć cele polityczne.
Emocje wzięły górę, czy upolitycznienie?
Być może niestety jest jakieś upolitycznienie, natomiast trzeba pamiętać, że pani Hartwich nie reprezentuje wszystkich niepełnosprawnych. Ale środowisko to ma rację, mówiąc, że byli odrzucani przez państwo. Jednak to nie jest tylko problem naszych rządów, ale całej III RP. Szkoda tylko, że ta dyskusja, która mogła być merytoryczna i słuszna, zamienia się w dyskusję o karmie dla kota. To bardzo szkodzi sprawie.
Rozmawiał Adam Kacprzak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/392348-nasz-wywiad-patryk-jaki-witold-zembaczynski-siegnal-dna-to-juz-poziom-janusza-palikota