O pogarszającym się stanie polskiej demokracji nie mówią na świecie już tylko politycy i komentatorzy. Właśnie pojawiły się twarde dane stanowiące dowód na to, iż od chwili przejęcia władzy przez Prawo i Sprawiedliwość kraj nad Wisłą zaczął odwracać się od podstawowych demokratycznych standardów […] dane o postępach w odwrocie od demokracji są po prostu zatrważające” – czytamy w naTemat.pl, jednym z portali, których celem jest, aby znowu było, jak było. Wtórują mu wszystkie media III RP. Czym są „twarde dane”? To punkty, które przyznaje hojnie sponsorowany m.in. przez George’a Sorosa Freedom House.
Najmniej demokratyczne państwa mają ich 7, a ideałem jest mieć 1. Polska obsuwa się na tej skali i za rok ubiegły uzyskała 2,89. Była epoka, gdy otrzymaliśmy 1,75 i zbliżaliśmy się do ideału. Ów pik demokracji udało się nam zdobyć w 2003 r. za czasów premiera Leszka Millera. Rok wcześniej wybuchła afera Rywina, czyli próba ostatecznego przejęcia mediów elektronicznych przez zgromadzone wokół niego postkomunistyczne towarzystwo. Ultimatum Rywina, które ten skierował do Michnika, aby rolę koalicjanta zmienił na wasala i przy okazji opłacił się „grupie trzymającej władzę”, ujawnione zostało w „Wyborczej” pół roku po jego złożeniu. Przez ten czas żadne z mediów nie odważyło się o sprawie zająknąć. Wyjątkiem była rubryka „Z życia koalicji, z życia opozycji” Roberta Mazurka i Igora Zalewskiego, która ukazywała się wówczas we „Wprost”, ale wzmianka została absolutnie przemilczana. Wprawdzie heroina dziennikarstwa III RP Janina Paradowska w wywiadzie dla „Polityki” zadała na ten temat pytanie Millerowi, ale – po interwencji Michnika – wycofała je. Jak tłumaczyła potem, sprawa była „własnością »Wyborczej«”. Taka wolność mediów dla Freedom House okazuje się ideałem. Był to okres, gdy postkomunistyczny układ wziął się za niepodległych sobie biznesmenów. Aresztowany został pionier polskiej przedsiębiorczości i informatyki Roman Kluska, a jego firma wyeliminowana z rynku. Uwięziono cały zarząd świetnie prosperującej Stoczni Szczecińskiej, która została rozebrana, a na jej resztkach tuczyli się baronowie SLD. Podobne wydarzenia na mniejszą skalę można mnożyć. Wskaźniki korupcji w naszym kraju były wówczas najwyższe.
Nieco później, w momencie załamywania się władzy SLD, okazało się, że z gangsterami współpracował m.in. wiceminister spraw wewnętrznych Zbigniew Sobotka. Został on za to skazany na bezwarunkowe więzienie, skąd wyciągnął go urzędujący wówczas prezydent z tej samej partii Aleksander Kwaśniewski. To tylko przykłady, które można kontynuować, aby pokazać, jakie standardy za najbardziej demokratyczne uznaje Freedom House. Teraz instytucja ta bije na alarm. Jej raport „Narody w czasie przemian”, który ma opisywać załamywanie się demokracji w pokomunistycznych krajach, nosi podtytuł „Fałszywa obietnica populizmu”, a więc zanim przeczytamy opis, wiemy, jak oceniać mamy reformy przeprowadzane w Polsce czy na Węgrzech. To także tytuł wstępu autorstwa dyrektora Nate’a Schenkkana, który populizmem nazywa wszystko to, co narusza status quo w Stanach Zjednoczonych czy Europie. Demokracja i liberalizm to dla niego synonimy. Populistami są: Trump, Kaczyński, Orbán, zwolennicy Brexitu, przeciwnicy muzułmańskiej imigracji, krytycy obecnych elit itd.
Pozostało bardzo mało czasu na to, by Unia Europejska i Stany Zjednoczone sprzeciwiły się tej antydemokratycznej fali
— pisze Schenkkan i wzywa, aby UE uzależniła dostęp do funduszy strukturalnych od spełnienia „jednoznacznego kryterium rządów prawa”.
Domyślamy się, że chodzi o to, aby w Polsce wróciły porządki Millera. Rozdział, który zajmuje się podważaniem demokracji przez PiS, został napisany przez dr Annę Wójcik, jak czytamy – „prawniczkę i socjolożkę, asystentkę w Centrum Praw Człowieka Instytutu Nauk Prawnych Polskiej Akademii Nauk”. Wójcik jest absolwentką sorosowego uniwersytetu w Budapeszcie, aktywną uczestniczką licznych prac think tanków tego sponsora, aktywistką feministyczną i antyrządową w Polsce. Instytucje takie jak Freedom House czy Amnesty International odgrywały kiedyś pozytywną rolę na globalnej scenie politycznej. Warto popełnić monografię poświęconą temu, jak zawojowane zostały przez osobników pokroju Schenkkana oraz Wójcik i stały się bastionem ideologii, która uzasadnia władzę nowej liberalnej oligarchii.
Felieton Bronisława Wildsteina ukazał się w numerze 17-18 tygodnika „Sieci”.
kk
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/392335-cenzurki-demokracji-punkty-ktore-przyznaje-hojnie-sponsorowany-min-przez-georgea-sorosa-freedom-house