Minister Dera: Ustawa degradacyjna? "Nie ma większości parlamentarnej zainteresowanej tym, by ta ustawa przeszła przez Sejm"

Jest przygotowywana na jesień przez Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, strategia dotycząca osób niepełnosprawnych. Jeżeli jest info, że tymi sprawami zajmuje się rząd, to jest oczywiste, że to nie są wyścigi

—mówił na antenie Radia ZET Andrzej Dera, odpowiadając na pytanie, czy prezydent Andrzej Duda pomoże w jakiś sposób osobom niepełnosprawnym.

Przygotowanie konkretnych rozwiązań wymaga czasu. Jeżeli ktoś pracuje, to drugi nie idzie na wyścigi i nie mówi: „A teraz my będziemy to robili”

—podkreślił prezydencki minister.

Dera na sugestię prowadzącego rozmowę Konrada Piaseckiego, że rząd zawiódł ws. niepełnosprawnych, odpowiedział:

Powiem szczerze – tak. Trzeba było to zrobić troszeczkę szybciej. Ci ludzie potrzebują pomocy i nikt nie kwestionuje, że trzeba im pomóc. Prezydent pojechał do Sejmu do tych, którzy protestują w słusznej sprawie.

W rozmowie pojawił się również wątek ustawy degradacyjnej. Czy ustawa jest „pogrzebana”?

W sensie ustawowym myślę, że tak. Było zwołane spotkanie i informacja jest następująca – nie ma większości parlamentarnej zainteresowanej tym, by ta ustawa przeszła przez Sejm

—przyznał minister.

W polityce nie takie rzeczy już widziałem. Nie wszystko jest do zrozumienia. Z jakichś powodów uznano w obozie rządzącym, że sprawa degradacji generałów nie będzie dalej rozpatrywana

—dodał.

Ustawa degradacyjna jest spóźniona. Te sprawy powinny być zrobione na początku lat 90. kiedy były emocje

—zaznaczył Dera.

Co z kolei z referendum konstytucyjnym?

W tej sytuacji prezydent jest inicjatorem kwestii referendum. Złoży odpowiedni projekt pytań referendalnych i zaproponuje termin. Jeżeli nie będzie woli, to nie będzie referendum

—powiedział Dera.

Prezydent złoży wniosek o przeprowadzenie referendum, gdyż uważa, że to naród powinien się najpierw wypowiedzieć, a potem elity pisać. Nie może być odwrotnie

—podkreślił.

kk/Radio ZET