Ok. 1,5 tysiąca osób protestowało w sobotę w centrum Gdańska przeciwko nacjonalizmowi i faszyzmowi. Manifestacja odbyła się z inicjatywy prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza jako odpowiedź na zjazd i marsz Obozu Narodowo-Radykalnego, który odbył się w mieście tydzień temu.
Historia powinna być dla nas ostrzeżeniem i lekcją, ale okazuje się, że dla wielu naszych rodaków ta historia sprzed 70 i 80 lat nie jest przemyślana. Ubierają się w kostiumy organizacji nacjonalistycznych, faszystowskich, które były antysemickie, które siały nienawiść, które mówiły, że jeden naród jest ponad innymi narodami. I to jest hańba
— mówił Adamowicz podczas wiecu.
Według Urzędu Miejskiego w Gdańsku i policji w manifestacji pod hasłem „Demokratyczny Gdańsk mówi NIE dla nacjonalizmu i faszyzmu” przed Ratuszem Głównego Miasta Gdańska uczestniczyło ok. 1,5 tysiąca osób.
Adamowicz przypomniał stanowisko NSZZ „Solidarność” z pierwszego zjazdu w Gdańsku w 1981 r. mówiące o tym, że związek „sprzeciwia się wszelkim podziałom narodowościowym i walczyć będzie o zagwarantowanie pełni praw obywatelskich wszystkim Polakom niezależnie od ich przynależności narodowej lub pochodzenia”.
Nie można się było wtedy spodziewać, że sala BHP - święta sala BHP - wielkiego narodowego sukcesu Polek i Polaków, podpisania Porozumień Sierpniowych, bez rozlewu krwi - że w tej właśnie sali w roku 2018 zielone koszule spod znaku Obozu Narodowo-Radykalnego będą mogły się tam spotkać, a szef obecnego związku powie, że wszystko jest na sprzedaż, że to komercja (…) Czy Solidarność jest na sprzedaż? Czy sala BHP jest na sprzedaż?
— pytał zgromadzonych prezydent Gdańska.
Przywołał też słowa papieża Jana Pawła II z obrad ONZ, że „prawdziwy patriota nie zabiega nigdy o dobro własnego narodu kosztem innych”.
Czy to jest zrozumiałe? Niech te słowa świętego Jana Pawła II dotrą do tych kapłanów rzymskokatolickich i związkowców, którzy uważają, że dla każdego w zielonej koszuli jest miejsce w sali BHP, czy na spotkaniach w miejscach innych sakralnych. Bo ci, którzy dopuszczają taką demonstracyjną obecność w tych miejscach, legalizują to, mówią: „To nic złego”, dopuszczają w tych przestrzeniach słowa przepełnione nienawiścią
— dodał Adamowicz.
Z kolei wicemarszałek Senatu Bogdan Borusewicz (PO) nawoływał:
Dzisiaj pogrobowcy przedwojennego ONR maszerują głównymi ulicami Polski. Dlatego musimy powiedzieć „nie” faszyzmowi, „nie” tym, którzy, korzystając z demokracji, chcą ją zniszczyć. Z bocznych ulic, z marginesu polityki oni stają się coraz bardziej widoczni i bezczelni. Jeżeli przywódca związku, który nazywa się dumnie Solidarność uważa, że nic się nie stało, że ta organizacja zrobił swój zlot, parteitag w sali BHP, gdzie wykuwała się wolność i demokracja w Polsce, to ja pytam, co musi się stać, żeby coś się stało? Nie pozwolimy, żeby tego typu organizacja zawłaszczała nasze symbole.
Przemawiała też m.in. sygnatariuszka Porozumień Sierpniowych, posłanka PO, Henryka Krzywonos-Strycharska.
Oburzenie moje nie jest tylko dlatego, że faszyści weszli do Gdańska, ale że nasz rząd pozwala na te wszystkie skrajne rzeczy, że pozwala im robić to, co chcą
— powiedziała.
Dodała przy tym, że jest oburzona postawa PL rządu, który pozwala na szerzenie się ruchów nazistowskich
Głos zabrała także 96-letnia Magdalena Wyszyńska, pochodzenia żydowskiego, która przeżyła wojnę dzięki swojemu korepetytorowi.
Brak ze strony władz państwowych stanowczych działań w kierunku unicestwienia dążeń nazistowskich nasuwa podejrzenia, że dbanie o powiększenie wyborczego elektoratu jest ważniejsze od naszego bezpieczeństwa
— oceniła.
Ja byłam świadkiem wejścia obcej armii do Polski, ale widząc tu państwa wierzę, że państwo nigdy na to nie pozwolą i nigdy do tego nie dopuszczą
— mówiła z kolei prof. Joanna Muszkowska-Penson, więźniarka Ravensbrueck, której Rada Miasta Gdańska przyznała w marcu tytuł honorowego obywatela miasta Gdańska.
Na manifestacji przemawiał także lider KOD Radomir Szumełda.
Jeśli będziemy wysłuchiwali młodych ludzi, jeżeli będziemy im pomagali wchodzić w dorosłość, to ta brunatna zaraza zniknie
— przekonywał.
Żądajmy delegalizacji organizacji neofaszystowskich, ale nigdy, przenigdy, nie skreślajmy ludzi
— apelował. Na koniec ironizował, że nie wszyscy łysi to „naziole”.
Większość łysych jest w porządku
— mówił o sobie.
Adamowicz zwrócił się też do protestujących działaczy partii Razem, którzy zwracali uwagę prezydentowi Gdańska, że sam mógł powstrzymać organizację pikiet i działań ONR w tym mieście.
Koleżankom i kolegom zawsze mówię, by w tej sytuacji spojrzeli na Niemcy z czasów Republiki Weimarskiej. Tam kłócili się ze sobą socjaliści z komunistami, jedni związkowcy konkurowali z drugimi, a na końcu Hitler doszedł do władzy. Niech to będzie lekcja historii. Różne ugrupowania ze sobą konkurują o przywództwo, o różne interesy polityczne, a na końcu wygrywają ci, którzy są przeciwko demokracji i zamykają wszystkich tych, którzy kłócili się między sobą
— powiedział Adamowicz.
W czasie trwającego godzinę wiecu w Gdańsku rozdano 600 flag: po 200 polskich, gdańskich i Unii Europejskiej. Demonstrację rozpoczęto od odśpiewania hymnu narodowego, a zakończono „Odą do radości”.
Na sobotę w Gdańsku zaplanowanych było jeszcze 10 innych manifestacji, zgłoszonych przez środowiska prawicowe, ale ostatecznie, odbyła się tylko jedna, w której uczestniczyło kilkanaście osób. Pozostali zrezygnowali z demonstracji
lw, PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/391258-nieco-ponad-tysiac-osob-na-pikiecie-adamowicza-spojrzmy-na-niemcy-z-czasow-republiki-weimarskiej-na-koncu-hitler-doszedl-do-wladzy
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.