Zdumiewa mnie kampania przeciwko spotowi PFN „GHETTO UPRISING 1943. THE STORY OF TWO FLAGS”.
Twórcom filmiku zarzuca się nieobecność w nim Marka Edelmana i ogólnie – koncentrację na polskiej pomocy powstańcom. Tylko że podtytuł spotu to „Operation ghetto”. Ewidentnie jego celem nie było przedstawienie powstania jako takiego, tylko jednego z jego aspektów – właśnie polskiego wsparcia dla zrywu getta, i szerzej – tych elementów wojennej historii, które świadczą o wspólnej walce Polaków i Żydów. Jest to cel słuszny, biorąc pod uwagę skalę zachodniej niewiedzy o tym temacie.
Czy jego realizacja była optymalna? O to zawsze można się spierać. Ale z całą pewnością nie można traktować filmu jako jakiejś manipulacji, co sugerują chóry (głównie lewicowych) krytyków. To tak, jakby jakiemuś Muzeum Lądowania w Normandii zarzucać, że nie przedstawia wyczerpująco niemieckiego terroru w okupowanej Francji i postaci bohaterów francuskiego ruchu oporu. To jest po prostu niedokładnie ten sam temat.
Ale w polskiej dyskusji politycznej można obecnie w zasadzie wszystko, wolno popełnić każde nadużycie, żeby dowalić wrogowi, więc w zasadzie czemu ja się dziwię?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/391056-atakujacy-spot-pfn-o-powstaniu-w-getcie-jako-manipulacje-sami-manipuluja