W kontekście obchodów 75. rocznicy powstania w getcie list prof. Henryka Szlajfera do prezydenta Andrzeja Dudy wygląda na jakieś kuriozum.
Tym razem główne uroczystości przebiegły nadzwyczaj zgodnie i godnie. W siedemdziesiątą piątą rocznicę wybuchu powstania w warszawskim getcie bardzo podobnie przemawiali prezydent Andrzej Duda oraz Ronald S. Lauder, przewodniczący Światowego Kongresu Żydów. A ambasador Izraela w Polsce, Anna Azari, wpisała się w ton wystąpień obu tych osobistości. Widać było troskę o to, by niczego w relacjach polsko-żydowskich i polsko-izraelskich nie zadrażniać, by podtrzymać przekonanie, że powinny być one wyjątkowe i dobre. Tak jak wyjątkowe są losy obu narodów. Takiego tonu nie spodziewały się dwie osoby i to one są negatywnymi bohaterami 75. rocznicy, autorami słów niepotrzebnych, a wręcz szkodliwych. Jedna to prezydent Warszawy prof. Hanna Gronkiewicz-Waltz, która tradycyjnie niejako (szczególnie niestosowne wystąpienie miała 19 kwietnia 2016 r.) próbowała powiązać rocznicę tragedii w getcie z bieżącą polityką i swoimi zmorami przerzucanymi na innych. Zrobiła to w liście w przeddzień rocznicy oraz podczas uroczystej sesji Rady Warszawy na Zamku Królewskim. Druga to prof. Henryk Szlajfer, który 15 kwietnia 2018 r. teatralnie, publicznie i z wielkim zadęciem ogłosił list do prezydenta Andrzeja Dudy, uzasadniając swoją odmowę przyjęcia zaproszenia na oficjalne uroczystości. Z perspektywy tego, co 19 kwietnia 2018 r. działo się przed pomnikiem Bohaterów Getta widać, że Hanna Gronkiewicz-Waltz jak zwykle wykazała się brakiem wyczucia i umiaru, zaś Henryk Szlajfer kompletnie bezsensownie szukał awantury.
Przed pomnikiem Bohaterów Getta prezydent Andrzej Duda podkreślał, że powstańcy walczyli „za godność”, „ za wolność”, ale także „za Polskę, bo byli polskimi obywatelami”. „To pewnie dlatego na Placu Muranowskim wisiały dwie flagi: biało-niebieska narodu żydowskiego i biało-czerwona narodu polskiego” - mówił prezydent. Andrzej Duda przypomniał, że gdy wybuchło powstanie, polskie państwo w sensie geograficznym i politycznym nie istniało, ale „były polskie władze na emigracji, na zachodzie Europy i byli Polacy, którzy pomagali Żydom traktując ich jako swoich braci, jako współobywateli”. „Gdy ktoś mówi o odpowiedzialności polskiego państwa, czy współodpowiedzialności polskiego państwa za Holokaust, to rani to nie tylko Polaków, ale rani to także Żydów polskich obywateli, także pamięć tych, którzy polegli pod polską i żydowską flagą. Rani nie tylko dlatego, że jest oszczerstwem i zniewagą, ale rani także dlatego, że rozmywa odpowiedzialność ich morderców, niemieckich nazistów” - podkreślił prezydent. I zaznaczył, że „dzięki bohaterstwu powstańców getta warszawskiego, dzięki ich odwadze, Izrael ma wspaniałą i silną armię. To oni są bohaterami i wzorami dla izraelskich żołnierzy, ale są bohaterami obydwu naszych krajów, Izraela i Polski, jako polscy obywatele”.
Z wystąpieniem prezydenta Andrzeja Dudy zaskakująco współgrało to, co powiedział przewodniczący Światowego Kongresu Żydów Ronald S. Lauder. „
Walka przeciwko nazistom w Warszawie nie skończyła się na powstaniu w getcie. (…) Był kolejny rozdział, napisany w Warszawie, o którym musimy pamiętać. Zaledwie rok po tym, jak mała grupka Polaków żydowskiego pochodzenia powstała przeciwko Niemcom, całe polskie podziemie rozpoczęło walki przeciwko nazistom - były to jedne z najbardziej brutalnych walk podczas całej wojny i musimy oddać szacunek tym dzielnym bojownikom 1944 roku”
– mówił. Co ważne, poświecenie bojowników getta nie zostało zmarnowane. „To, czego ci dzielni bojownicy nie mogli wiedzieć, to rezultat ich walk. Ich działania miały wpływ na przyszłe pokolenia młodych Żydów a także wolnych ludzi na całym świecie” - stwierdził Ronald S. Lauder. I wskazywał, że Polacy i Żydzi „potrzebują się wzajemnie jak nigdy wcześniej”. Na znaczenie powstania i jego bohaterów dla organizacji i przyszłości państwa Izrael wskazała też ambasador Anna Azari. „Odwaga tych młodych ludzi z warszawskiego getta była inspiracją dla 600 tysięcy żydowskim mieszkańców Palestyny, którzy w 1947 roku zostali zmuszeni do walki przeciwko wielomilionowym krajom arabskim. Wśród nich było wielu ocalałych z Zagłady” – przypomniała ambasador Azari.
W specjalnym liście w przeddzień 75. rocznicy powstania w getcie prof. Hanna Gronkiewicz-Waltz napisała: „Chciałabym przypomnieć, że zamknięci w getcie, walczący bez żadnej nadziei na zwycięstwo ludzie nade wszystko byli warszawiakami. O tak wielu wciąż nie wiemy, kim byli i kim mogli się stać. To dla nich, bezimiennych, przypnijmy jutro żonkile. Dla tych, których dziś z naszej wspólnoty wyklucza ignorancja, ksenofobia i polityczny nacjonalizm, zapalmy w naszych oknach świece”. Tyle tylko, że nikt poważny z niczego bojowników getta nie wyklucza. Są oni patronami warszawskich ulic, bohaterami obu narodów i państw. Straszenie „ksenofobią i politycznym nacjonalizmem” w przeddzień rocznicy powstania w getcie niczemu dobremu nie służy. Tak jak słowa wypowiedziane przez Hannę Gronkiewicz-Waltz na porannej, specjalnej sesji Rady Warszawy: „To wraca. Powiedziałam to dwa lata temu: demony powstają! Zaczęło się od spalenia kukły Żyda we Wrocławiu”. Jak się okazało kilka godzin później, tylko prezydent Warszawy miała problem z „demonami”, gdyż uroczystości przebiegły godnie, a straszenie „ksenofobią i politycznym nacjonalizmem” było wyjątkowo niestosowne.
W kontekście obchodów 75. rocznicy powstania w getcie list prof. Henryka Szlajfera wygląda na jakieś kuriozum. Uczestnik marca 1968 r. napisał m.in.: „W innych okolicznościach udział Prezydenta RP w tej uroczystości byłby godnym uczczeniem pamięci żydowskich bohaterów. (…) Nie wnikając w tym miejscu szerzej w przyczyny, działalność obozu politycznego, z którym jest Pan związany, jest sprzeczna z wartościami, o które walczyli powstańcy, a także dziesiątki tysięcy innych Żydów w oddziałach partyzanckich, miejskiej konspiracji czy w armiach antyhitlerowskiej koalicji”. Ciekawe, skąd Henryk Szlajfer wie, co jest sprzeczne z wartościami powstańców i dlaczego mianował się rzecznikiem ofiar oraz depozytariuszem wyznawanych przez nich wartości? „Czy zareagował Pan na poruszające wyobraźnię określenie jednego z czołowych publicystów Pańskiego obozu politycznego? - pyta Henryk Szlajfer Andrzeja Dudę, nawiązując do słowa „parchy”, które pojawiło się we wpisie na Twitterze. A dlaczego prezydent miałby się z takich rzeczy tłumaczyć? Czy głowy innych państw tłumaczą się z tego, co się pojawia w mediach społecznościowych w ich państwach? „Zaślepieni ignoranci i doktrynerzy z Pańskiego obozu, prawdziwi bluźniercy, nie mogą, jak widać, zrozumieć, że antykomuniści - socjalista Edelman i syjonista Mordechaj Anielewicz - mogli ramię w ramię walczyć wspólnie z nielicznymi komunistami przeciwko niemieckim oddziałom. Nie usłyszałem głosu protestu z Pańskiej strony, który wsparłby apel wszystkich głównych organizacji żydowskich w Polsce w tej sprawie. Milcząc, akceptował Pan ten brutalny akt ingerencji w historię Żydów, Warszawy i Polski” – atakuje Henryk Szlajfer prezydenta Andrzeja Dudę za nie jego decyzję o zmianie nazwy warszawskiej ulicy (z Józefa Lewartowskiego na Marka Edelmana), co wynikało z ustawy o dekomunizacji ulic. Szlajfer obwinia prezydenta RP o to, że 19 kwietnia w południe mogły nie zabrzmieć wszystkie syreny w Warszawie (nie wiem, czy wszystkie, ale wybrzmiały głośno i były słyszalne praktycznie w całej Warszawie). Wytyka głowie państwa, że w wystąpieniu w Centrum Dziedzictwa im. Menachema Begina nie wymienił nazwy Żydowskiej Organizacji Bojowej, tak jakby Andrzej Duda nie miał prawa powiedzieć tego, co zamierzał nikogo nie dyskryminując, a tylko dobierając odpowiednie argumenty. Zapewne właściwe byłoby wystąpienie uzgodnione co do słowa z Henrykiem Szlajferem.
Mimo całkiem bezsensownych zgrzytów, jakimi były słowa prof. Hanny Gronkiewicz-Waltz i list prof. Henryka Szlajfera, rocznicowych uroczystości nikt nie zepsuł. Była stosowna powaga i wyjątkowa zgodność najważniejszych mówców. Pytanie tylko, po co było wywoływać wilka z lasu? Po co było stwarzać preteksty do zepsucia ważnych uroczystości. Na szczęście to się nie udało i to powinno coś powiedzieć zarówno Hannie Gronkiewicz-Waltz, jak i Henrykowi Szlajferowi.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/391030-po-co-hanna-gronkiewicz-waltz-i-henryk-szlajfer-probowali-zepsuc-godne-obchody-rocznicy-powstania-w-getcie
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.