Podczas obchodów 75-rocznicy powstania w getcie warszawskim prezydent Andrzej Duda bardzo mocno stawiał nacisk na wszystko, co łączy Polaków i Żydów. A powstanie łączy, nie tylko poprzez wspólnego wroga, którym byli Niemcy, ale również przez – często dziś krytykowaną – ideę zbrojnego zrywu. Trudno jednak zarazem nie dostrzec, że przesłanie odwołujące się do wspólnoty losów, nie tylko zresztą w wymiarze polsko-żydowskim, coraz częściej jest dziś w Polsce odrzucane.
CZYTAJ: Ważne słowa! Prezydent Duda: „Bohaterowie Powstania w Getcie zginęli pod żydowską i polską flagą”
Czytając różne komentarze, dostrzegłem w części z nich dość charakterystyczną krytykę przemówienia prezydenta, że niepotrzebnie odwołuje się do romantycznego paradygmatu, że przecież bojownicy żydowscy nie walczyli o Polskę, bo ta Polska ich nienawidziła, że walczyli samotnie i beznadziejnie o przetrwanie. Niektórzy uważają najwyraźniej, że rocznica powstania w getcie powinna być sceną samobiczowania Polaków, wyliczania wszystkich grzechów z czasów okupacji – prawdziwych i tych urojonych. Tak głęboko zanurzyli się we własnym imaginarium, że nie są już w stanie złapać właściwych proporcji, mylą im się przeczytane lektury z rzeczywistością, oficjalne uroczystości z panelem dyskusyjnym. Charakterystyczny jest tu tytuł jednego z materiałów na portalu TVN24, który głosi, że „krzyki Żydów mieszały się z wrzaskami Niemców i śmiechem Polaków”. Cytat nie odnosi się wprawdzie do powstania w getcie, lecz jest zaczerpnięty z nowej książki współautorstwa Jana Grabowskiego „Dalej jest noc”, która ma premierę w najbliższą niedzielę.
Mam, niestety, wrażenie, że na politycznej wojnie coraz więcej jest chwytów dozwolonych. Że próby znalezienia wspólnej płaszczyzny, choćby w relacjach polsko-żydowskich, będą odrzucane i to wcale nie przez Żydów, ale przez jak najbardziej polską sektę osobistych wrogów PiS, dla których każda okazja jest dobra, aby uderzyć w znienawidzony „reżim”. Dlatego też spodziewam się – i o tym pisałem wczoraj – że wydana właśnie książka Grabowskiego będzie kolejnym granatem wrzuconym między Polaków i Żydów.
Niestety, taka strategia jest jak samospełniająca się przepowiednia. Bo można – i to coraz częściej – usłyszeć głosy po prawej stronie: po co brać w tym wszystkim udział, skoro i tak nas nienawidzą, krytykują, obrzucają błotem. To prosta droga do tego, aby podzielić się na dwa narody. Odpowiedzialność klasy politycznej polega (albo powinna polegać) na tym, żeby do tego nie dopuścić. Jak wiemy, różnie z tym bywa. Ale akurat prezydent Duda zachowuje się tutaj tak jak powinien. Nie bije się ciągle w pierś, nie składa hołdów – i to dlatego liberalna lewica go nie znosi. Ale też nie obraża się i nie unika dialogu – za co z kolei obrywa mu się niekiedy z prawej strony. Warto mieć to na uwadze, zanim wygłosi się pochopny komentarz.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/391013-prezydent-duda-nie-sprostal-oczekiwaniom-bo-zamiast-atakowac-lub-bic-sie-w-piersi-mowil-o-wspolnym-losie
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.