Czy znamy jakąkolwiek wypowiedź Donalda Tuska w obronie tej racji stanu, Polski i wizerunku państwa polskiego, w sytuacji, gdy padają niekiedy tak absurdalne zarzuty, stawiające nas w jednym rzędzie z takimi krajami jak Rosja, czy Turcja? Czy któraś z jego wypowiedzi świadczy o tym, że wykazuje postawę propaństwową, że stara się zwalczać najgorsze nawet oskarżenia wobec Polski? Otóż nie znamy takich wypowiedzi. I to jest twardy fakt
— powiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Zdzisław Krasnodębski, europoseł PiS i wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego.
wPolityce.pl: Czy PiS poluje na Donalda Tuska?
Prof. Zdzisław Krasnodębski: Nie sądzę, żeby takie określenie tej sytuacji było w jakiejkolwiek mierze właściwe. Proces Tomasza Arabskiego, w którym Donald Tusk występuje jako świadek, jest sprawą wymiaru sprawiedliwości, prowadzoną przez właściwe organy i to prokuratura wniosła o jego przesłuchanie. Jeżeli pyta Pan o ocenę polityczną Donalda Tuska przez PiS – jako przewodniczącego Rady Europejskiej, a szczególnie okresu, gdy pełnił funkcję premiera RP - to nie ulega wątpliwości, że jest ona krytyczna.
Korespondentka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginon przekazała bowiem kuluarowe doniesienia z Brukseli o tym, że Donald Tusk miałby rozpowiadać, że „PiS go aresztuje”. Tusk – jak to ma w swoim stylu – drwił z tej sprawy. Czy takie plotki rzeczywiście krążą?
Panie redaktorze, my przede wszystkim nie zajmujemy się tutaj plotkami, ale pracą. Muszę więc szczerze przyznać, że nie rozmawiam w Parlamencie Europejskim o Donaldzie Tusku i jego przyszłości. Skądinąd pani Szymańska-Borginon zawsze ma bardzo dobre informacje. Ja nie jestem w stanie ich zweryfikować. Oczywiste jest jednak, że PiS nie może nikogo aresztować. PiS jest partią polityczną, nie ma takich kompetencji ani możliwości. Gdyby takie sformułowanie z ust pana przewodniczącego Rady padło, to byłaby to kolejna próba dezawuowania państwa polskiego. Zauważmy, że na przykład nikt nie mówił, że to CDU i SPD aresztowały Carlesa Puigdemonta, b. premiera Katalonii. Sprawa była niezwykle delikatna politycznie. Ale wszyscy niemieccy politycy, także opozycyjni, zgodnym chórem podkreślali, że decydować będzie sąd i wymiar sprawiedliwości. W takiej postawie wyraża się szacunek wobec niemieckiego państwa. I chciałbym, żeby polscy politycy opozycji, tak zapatrzeni w Berlin, uczyli się w tym względzie od niemieckich kolegów. Jakakolwiek decyzja ws. Donalda Tuska zapadnie w przyszłości, będzie to decyzja wymiaru sprawiedliwości RP, a nie Prawa i Sprawiedliwości.
A patrząc pod kątem politycznym, to czy nie możemy odnieść wrażenia, że Donald Tusk kreuje się od dłuższego czasu na możliwego męczennika „pisowskiej” władzy?
Przedstawienie się jako ofiary politycznych prześladowań jest częste w przypadku osób z kręgów władzy, którym stawia się zarzuty. Chodzi o zrzucenie z siebie odpowiedzialności. Donald Tusk będzie jednak przesłuchany w procesie Tomasza Arabskiego jako świadek. Nikt mu na razie żadnych zarzutów nie postawił. Pogłoski, które przywołuje, służą – rozpowszechniane przez dziennikarzy, polityków europejskich i krajowych - urabianiu przekonania, że w Polsce mamy do czynienia z państwem, w którym partia polityczna albo czyjaś jednostkowa arbitralna wola może decydować, czy kogoś aresztować, czy nie.
A jaka jest Pana ocena?
Jeżeli chodzi o moją ocenę Donalda Tuska - obywatelską, niezależną od mojej sympatii politycznej i faktu, że jestem posłem wybranym z listy PiS – to jest ona niezmienna już od 8 lat. Donald Tusk, szczególnie w okresie katastrofy smoleńskiej - zarówno przed, jak i po niej – jako szef polskiego rządu nie wypełnił swoich obowiązków w sytuacji bardzo granicznej, kiedy zginęła elita państwowa. Dotyczy to również czasów, gdy jako premier w sposób bezwzględny, lekceważący wszelkie zasady kultury politycznej i konstytucyjności, prowadził kampanię przeciwko prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu. Poza tym, obciążają go sprawy związane z aferą Amber Gold oraz innymi licznymi aferami. Czy to może prowadzić do zarzutów karnych, czy też odpowiedzialności natury politycznej, np. postawienia przed Trybunałem Stanu? Tego nie wiem. Nie jestem prawnikiem, a te sprawy należą do wymiaru sprawiedliwości.
Po ostatnim posiedzeniu Rady UE ds. ogólnych, poświęconej sprawie Polski, padły słowa o „nowym tonie” i „postępie”. I skoro rozmawiamy o Donaldzie Tusku, to można zapytać, czy możliwe porozumienie byłoby Donaldowi Tuskowi wyjątkowo w niesmak? Straciłby wtedy – zarówno on, jak i opozycja totalna – polityczne „paliwo”?
Można spekulować, ale trzymałbym się twardych faktów. W ramach demokracji parlamentarnej można mieć bardzo różne zdania, a rolą opozycji jest krytykowanie i przedstawianie swoich wizji rozwiązywania jakichś problemów. Ale każde państwo ma również swój interes ogólny i rację stanu. Można by w związku z tym odwrócić pańskie pytanie: Czy znamy jakąkolwiek wypowiedź Donalda Tuska w obronie tej racji stanu, Polski i wizerunku państwa polskiego, w sytuacji, gdy padają niekiedy tak absurdalne zarzuty, stawiające nas w jednym rzędzie z takimi krajami jak Rosja, czy Turcja? Czy któraś z jego wypowiedzi świadczy o tym, że wykazuje postawę propaństwową, że stara się zwalczać najgorsze nawet oskarżenia wobec Polski? Otóż nie znamy takich wypowiedzi. I to jest twardy fakt.
Zauważmy też, że Jean-Claude Juncker uchodzi za tego człowieka, który z punktu widzenia UE nakłania do pewnego kompromisu. Są też inni politycy europejscy, wśród których pojawia się zrozumienie dla spraw polskich. Ale przewodniczący RE, pochodzący z Polski, nigdy w ostatnich latach naszego państwa nie bronił, nigdy drogi do kompromisu nie torował. Niektórzy politycy opozycyjni i ich zwolennicy twierdzą, że atakują tylko rząd, a nie Polskę, nie państwo. Ale to nie jest tak, że można opisać w najgorszych kategoriach demokratycznie wybrany rząd, a mimo to szanować państwo i demokrację, że podważając jego legitymizację nie szkodzić polskiej racji stanu, nie podważać polskiej pozycji w UE.
Sprawa sporu Polski z KE to również paliwo dla opozycji totalnej. „Ulica” dawno ją zawiodła, a została „zagranica”. Można zapytać nieco żartobliwie: jeśli doszłoby do zażegnania sporu z Brukselą, czy totalna opozycja odnalazłaby się w w takiej rzeczywistości?
Ta strategia w ogóle była samobójcza od samego początku, do tego antypaństwowa i niezgodna z interesem ogólnym. Zawsze namawiałem naszych oponentów, by stali się prawdziwą opozycją, nawet ostrą, ale działająca w ramach reguł parlamentarnych, i w ramach rozumu. Jest zresztą rzeczą oczywistą, że taka opozycja prędzej czy później musi się pojawić. To, że nie mamy realnej opozycji, tylko totalną, jest bardzo smutnym faktem, prowadzącym do osłabienia naszego systemu parlamentarnego oraz samej demokracji. Ale jestem optymistycznie do tego nastawiony i sądzę, że po zawarciu ewentualnego kompromisu z KE i po wyborach, wyłoni się jakaś sensowna opozycja, stawiająca nie na ulicę i zagranicę, ale na własne idee i działania. Wtedy być może nie będziemy musieli sobie zaprzątać już głowy Donaldem Tuskiem i Grzegorzem Schetyną.
Rozmawiał Adam Kacprzak
CZYTAJ WIĘCEJ:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/391001-nasz-wywiad-prof-krasnodebski-czy-znamy-jakakolwiek-propanstwowa-wypowiedz-donalda-tuska-otoz-nie-i-to-jest-twardy-fakt