To jest jakieś takie wiernopoddańcze myślenie, które jest cechą ludzi zniewolonych. To są właśnie ci ludzie, którzy służyli Moskwie i kłaniali się Kremlowi, a teraz najchętniej kłanialiby się na Zachodzie. Takim przykładem był też Andrzej Wajda, który pobił swoisty rekord. Za PRL-u był odznaczony Orderem Budowniczych Polski Ludowej, a za III RP Orderem Orła Białego. Jest coś takiego charakterystycznego, że ci ludzi koniecznie chcą służyć. A jeżeli takiej potrzeby nie dostrzegają ze strony władzy, to czują się zdradzeni, pomniejszeni
— powiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl publicysta Wojciech Reszczyński, odnosząc się do słów Jerzego Stuhra o tym, że „całe życie chciał być Europejczykiem”.
wPolityce.pl: Jerzy Stuhr powiedział w programie „Kropka nad i”, że ostatnie czasy zniszczyły dążenia jego życia, by zostać Europejczykiem. Wydaje się, że słowa aktora wyrażają nie tylko jego odczucia, ale pewnej grupy Polaków. Skąd Pana zdaniem biorą się tego typu deklaracje?
Wojciech Reszczyński: Stuhrowi się wszystko pomyliło. Ja też większość życia spędziłem w PRL-u, ale cały czas czułem się Europejczykiem. Natomiast nie czułem się częścią wolnego świata. Dopiero po 1989 roku Polska wyzwoliła się z komunistycznego ucisku i dołączyła do wolnego świata. Świata Zachodniego, cywilizacji, w której zawsze byliśmy. Nosząc imię mojego patrona, św. Wojciecha, zawsze czułem się częścią Europy, tak jak ten mój patron, który ją tworzył 1000 lat temu. Moje imię jest dowodem na moją europejskość. Po drugie, pan Stuhr reprezentuje środowisko artystyczne, które szczególnie teraz jest jakoś głęboko pogubione. Wmówiono temu środowisku ich jakąś wyjątkową rolę w krzewieniu kultury w narodzie. To była nieprawda. Środowisko artystyczne za PRL-u było przedłużeniem systemu komunistycznego, wspierało ten system. Tylko bardzo nieliczni przedstawiciele tego środowiska kontestowali tamten system. Niektórym się wydaje, że ta rola takich demiurgów kultury, jaka obowiązywała w stosunku do nich w czasach komuny, ma nadal obowiązywać. Oni nadal mają być tymi, którzy niosą kaganek kultury, oświaty i wychowania. To nie jest prawda. Przemiany w Polsce spowodowały, że wszyscy są tak samo ważni. Nie ma kasty sędziowskiej, oświeconej kasty artystów i celebrytów, którzy sobie przypisują jakąś szczególną rolę w państwie.
Z wypowiedzi Stuhra wynika też, że odczuwa on jakieś kompleksy z tytułu bycia Polakiem. Mówił, że chciał być Europejczykiem, na równi z innymi.
To są kompleksy zupełnie nieuzasadnione. Mam przedwojenne wychowanie, on chyba też miał takie i chyba dobrze wie, że Polska przed wojną była krajem cywilizowanym i była częścią Zachodu. Nawet gdybyśmy sięgnęli jeszcze głębiej, do historii I Rzeczpospolitej, to przecież Polska na ówczesne czasy tworzyła takie rozwiązania demokratyczne, które nie występowały na Zachodzie.
Na przykład stworzyła Konstytucję 3 Maja, pierwszą w Europie.
Konstytucję 3 Maja, albo chociażby prawo neminem captivabimus nisi iure victum, nikogo nie można skazać bez wyroku sądowego. 150 lat przed Anglikami mieliśmy takie prawo. Myśmy wybierali królów, kiedy na Zachodzie szerzyła się despocja i kult absolutny władcy, jak np. we Francji. Zatem przykro mi, że u pana aktora krakowskiego pozostały kompleksy w okresu PRL-u.
Czyli według Pana wypowiedź Jerze Stuhra to właśnie wyraz kompleksów z okresu PRL-u?
To jest jakieś takie wiernopoddańcze myślenie, które jest cechą ludzi zniewolonych. To są właśnie ci ludzie, którzy służyli Moskwie i kłaniali się Kremlowi, a teraz najchętniej kłanialiby się na Zachodzie. Takim przykładem tego był też Andrzej Wajda, który pobił swoisty rekord. Za PRL-u był odznaczony Orderem Budowniczych Polski Ludowej, a za III RP Orderem Orła Białego. Jest coś takiego charakterystycznego, że ci ludzi koniecznie chcą służyć. A jeżeli takiej potrzeby nie dostrzegają ze strony władzy, to czują się zdradzeni, pomniejszeni.
Byliśmy odcięci od świata wolnego poprzez podległość Związkowi Radzieckiemu. Nie mogliśmy podróżować, zamknięte były granice. Nie mieliśmy pieniędzy, nasza waluta nie liczyła się w wolnym świecie. Te kompleksy u niego zostały. Zachód mógł się swobodnie rozwijać, my mogliśmy jedynie z tęsknotą patrzyć na te warunki, jakie oni mają. Łącznie z Niemcami, które mogły otrzymać pieniądze z Planu Marshalla i wydobyły się z kompletnej biedy, a my do dziś czekamy na reparacje niemieckie.
We wspomnianym wywiadzie Jerzy Stuhr zaatakował też program 500+. Stwierdził, że to jest tak, jakby komuś dać jałmużnę. I że władza w ten sposób traktuje Polaków jako ludzi głupich.
To jeszcze jeden dowód na pogubienie się pana Stuhra w polskich realiach. Widać, że dawniej ich nie rozumiał i obecnie ich nie rozumie. Ta pomoc ze strony państwa jest koniecznością, bo znaleźliśmy się w pułapce średniego rozwoju. Ten problem polega na tym, że gospodarka nie jest w stanie płacić ludziom więcej niż ją na to stać. Natomiast aparat państwowy, jeżeli rozumie swoją pracę jako służbę dla obywateli, to już poprzez sam fakt dyscypliny finansowej może ten proces likwidowania pułapki średniego rozwoju błyskawicznie przyspieszyć za pomocą jednej ustawy. Poza tym jak można krytykować ludzi, którym w wyniku tej decyzji się poprawia, którzy mogą korzystać w większym stopniu z dóbr kultury, chodzić do kina na filmy z udziałem jego syna w roli głównej, pojechać nad morze. Władza po raz pierwszy, za pomocą tych samych pieniędzy, które zawsze miała do dyspozycji, zlikwidowała skrajną biedę w Polsce. Jak można się nie cieszyć, że w naszym kraju rodzi się więcej dzieci, a zatem Polska będzie miała zapewnioną przyszłość. Jak można być niezadowolonym z faktu, że ta władza, a nie inna, zatrzymała masową emigrację Polaków, wyjeżdżających za granicę w poszukiwaniu godnej pracy i płacy. Jak trzeba być małostkowym i ograniczonym człowiekiem, żeby nie cieszyć się z faktu, że ludziom zaczyna być lepiej. To jest dla mnie trudne do pojęcia.
Rozmawiał Adam Stankiewicz
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/390997-nasz-wywiad-reszczynski-do-jerzego-stuhra-dzieki-500-ludzie-maja-pieniadze-aby-chodzic-do-kina-na-filmy-z-udzialem-pana-syna