Szokujący paszkwil na niezawisłych sędziów w „Gazecie Wyborczej”! Redakcja z Czerskiej nazywa ich „Misiewiczami Ziobry”. Dziennikarze posiłkują się „raportem” Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, które swoje ustalenia oparła na rozmowach z zaledwie 20 sędziami odwołanymi przez ministra sprawiedliwości. Raport aż roi się od nieścisłości i zwykłych manipulacji i w żaden sposób nie oddaje sytuacji w polskim sądownictwie. Polemiki z tym dokumentem podjął się wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak.
„Gazeta Wyborcza” cytuje tezy raportu fundacji i oczywiście dorzuca swoje trzy gorsze. Atakuje więc sędziów, którzy zdecydowali się na objęcie stanowisk po odwołanych przez ministra prezesach sądów. Nowi prezesi są więc nazywani „Misiewiczami”, a GW rozpaczliwie szuka na nich haków, zarzucając im, iż kilku z nich miało sprawy dyscyplinarne. Wydaje się, ze dla autorki publikacji, wcześniejsi prezesi powinni pełnić swoje funkcje dożywotnio!
Kim zastąpiono odwołanych prezesów i wiceprezesów, spośród których większość była sędziami od kilkunastu lat i miała doświadczenie w pełnieniu innych funkcji, np. przewodniczących wydziałów? Często najmłodszymi staże,m lub takimi, których kandydatury były wcześniej negatywnie opiniowane na inne stanowiska. Część była karana dyscyplinarnie.
– czytamy w dzisiejszej „Wyborczej”.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:Wybitny sędzia wyrzucony z „Iustitii”, bo postawił się kaście! Szokująca decyzja stowarzyszenia sędziowskiego
Dlaczego autorka artykuły nie wspomniała, że wielu nowych prezesów, to ludzie o wielkim doświadczeniu zawodowym? Choćby nowy prezes Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu, który od 15 lat orzeka w wydziałach karnych i posiada doktorat z tej dziedziny? Nie pasuje do koncepcji? A może warto wspomnieć sędziego Milewskiego z Gdańska, który był w stanie załatwiać sprawy po telefonie od „premiera Tuska”?
Już sam raport Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka budzi wiele wątpliwości. Jego autorki rozmawiały rzekomo z 20 prezesami, którzy zostali pozbawieni swoich funkcji przez Zbigniewa Ziobrę. Trzeba przyznać, że ta liczba nie imponuje.
Autorzy raportu zwrócili uwagę, że m.in. proces odwoływania prezesów nie był poparty całościową analizą sytuacji w sądach. „Minister sprawiedliwości odwoływał prezesów i wiceprezesów sądów na podstawie jednozdaniowych decyzji, które nie miały żadnego uzasadnienia. Jednocześnie, w przypadku decyzji dotyczących ponad 80 sądów Ministerstwo Sprawiedliwości publikowało komunikaty prasowe, które we fragmentaryczny sposób miały podejmowane decyzje uzasadniać” - wskazano.
Fundacja wskazała, że „rozmówcy byli odwoływani na podstawie decyzji przekazywanej faksem”. „We wszystkich przypadkach decyzja nosiła datę wsteczną, co powodowało niepewność co do ważności decyzji podjętych przez prezesów od momentu ich odwołania (zazwyczaj dzień wcześniej) do momentu doręczenia im decyzji” - zaznaczono.
A jak wygląda rzeczywistość? Na to pytanie odpowiada Łukasz Piebiak, wiceminister sprawiedliwości.
Kompletnie nie zgadzam się z diagnozą Fundacji. Odmawianie ministrowi sprawiedliwości prawa do dobierania sobie współpracowników jest to prosta droga do tego, aby wymiar sprawiedliwości funkcjonował nieefektywnie.
– zaznaczył wiceszef MS.
Piebiak Zwrócił uwagę, że ustawodawca nie przewidział, żadnych uzasadnień decyzji personalnych ministra sprawiedliwości, a mimo to w zdecydowanej większości ministerstwo uzasadniało swoje decyzje wobec prezesów sądów.
Świadczy to o tym, że jeśli chodzi o transparentność to poszliśmy dużo dalej niż wymagał tego ustawodawca. Powoływanie osób zarządzających, choćby w sektorze prywatnym, to nie jest coś co wymaga szczególnego uzasadnienia. Albo się ma zaufanie do osób i ich kwalifikacji, albo się go nie ma. Pamiętajmy, że minister sprawiedliwości jest odpowiedzialny za to, w jaki sposób sądy są administrowane.
– wskazał Piebiak.
Wiceminister odniósł się również do zawartych w raporcie Fundacji rekomendacji dla rządu polskiego i Komisji Europejskiej. Według Piebiaka świadczy to o niewyobrażalnie wysokim mniemaniu HFPC o sobie”.
Bo kim jest HFPC, żeby wzywać rząd suwerennego państwa, czy Komisję Europejską do czegokolwiek. Świadczy to o tym, że uzurpują sobie pozycję recenzenta działań suwerennego państwa i organizacji ponadnarodowej jaką jest Komisja Europejska.
– stwierdził.
Według wiceministra „niezręczne jest to, że Fundacja de facto namawia KE, żeby szkodziła państwu polskiemu”. „Namawia do eskalacji konfliktu wewnątrz Unii Europejskiej. Tylko w ten sposób można tego rodzaju rekomendacje komentować” - dodał Piebiak.
Artykuł w „Gazecie Wyborczej” i kuriozalny raport HFPC, to w rzeczywistości próba podtrzymywania awantury w kontekście reformy sądownictwa. Fundacja i dziennikarze Michnika wciąż liczą, że sędziowska kasta zostanie ponownie wsparta przez instytucje unijne, nawet kosztem dobrego imienia i wizerunku Polski. Z drugiej strony widać szokującą pogardę wobec sędziów, którzy chcą normalnie pracować i kierować sądami w Polsce. Tych wyzywa się w niewybredny sposób i za wszelką cenę chce się ich pozbawić autorytetu.
WB,PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/390846-wyborcza-w-amoku-nazywa-prezesow-sadow-powolywanych-przez-zbigniewa-ziobre-misiewiczami-i-posluguje-sie-zmanipulowanym-raportem-hfpc