Widać, że była tu jakaś próba skoordynowanej akcji, która zatrzymałaby proces łagodzenia relacji między Polską a KE. Te 9 państw, które próbują jeszcze jątrzyć winniśmy mieć w swojej życzliwej pamięci. Jak widać, to nie są nasi przyjaciele. Natomiast 9 państw, to nie 27. To jest zdecydowana mniejszość państw członkowskich
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Karol Karski, europoseł PiS.
wPolityce.pl: Ambasadorowie 9 krajów Unii Europejskiej zwrócili się do Fransa Timmermansa, aby utrzymywał presję na Polskę i na razie nie wycofywał art. 7. Jak Pan to tłumaczy?
Prof. Karol Karski: Tak to zawsze jest, że czasem jakieś skrzaty próbują po nocy sikać do mleka. Widać, że była tu jakaś próba skoordynowanej akcji, która zatrzymałaby proces łagodzenia relacji między Polską a KE. Te 9 państw, które próbują jeszcze jątrzyć winniśmy mieć w swojej życzliwej pamięci. Jak widać, to nie są nasi przyjaciele. Natomiast 9 państw, to nie 27. To jest zdecydowana mniejszość państw członkowskich.
To nie oznacza, że te relacje między Polską a KE znów się ochładzają?
Nie. Od początku było wiadomo, że nie będzie sankcji wobec Polski. Natomiast KE zaczęła poszukiwać dróg wyjścia z tej sytuacji wtedy, kiedy poprosiła państwa członkowskie o wypowiedzenie się na temat możliwości przejścia do pierwszego etapu tej procedury. I odpowiedzi ze strony państw członkowskich były negatywne, także tych 22 głosów nawet by się nie udało zebrać. Rząd polski postanowił podać rękę KE, nie ma potrzeby żeby musieli przełykać tę żabę samodzielnie. Juncker wysłał Timmermansa do Polski, aby znalazł możliwość porozumienia się i zamknięcia tej procedury. Wszystko jest na najlepszej drodze.
Jednak Donald Tusk ma szkodzić temu porozumieniu, rozpowiadając w Brukseli, że „PiS go aresztuje i jego syna”. Może to zepsuć ten klimat łagodzenia sporu z KE?
Miałbym dla niego radę: niech się uspokoi, wypije jakąś melisę i weźmie się do pracy. Bierze 31 tys euro miesięcznie, to wypada coś zrobić. Jak nie dla swojego kraju, to przynajmniej dla UE. Tymczasem ani jedni, ani drudzy nie mają z niego pożytku. Może trochę kanclerz Merkel, ale też już chyba bez większego entuzjazmu. Nie bez powodu przewodniczący Juncker proponuje likwidację stanowiska, które Tusk zajmuje. Trudno o bardziej wymowne wotum nieufności dla niego. Do tej pory nie odnotowaliśmy żadnej jego pomocy, także ze strony jego protegowanej Elżbiety Bieńkowskiej. Wręcz odwrotnie. Przypomnijmy, że Donald Tusk groził sankcjami Polsce, jeżeli nie będzie przyjmować uchodźców. A Pani Bieńkowska zainicjowała niekorzystną dla Polski dyrektywę o pracownikach delegowanych, przecież to jest jej portfolio w KE. Z tych ludzi nie ma pożytku, ale może jakieś oprzytomnienie przyjdzie.
Dlaczego Tusk aktywny jest tylko wtedy, kiedy może nam zaszkodzić?
On jest w ogóle nadpobudliwy w tym zakresie. Tak, jak wielu innych ludzi został np. poproszony do stawienia się w prokuraturze, żeby zeznawać jako świadek w sprawie katastrofy smoleńskiej. Musi mieć ogromną wiedzę na ten temat i byłoby wręcz niedopatrzeniem ze strony prokuratury, gdyby nie przesłuchała tak ważnego świadka. Tymczasem on już rozpętał histerię. Można powiedzieć: „uderz w stół a nożyce się odezwą”. Mówi się teraz dużo o wyłudzeniach VAT i zaniedbaniach rządu, celnicy twierdzą wręcz, że zabraniano im wówczas kontroli tego typu nadużyć. Pan Kapica mówi, że miał na swoim biurku projekty naprawy tej sytuacji, ale nie mógł im nadać dalszego biegu. Jakby na to nie patrzeć, to fakty mówią same za siebie: początek rządów Donalda Tuska to ogromny wzrost wyłudzeń VAT, a koniec jego rządów potężny spadek i powrót do stanu poprzedniego.
Rozmawiał Piotr Czartoryski-Sziler
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/390646-nasz-wywiad-karski-o-relacjach-polski-z-ke-wszystko-jest-na-najlepszej-drodze-tusk-jest-w-ogole-nadpobudliwy-w-tym-zakresie