Dla mnie i dla wielu innych sobotnia Konwencja Obozu Zjednoczonej Prawicy wiązała się z odpowiedzią na pytanie czy z premierem Mateuszem Morawieckim da się wygrać wybory. Jak do tej pory lekko nie było.
Pierwsze trzy miesiące rządów upłynęły pod znakiem rozwiązywania konfliktów głównie międzynarodowych. Walka z Komisja Europejską o zastosowanie artykułu 7. Szukanie sojuszników, ciągłe wyjazdy. Do tego doszła niespodziewanie dyplomatyczna jatka z Izraelem o ustawę IPN, która szybko przekształciła się w bój o politykę historyczną. Również premie i nagrody dla polityków Obozu Zjednoczonej Prawicy wprowadzone ad hoc bez wystarczających wyjaśnień nie tylko nie spowodowały wzrostu notowań ugrupowania rządzącego, ale wręcz odwrotnie – spadek. Do tego doszły problemy z komunikacją: rząd – Prawo i Sprawiedliwość oraz ze społeczeństwem. Te ostatnie powstało z powodu błędnego postępowania ekipy premiera Morawieckiego, która próbowała docierać do wyborców poprzez media establishmentu III RP co tylko rozzuchwaliło politycznego przeciwnika i w efekcie pozwoliło mu na złapanie przysłowiowego oddechu.
Przed Konwencją Obóz Rządzący sprawiał wrażenie lekko pogubionego. Tragedii nie było ale tendencje spadkowe w notowaniach stały się zauważalne. Siłą rzeczy z wizerunkowego, ale też i praktycznego punktu widzenia, osią Zgromadzenia musiał się stać lider rządu – Mateusz Morawiecki, a głównym wystąpieniem właśnie jego przemowa. Prezes Jarosław Kaczyński (mówił przed nim) rzecz jasna zauważył to samo i jakby oddał pole premierowi. Usuwając się lekko w cień, oczekiwał momentu przełomowego (Niemcy nazywają go w bitwie Schwerpunkt – punkt ciężkości). Na szczęście dla sympatyków Obozu Zjednoczonej Prawicy Morawiecki nie zawiódł. Mówił z werwą, jak prawdziwy fighter, kończąc wystąpienie mocnym akordem, który do historii przejdzie jako „Piątka Morawieckiego”. Jego wystąpienie było „przedstawieniem wizji nowoczesnej gospodarki z silną nuta społecznej wrażliwości” – celnie zauważył red. Michał Karnowski i w pełni podpisuje się pod tym stwierdzeniem – cytując je. Premier Morawiecki uderzał również w patriotyczne tony, ale robił to z wyczuciem bez nadmiernego patosu. Jednym słowem udowodnił, że jest się w stanie odbić, czyli Konwencja osiągnęła swój cel. Tchnął w Obóz Zjednoczonej Prawicy nowego ducha przy lamentach opozycji.
A ta natomiast dalej nie wyszła z poza swoich nudnych ram przykładania PiS-owi. Co chwilę w wypowiedziach polityków opozycji po usłyszeniu tez „Piątki Morawieckiego” pojawiał się tylko jeden motyw - Najpierw oddajcie nagrody, a potem obiecujcie. Schetyna i Neumann powtarzali to jak mantrę, zapominając oczywiście, że Jarosław Kaczyński zrobił porządek z „tym tematem” a poszczególni wyróżnieni premiami już pieniądze zwracają. Ale jak się nie ma za grosz żadnych innych pomysłów, to trzeba klepać stare, aż do znudzenia. I pod tym znakiem przebiegło Zgromadzenie Platformy i Nowoczesnej przed wyborami samorządowymi. Jego mottem mogłoby być hasło „Zero kreatywności w polityce – drogą do sukcesu”. Ale było coś jeszcze poza rytualnymi obelgami ciskanymi w obóz rządzący. Doszło do połączenia PO z .N pod nazwą „Koalicji Obywatelskiej”. Celem tego aliansu jest konsumpcja przystawki pod nazwą „Nowoczesna”. Ponieważ intelektualna jakość zjadanej właśnie potrawy kończy się na takich prominentnych przedstawicielach tej formacji jak poseł Piotr Misiło czy deputowana Joanna Scheuring – Wielgus, to trudno się dziwić, że nawet nie zauważyli oni, że od jakiegoś czasu padają ofiarą konsumpcji. Były jeszcze inne tezy zjazdu platformiano-nowoczesnego, ale nie przebiły się one do szerszej opinii publicznej. Wystarczy przejrzeć główne portale internetowe sprzyjające opozycji, na których przedwyborczy zjazd obu tych ugrupowań potraktowano marginalnie. W związku z tym także i u nas nie ma sensu o nich pisać chyba, że w konwencji satyrycznej. Jedyne co zostanie zapamiętane ze zjazdu, a może bardziej z dyskusji w mediach na jego temat tylko dzień później, to wpis na TT posła Misiły, który sfotografował się z pieskiem obdarzonym gęstą grzywą i podpisał fotkę: „Jarek, idziemy po ciebie i kota!” Dowcipni internauci natychmiast odpowiedzieli: „Uważaj, żeby Jarosław z kotem nie przyszli po waszą myszkę!”. W ”Śniadaniu w Polsat News” Joanna Scheuring-Wielgus nadal nie dostrzegała, że wyborczy alians z Platformą będący efektem konwencji doprowadzi w konsekwencji do wchłonięcia jej formacji. - „I proszę mi nie wciskać tutaj dziecka z kąpielą do brzucha” – znalazła odpowiedź wytrych na każdą niewygodną tezę dla siebie i dla swojej partii.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/390334-dwie-konwencje-dwa-swiaty