Na pytanie: „Co robi ten Miś?”, PO i Nowoczesna odpowiedzieli wprost genialnie: „Ten Miś jest!”.
Jestem pod takim wrażeniem wspólnej konwencji Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej, że długo nie mogłem wyjść z szoku i wydać głosu. I wciąż nie mogę, ale tak epokowego wydarzenia nie powinno się przemilczeć. Obie partie przedstawiły na konwencji ogromny dorobek programowy, na lata mogący zapładniać (ideowo) nie tylko polityków, ale też wiele pokoleń Polaków. Jak każda genialna idea, ten dorobek jest krótki i zwięzły. Można go przedstawić w dwóch zdaniach. Po pierwsze, nie pozwolimy. Po drugie, wyrzucimy Nie pozwolimy wejść PiS tam, gdzie go nie ma. Wyrzucimy PiS z tych miejsc, w których jest. To przełom kopernikański w polityce. Tym większy, że nad konwencją zjednoczeniową PO i Nowoczesnej unosił się duch fundamentalnego okrycia natury ontologicznej: jesteśmy. W dodatku zjednoczeni. Oni są, więc nie pozwolą i wyrzucą. To równie głębokie, jak „myślę, więc jestem” Kartezjusza.
Grzegorz Schetyna, Katarzyna Lubnauer, Kamila Gasiuk-Pihowicz, Andrzej Halicki, Marcin Kierwiński, Rafał Trzaskowski czy Sławomir Potapowicz po kolei wychodzili na mównicę i zapewniali, że nie pozwolą i wyrzucą, czyli „no pasaran!” i „raus!”. Ponieważ tak doniosłe odkrycie wyssało całą energię z odkrywców, musieli oni objaśnić sami sobie i Polakom, jak do tego doszło. A doszło wskutek wielu spotkań, rozmów, konsultacji, dyskusji, przekonywania się, ucierania, wymiany myśli (tym trudniejszej wymiany, że chodziło o jedną myśl). Zaś finałem tego wielkiego wysiłku umysłowego było odkrycie, że w 2018 r. odbędą się wybory samorządowe. To tylko pozornie proste odkrycie, ale bez niego nie byłoby wiadomo, dlaczego „no pasaran!” i „raus!”. I te wielkie idee mogłyby się wypalić. A tak zostaną spożytkowane dla dobra wszystkich. No i zapoczątkowały one zjednoczenie, a ono ma sens tylko wtedy, gdy realizuje politykę „no pasaran!” i „raus!”. „Jesteśmy zatem zjednoczeni. Tworzymy wspólnotę. To nie jest formalne zjednoczenie, to jest zjednoczenie programowe, wspólnota naszych aktywności” – mówił wzruszony i poruszony Grzegorz Schetyna, ogłaszając nowy byt kosmiczny: Koalicja Obywatelska. Można powiedzieć, że jest to druga tak ważna inicjatywa w Polsce od 1980 r., gdy w programie politycznym, dla niepoznaki udającym film fabularny, przedstawiono przełomowy program „Miś”. Jego centralną ideą było: „Wiesz co robi ten Miś? On odpowiada żywotnym potrzebom całego społeczeństwa. To jest Miś na skalę naszych możliwości. Ty wiesz, co my robimy tym Misiem? My otwieramy oczy niedowiarkom. Patrzcie - mówimy - to jest nasze, przez nas wykonane, i to nie jest nasze ostatnie słowo!”.
Program „Koalicja Obywatelska”, nazwijmy go „Miś 2”, jest oczywiście znacznie bardziej zwięzły od programu „Miś”, bowiem odkrywcy są ludźmi wielkiego formatu. Wystarczyło posłuchać Katarzyny Lubnauer czy Grzegorza Schetyny. I dlatego sformułowali oni przesłanie od razu na poziomie „myślę, więc jestem”. Na pytanie: „Co robi ten Miś?”, PO, Nowoczesna i ich liderzy odpowiedzieli wprost genialnie: „Ten Miś jest!”. „Idziemy we wspólnym komitecie koalicyjnym” – odkryła następczyni Kartezjusza, czyli Kamila Gasiuk-Pihowicz. Nie dość, że Miś jest, to jeszcze z nim idziemy. Przecież Miś mógłby zostać wynaleziony, ale leżeć gdzieś w kącie. Ale nie w PO i Nowoczesnej: jeśli już Miś jest, to oni z nim idą. Oczywiście po to, by zrealizować wspaniałe idee „no pasaran!” i „raus!”.
Najważniejsze jest istnienie Misia 2, czyli jego status ontologiczny, co z wyrafinowaniem i głębią godnymi Platona obwieścił jego ideowy następca, czyli Andrzej Halicki: „To porozumienie ma charakter krajowy”. Czyli porozumienie jest i ma charakter. I to absolutnie wystarczy. Tym bardziej że Grzegorz Schetyna zapewnił, iż Miś 2 „chce mówić jednym głosem”. Mamy więc triadę: istnienie - charakter - jeden głos. Ta jednogłośność jest ważna, bo ktoś mógłby pomyśleć, że Katarzyna Lubnauer czy Kamila Gasiuk-Pihowicz mówią innymi głosami niż Grzegorz Schetyna i Andrzej Halicki. A to ten sam głos. Jeden głos. Po prostu głos. Treść jest nieistotna. Najważniejsze jest istnienie głosu, i to w jedności. Jak to podsumował następca Martina Heideggera, czyli Marcin Kierwiński: „Idziemy do wyborów razem!”. Podejrzewam, że tak jak w wypadku Platona, filozofowie i nie tylko oni będą przez następne 2400 lat dekodować, deszyfrować i dekonstruować fantastycznie zwięzłe i odkrywcze myśli Schetyny, Lubnauer, Gasiuk-Pihowicz, Halickiego czy Kierwińskiego.
„Stajemy naprzeciwko barbarzyńców z PiS” - mówił Sławomir Potapowicz z Nowoczesnej. To kolejne bardzo ważne odkrycie i stwierdzenie. Oznacza ono, że Miś 2 jest także przełomem cywilizacyjnym. Oddziela czasy barbarzyńskie od cywilizowanych. Czasy bez Misia od czasów z Misiem. Jednym wielkim Misiem, a nie małymi, osobnymi misami PO i Nowoczesnej. Rafał Trzaskowski przewidział nawet powstanie jednego wielkiego Misia, dlatego, gdy „jakieś dwa i pół roku temu przyszli dziennikarze i zadali pytanie o Nowoczesną”, zapewnił, że może „mówić tylko dobre rzeczy”. „Słuchajcie, jakiego ja miałem nosa” - mówił rozanielony Trzaskowski. Gdyby nie miał tego nosa, teraz byłyby dwa małe misie, a nie jeden wielki Miś. A program „no pasaran!” i „raus!” nie mógłby być realizowany, z ogromną stratą dla Polski, ludzkości, wszechświata. Gdy jednak Miś już jest (konkretnie Miś 2), można spokojnie patrzeć w przyszłość. Jak powiedział Paweł Rabiej z Nowoczesnej: „Ta koalicja to jest nasze pierwsze zwycięstwo. Zwyciężyliśmy nad piekłem polskiej polityki”. Nic więcej nie potrzeba, gdyż Koalicja Obywatelska, czyli Miś 2, to raj czy też niebo. Szczegóły nie są potrzebne. Raj to raj. I niech ktoś teraz powie, że konwencja zjednoczeniowa PO i Nowoczesnej to nie był przełom kopernikański. Jej wspaniały dorobek będzie analizowany przez następne stulecia, a nawet tysiąclecia. Zatem: „no pasaran!” i „raus!”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/390268-konwencja-po-i-nowoczesnej-bedzie-pamietana-przez-tysiace-lat-i-jej-genialny-program-no-pasaran-i-raus