Polityka w takim samym stopniu przyciąga do siebie ludzi uczciwych jak i wszelkiego rodzaju zbieraninę społeczną. Tych, których życiową pasją jest działalność na rzecz społeczności, czy jak się mówi, na rzecz dobra wspólnego. I tych, dla których działalność społeczna jest tylko sposobem na zaspokojenia ukrytych potrzeb, najczęściej materialnych. Ale także potrzeby dominacji na innymi, zaspokajania wybujałych ambicji. To one stanowią sprężynę, mobilizującą do wspinania się po stopniach drabiny prestiżu społecznego.
Z kolei jednym z wyznaczników prestiżu są wysokie stanowiska w hierarchii władzy. Z władzą wiąże się zaś łatwiejszy dostęp do możliwości pomnażania własnych dóbr materialnych. Mówi się przecież „władza to pieniądze”. Kiedy ktoś mówi, że połknął bakcyla polityki, nie ma pewności, czy tak naprawdę nie chodzi mu o bakcyla posiadania i powiększania własnego bogactwa. Pamiętając, że jednym z priorytetów działalności politycznej jest zdobywanie władzy, a władza to pieniądze, znowu napotykamy cel, który w polityce zawsze bywa obecny.
W dzisiejszej Polsce powoli uprawianie polityki staje się zawodem, jak każdy inny. Specyficznym, o czym kilka słów powiedziałem wyżej. A zarazem atrakcyjnym. Specjalizacją, którą jest w stanie opanować niemal każdy, byle by posiadał odpowiednie predyspozycje. Stąd staje się magnesem dla wielu, w tym nieudaczników różnego rodzaju, ludzi, którzy trafiają do polityki przypadkowo, obniżając rangę tego zawodu. Zmieniają go często w karykaturę, a sami stają się postaciami kabaretowymi, godnymi politowania. Pełno ich było w Ruchu Palikota. Nic dziwnego, że ugrupowanie to szybko, bo po jednej kadencji zostało z polskiego parlamentu wyparte. Najprawdopodobniej podobny los spotka Nowoczesną. Z niewątpliwą korzyścią dla kształtowania się polskiego parlamentaryzmu. Dla polskiej demokracji.
Najbardziej groźni i zarazem najbardziej szkodliwi są przebierańcy, którzy w kostiumie polityka realizują swoje niejasne interesy. Wśród nich najbardziej niebezpieczny jest typ inteligentnego cwaniaka, który swoje naturalne cechy wykorzystuje w niegodnych celach. Jest bystry, ma łatwość nawiązywania relacji z innymi, umie się maskować i zjednywać sobie innych rzekomą troską o ich los. Potrafi sprawiać wrażenie człowieka, gotowego nieść bezinteresowną pomoc każdemu, kto ma kłopoty. Szczególnie gorliwie i dyskretnie udziela pomocy tym, którzy mają wstydliwe kłopoty. Wie bowiem, że w rewanżu może liczyć z ich strony nie tylko na dozgonną, ale na wymierną wdzięczność. A kiedy dochodzi do zdemaskowania jego nagannej działalności, twierdzi, że oskarżenie go jest polityczną nagonką na niewinnego człowieka.
Na pierwszy rzut oka, do takiego modelowego polityka, realizującego prywatne interesy pasuje jak ulał postać Stanisława Gawłowskiego. Wcale bym się nie zdziwił, gdyby na początek, na potwierdzenie moich słów, sąd nakazał Stanisławowi Gawłowskiemu dalszy bieg śledztwa obserwować z celi aresztu tymczasowego. Dopiero wtedy w pełnym blasku ukazała by się fikcja słów Romana Giertycha, adwokata Gawłowskiego, że „jest on pierwszym więźniem politycznym Jarosława Kaczyńskiego”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/390207-jak-adwokat-podobnie-jak-jego-klient-potrafi-karmic-fikcja-najbardziej-grozni-i-zarazem-najbardziej-szkodliwi-sa-przebierancy