„Marsz Żywych” zamiast być przestrogą do czego prowadzą totalitaryzmy i przypomnieniem jak nieludzko Niemcy eksterminowali ludzi w czasie II Wojny Światowej, stał się zarzewiem kolejnych oskarżeń Polaków o współudział Holocauście. Schemat mamy ten sam co podczas obchodów styczniowej rocznicy wyzwolenia obozu w Auschwitz. Wtedy ambasador Izraela Anna Azari w obecności polskiego premiera oskarżyła nas współudział w zagładzie Żydów. Teraz według „The Times of Israel” prezydent Izraela Reuven Rivlin postąpił podobnie w obecności naszego prezydenta.
Prezydent Polski Andrzej Duda dementuje ten fakt na Twitterze, a rzeczniczka izraelskiego prezydenta, potwierdza, że słowa te „zostały wypowiedziane podczas spotkania”. Nie jest to dobre z dwóch względów. Jeśli padły, to czemu prezydent Andrzej Duda nie reagował od razu w sposób zdecydowany. A jeśli nie padły, to czemu nie ma oficjalnego oświadczenia pałacu prezydenckiego? Wpisy na TT nabierają coraz większego znaczenia, ale nie jest to jeszcze oficjalny język dyplomacji.
Poza tym czy nie ma nagrania umożliwiającego zweryfikowanie zdarzenia? Przecież choćby ze względów bezpieczeństwa, wszelkie publiczne działania prezydenta muszą być nagrywane.
Znając świat „kontrolowanych przecieków”, ukazującą się „przypadkowo” informację, o tym, że USA nalega na Izrael by nie eskalować konfliktu z Polską można interpretować na parę sposobów. Po pierwsze jest to informacja na cały świat, że Izrael jest w stanie konfliktu z Polską. I tutaj łatwo to połączyć z równie aktualną wiadomością, że powodem tego jest: „…że Polska i Polacy mieli udział w eksterminacji”.
Po drugie, że Izrael nic sobie nie robi ze stanowiska USA i nie zamierza się do niego zastosować.
Można wyciągnąć jeszcze trzeci wniosek. Być może ktoś z USA chce nam przekazać, żebyśmy przestali się wreszcie zachowywać w sposób bezwolny i sami zareagowali na agresywne zaczepki strony izraelskiej, a nie tylko uprzejmie potakiwali na bezecne insynuacje.
Po tym co się wydarza ostatnio w stosunkach polsko – izraelskich, chyba należało sobie zastrzec, że udział polskiego prezydenta w „Marszu Żywych” jest obwarowany tym, że nie padną przy tej okazji żadne oskarżenia pod adresem Polaków. Oddanie czci bestialsko pomordowanym nie może być wykorzystywane politycznie, to chyba nie jest zbyt duży wymóg.
Niestety to co powinno nas łączyć z narodem żydowskim, czyli wspólne cierpienie, znowu zeszło na drugi plan. Prym wiodą obecne interesy i instrumentalne wykorzystywanie władz polskich, by przez upokarzanie ich, upokarzać nas wszystkich.
Do tego zdjęcie z uroczystości, kiedy pan prezydent stoi stłoczony w drugim rzędzie, jakby tego momentu nie tłumaczyć, wygląda fatalnie. A wycofanie się w atmosferze skandalu z przyznania nagrody im. Jana Karskiego doktor Ewie Kurek, to coś wyjątkowo nagannego.
W takich sytuacjach, dosyć poważnych, powołuje się chyba sztab kryzysowy, który antycypuje możliwe ruchy drugiej strony i stara się za wszelką cenę niwelować, nawet, tak jak w tym przypadku, ogromną przewagę przeciwnika.
Możemy chyba oczekiwać od polskich władz, że będą zachowywały się profesjonalnie, a nie kolejny raz staną uczniacko zdziwieni, gdy ktoś rozgrywa nasz kraj z premedytacją.
Na koniec może nutka optymizmu. Kolejny atak na Polskę świadczy o tym, że spraw powodujących te napaści najwyraźniej nie udało się jeszcze „załatwić”.
I to jest dobra informacja. Bo może mimo wszystko się nie uda.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/390184-polska-zostala-po-raz-wtory-zaatakowana-w-zwiazku-z-uroczystosciami-w-auschwitz
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.