Nie jestem jakimś super entuzjastą tego, aby politycy ciągali się po sądach za to, co jeden o drugim powiedział, ale jest pewna granica. Jeżeli padają na przykład słowa, że ktoś zamordował człowieka, to jest to już taki poziom potwarzy, na który każdy powinien móc bronić się prawnie
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Marcin Horała, poseł PiS.
wPolityce.pl: Przed dzisiejszym przesłuchaniem posła PO Stanisława Gawłowskiego w prokuraturze, jego mecenas Roman Giertych zapowiedział buńczucznie, że ma nadzieję, iż prokuratorzy będą gotowi. Jak pan by skomentował fakt, że posłowie Platformy wciąż mówią, że sprawy posłów Gawłowskiego czy Sławomira Neumanna są polityczne i nie mają realnych podstaw?
Marcin Horała: Można do pewnego stopnia powiedzieć, że to sprawy polityczne tzn. pod starym rządem na pewno parasol polityczny nie dopuściłby do tego, aby tak prominentni politycy PO odpowiadali na takich zasadach, jak zwykli obywatele. Jednak te czasy się skończyły. Jeżeli są dowody, to prokuratura prowadzi postępowanie. I tyle, ale tonący brzytwy się chwyta. Proszę zauważyć, że każdy z tych oskarżonych nie wyjaśnia krok po kroku dlaczego te zarzuty są nieprawdziwe, tylko mówi, że to jest sprawa polityczna. Tak zawsze można powiedzieć.
Pewne problemy ma też Nowoczesna – wczoraj Sejm uchylił immunitet poseł Kamili Gasiuk-Pihowicz, immunitet uchylono również Ryszardowi Petru. Cała sprawa ma związek z wypowiedziami tych posłów o politykach PiS.
Nie jestem jakimś super entuzjastą tego, aby politycy ciągali się po sądach za to, co jeden o drugim powiedział, ale jest pewna granica. Jeżeli padają na przykład słowa, że ktoś zamordował człowieka, to jest to już taki poziom potwarzy, na który każdy powinien móc bronić się prawnie [chodzi o słowa Gasiuk-Pihowicz o byłym ministrze skarbu Dawidzie Jackiewiczu - przyp. red.]. Trzeba ważyć słowa i nie mówić oczywistych kłamstw, jeszcze tak skrajnie oczerniających.
PO, Nowoczesna i PSL składają dziś wniosek o odwołanie Marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego. Czy Pana zdaniem jest on zasadny?
Oczywiście, że jest niezasadny. Jego główne uzasadnienie jest takie, że marszałek Kuchciński wczoraj w bloku głosowań nie dopuścił pytań i że to rzekomo jest jakieś tłamszenie demokracji, debaty. Otóż od debaty w parlamencie są debaty i w każdej z omawianych spraw odbyła się debata. Natomiast czym innym jest, kiedy przechodzimy do głosowań. Pytania w bloku głosowań w zamyśle twórców regulaminu Sejmu miały służyć temu, że np. jest głosowanie nad poprawką nr 5 paragraf 6 artykuł 7 i któryś poseł nie rozumie czego dotyczy ta poprawka. W takim wypadku może zapytać wnioskodawców o co chodzi, a wnioskodawca to wyjaśnia. Tymczasem posłowie opozycji nadużywali tej formy do tego, żeby prowadzić kolejną debatę po już odbytej debacie i do tego żeby prowadzić obstrukcję. Wiadomo, że gdy przy każdym punkcie wyjdzie kilku posłów i będzie dużo mówić, to wtedy te głosowania bardzo długo trwają i potem są zarzuty, że odbywają się pod osłoną nocy.
Czyli w Pana ocenie, wczorajsze działania opozycji w Sejmie miały przede wszystkim na celu obstrukcję?
Oczywiście, że tak. Marszałek po kilku ostrzeżeniach, prosząc, aby te pytania nawiązywały do rzeczy, do konkretnego punktu, a nie były ogólnymi oświadczeniami, w końcu skorzystał ze swojego regulaminowego prawa, czyli czy w bloku głosowań pytania dopuści, czy też nie.
Rozmawiał Adam Stankiewicz
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/390091-nasz-wywiad-sprawy-politykow-po-sa-polityczne-horala-tonacy-brzytwy-sie-chwyta-jezeli-sa-dowody-to-prokuratura-prowadzi-postepowanie