Jest Pan kłamcą i przestępcą. Odpowie Pan przed sądem wolnej Polski. Zadawanie pytań nie ma żadnego sensu, żegnam.
-wypalił Wojciech Czuchnowski w twarz Antoniego Macierewicza. Gniewne spojrzenie czołowego pióra Gazety Wyborczej wzbudziło we mnie nie tylko rozbawienie i zażenowanie, ale również pewien sentyment. Przypomniały mi się organizowane przez prawicowe ( niepodległościowe i patriotyczne jak same się nazywały) środowiska spotkania, debaty czy promocje książek, na których obecni byli politycy i znani publicyści w czasach potęgi rządów PO. Zawsze na takich spotkaniach pojawił się jakiś „oszołom” wykrzykujący górnolotne hasła i wygrażający…No właśnie komu?
Zdrajcom, przestępcom i kłamcom, którzy „w wolnej Polsce staną przed sądem”. Nie raz na różnych tego rodzaju spotkaniach widziałem osoby wygrażające pięścią otoczeniu. W dokładnie taki sam sposób jak zrobił wczoraj Czuchnowski. On jednak nie jest prekursorem zejścia salonów michnikowszczyzny na ścieżkę krzykliwych frustratów. Przecież schyłkowe marsze KOD, zgromadzenia Obywateli RP są podobne do spotkań pewnej części prawicy, gdy PiS był w głębokiej i beznadziejnej opozycji.
Ten sam język. Ten sam poziom frustracji. Ta sama obciachowość. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że agresja Obywateli RP jest znacznie większa niż nawet najbardziej hardcorowych uczestników marszy przeciwko „Komoruskiemu” i kaszubskiemu „mordercy ze Smoleńska”. Nie przypominam sobie też by mainstreamowy publicysta z dużego prawicowego tygodnika zachował się gdziekolwiek jak Czuchnowski. No, ale politycy prawicy mimo wznoszenia ostrych haseł nie pajacowali nigdy jak dzisiejszy Frasyniuk i nie robili, pożal się Boże, parodystycznej okupacji mównicy sejmowej. Nie zmienia to jednak faktu, że stopień histerii po prawej stronie był skrajnie nieznośny. Warto na ten problem spojrzeć zresztą szerzej. Zasługuje on na co najmniej poważny esej.
Czyż nie jest to znamienne, że w przypływie skrajnej frustracji wizją rządów znienawidzonych polityków pojawia się ten sam rodzaj egzaltacji? Dotyczy to każdej strony politycznego sporu. Najcięższe oskarżenia o zdradę, porównywanie do największych wrogów Polski ( Hitler, Stalin) i niezmienne poczucie życia w zniewolonym kraju- dziś te oskarżenia padają ze strony tracących wpływy elit III RP. Czy jednak prawica przez lata nie popadała w taką samą histerię? Nie mówię tylko o romantycznej prawicy, która celebruje przegrane powstania, ale również o „zimnych pragmatykach” z prawicy. Środowiska libertariańskie również lubią krzyczeć, że żyją w zniewolonym kraju. Przez biurokrację i podatki, które „za Hitlera były mniejsza”.
Można oczywiście machnąć ręką i powiedzieć, że to tylko przypadłość środowisk wyrosłych z Solidarności, które walczyły z realnym totalitaryzmem i są przesiąknięte taką narracją polityczną. Czy jednak postkomuniści nie krzyczą dziś o wszechwładnej władzy kleru i rządach Watykanu? Czy nie słyszymy z ust młodych lewicowców o „klerykalnej dyktaturze”? Cóż, może ciągłe poczucie życia w zniewolonym kraju, to coś więcej niż partyjny spór. Może to część naszej tożsamości?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/389889-czuchnowski-zachowal-sie-jak-klasyczny-oszolom-jednak-egzaltowane-krzyki-o-wolnej-polsce-sa-glebsze
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.