Alternatywna rzeczywistość według Kidawy-Błońskiej: "Wczoraj pod tym pomnikiem najważniejsza była polityka"

Chciałam przeżyć ten dzień bez polityki, dlatego, że tam zginęło wielu moich znajomych i ten dzień należał się im, ich pamięci, nie polityce. Nie chciałam brać udziału w spektaklu politycznym. Sposób, w jaki dochodzono do tego pomnika – uważam, że tak nie powinno się budować pomników. Wczoraj we wszystkich przemówieniach na placu Piłsudskiego słyszałam, że pomnik ma łączyć. Może trzeba czasu, może kiedyś to nastąpi, ale na razie jest trudny moment i to tak łatwo nie będzie

— powiedziała na antenie Radia Zet wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska.

Wczoraj pod tym pomnikiem najważniejsza była polityka, najważniejsze było udowodnienie, że w naszym kraju, że jak ktoś się uprze i ma władzę, to może zrobić wszystko

— upierała się posłanka PO.

To jest siłowa, obrzydliwa polityka, dlatego może potrzeba czasu, żeby o tym wszystkim zapomnieć

— grzmiała.

Sądzę, że warszawiacy zaakceptują ten pomnik. Nie będę chcieli zmian, pamiętając, w jaki sposób powstał. We mnie burzyła się krew jak słyszałam, że nagle plac Piłsudskiego nie jest placem warszawiaków, tylko jest internowany, bo ma zapewniać bezpieczeństwo. Oszustwo, oszustwo, oszustwo. Dlatego potrzeba czasu, żeby o tym wszystkim zapomnieć. To był grzech wielki. Przy tworzeniu tego pomnika nie myślano o pamięci tych osób, nie myślano o tych 96 osób. Myślano o tym, żeby pokazać, że kto ma władzę, ten może robić co chce

— twierdziła Kidawa-Błońska.

Słuchając takich wypowiedzi można odnieść wrażenie, że posłanka PO przedstawiła swoją wizję obchodów 8. rocznicy katastrofy smoleńskiej bez zweryfikowania jej z rzeczywistością…

gah