Dlaczego środowiska antypisowskie - najpierw z pozycji rządzących, a teraz opozycyjnych - demonstrowały i demonstrują tak ogromne zainteresowanie i tak zawziętą wrogość wobec faktu, iż PiS opłaca firmę ochroniarską, czuwającą nad bezpieczeństwem Jarosława Kaczyńskiego?
Fenomen ten jest uderzający, nikt bowiem nie potrafi, ba – nawet nie próbuje, znaleźć tu jakiegokolwiek złamania prawa, co więcej - nawet rzekomego naruszenia dobrego obyczaju nikt z krytyków nie jest w stanie zdefiniować. A mimo to ewidentnie ta ochrona kole ich w oczy strasznie. Swą dotyczącą tego intuicją podzielił się na łamach portalu Michał Karnowski. Własną - nieco odmienną - podzielę się i ja.
Moim zdaniem przyczyny trzeba doszukiwać się w sferze psychologii. Idzie mianowicie o fakt, że ochrona Kaczyńskiego przez sam fakt swojego istnienia kwestionuje coś, co dla wizji świata i Polski środowisk antypisowskich jest kluczowe. I konfrontuje ich z czymś bardzo dla nich niemiłym.
Gdyby fakt istnienia ochrony Kaczyńskiego przyjęli bez protestu, musieliby bowiem uznać dwie rzeczy, skądinąd oczywiste, ale przecież nie dla nich. Po pierwsze - że ten polityk ogniskuje emocje, w tym negatywne, w stopniu wielokrotnie większym niż nawet najbardziej, wydawałoby się, z jednej strony ubóstwiany, a z drugiej - niecierpiany, przywódca z ich strony politycznego spektrum. Czyli w jakiejś tam kategorii jest od wszystkich ich liderów poważniej odbierany.
Po drugie zaś i ważniejsze, musieliby uznać prawdziwość innego, jeszcze boleśniejszego dla nich faktu. Tego mianowicie, że choć agresja i nienawiść to w dzisiejszej Polsce, niestety, zjawiska powszechne, to zarazem po ich stronie, wśród ludzi myślących podobnie do nich, podzielających te same, co oni emocje, agresji i nienawiści prawdziwej, czyli takiej, przekraczającej granice gadania czy pisania na facebooku, mogącej natomiast przerodzić się w fizyczne działanie, po ludzku mówiąc – w próbę mordu, jest więcej. Bo, moim zdaniem, jest ewidentnie więcej.
Ale nawet, gdyby nie było więcej, a „tylko” tyle, ile po stronie formacji IVRP, nawet i wtedy taka konstatacja byłaby dla koryfeuszy „antypisu” nie do przyjęcia. Bo oni są przecież z definicji tymi lepszymi, tymi bardziej cywilizowanymi. Uznanie, że ktoś może mieć realne powody, aby obawiać się, że z ich obozu wyjdzie morderca, zakłócałoby to dobre samopoczucie w stopniu niemożliwym do zaakceptowania.
I dlatego ochrona prezesa PiS wywołuje u nich taki efekt, jak alergen u alergika.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/389380-alergicy-i-alergen-czyli-dlaczego-ochrona-kaczynskiego-tak-strasznie-kluje-w-oczy-formacje-iii-rp