Czy aktorzy są mądrzy? Ktoś może powiedzieć, że to głupie pytanie. Bo czy warto pytać, czy mądrzy są na przykład dziennikarze? W każdej z tych grup pewnie są ludzie mniej i bardziej inteligentni, ludzie, którzy wiedzą mniej, i tacy, którzy wiedzą więcej.
Różnica między aktorami a dziennikarzami polega na tym, że aktorzy mądrzy być nie muszą, ale dziennikarze powinni. Aby ukończyć szkołę aktorską, trzeba zupełnie innych przymiotów, niż potrzebne są do skończenia studiów humanistycznych. Ważniejsze są umiejętności niekoniecznie związane z intelektem, a na przykład z pewnego rodzaju wyczuciem czy wrażliwością.
Druga różnica między tymi grupami zawodowymi polega na tym, że mało bystry dziennikarz będzie się starał ukrywać swoje słabości (nie zawsze z powodzeniem), aktorzy zaś potrafią się publicznie puszyć, prezentując swój brak inteligencji.
Przez wiele lat trudna historia Polski powodowała, że przypisywaliśmy aktorom rolę niemal równą poetom – bo to oni deklamowali strofy pisane przez wieszczów. Aktorzy zresztą chętnie ten patriotyczny ciężar brali na sobie – wystarczy choćby przypomnieć czasy stanu wojennego i bojkot telewizji.
Opowiadali potem o tym wwydanej wdrugim obiegu w 1988 r. książce „Komedianci, czyli rzecz o bojkocie”. Zapamiętałem ten cykl wywiadów jako wyznania mędrców – i chyba nie tylko ja wówczas miałem aktorów z lat 80. za ludzi niegłupich, bo „Solidarność” kilku zaprosiła w wyborach kontraktowych na listy wyborcze i wprowadziła do Sejmu oraz Senatu.
Do książki o bojkocie aktorskim z lat stanu wojennego sięgnąłem po wysłuchaniu konferansjerki Macieja Stuhra na niedawnym rozdaniu Orłów. Miałem makiaweliczny plan: będę cytował dowcipasy pana Stuhra na przemian z mądrymi sentencjami aktorów sprzed 30 lat, aby pokazać, jak różni się intelektualny poziom komediantów ówczesnych i dzisiejszych.
Niestety, nie udało się. Poważnej różnicy nie ma. W tych rozmowach z lat 80. można by znaleźć błyskotliwości, warte zacytowania perełki, ale wielu aktorów z tamtych czasów – aktorów wybitnych, czasem wielkich – przypomina mi niektórych obecnych: są tak zarozumiali, tak pewni siebie, że aż bezkrytyczni wobec swoich napuszonych, a jednocześnie prostackich refleksji.
Panie Macieju, niech się pan nie martwi swoim poziomem umysłowym! Niezależnie od tego można być świetnym aktorem.
Tekst pierwotnie ukazał się w numerze 14/2018 tygodnika „Sieci”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/389268-komedianci-czy-aktorzy-sa-madrzy