Ministrowie muszą oddać nagrody. Taką decyzję zakomunikował prezes PiS, odpowiadając na niezadowolenie społeczne. Czy oburzenie Polaków na wypłacone ministrom nagrody rzeczywiście jest tak potężne? A może to tylko populistyczne zagrywki opozycji? Faktem jest, że Prawo i Sprawiedliwość uległo presji, obnażając swój słaby punkt. Opozycja nadal będzie antypisem a ważna debata o zarobkach polityków znów zostanie odroczona.
Obniżenie pensji senatorskich i poselskich o 20 proc., przekazanie nagród przez ministrów na cele społeczne do Caritasu oraz limity dla włodarzy samorządowych i szefów Spółek Skarbu Państwa - takie są założenia zmian, które mają zostać złożone do laski marszałkowskiej.
Celem polityki nie jest bogacenie się. Jesteśmy dla społeczeństwa
— powiedział Jarosław Kaczyński na konferencji prasowej.
To prawda, że polityczny stołek nie może być trampoliną do gromadzenia bogactwa. Ale niedofinansowanie polityków, mających przecież sprawczy wpływ na stanowienie prawa, jest zjawiskiem z natury korupcjogennym. Sytuacja, w której minister zarabia znacznie mniej, niż dyrektor średniego szczebla nie jest normalna i w przypadku ludzi pozbawionych kręgosłupa moralnego, kończy się korupcją. Trudno też przekonać wykształconych, dojrzałych ludzi z doświadczeniem zawodowym do porzucenia pracy na wolnym rynku i objęcia poważnych funkcji państwowych. Ideowcy chętnie oddadzą się służbie Polsce, ale czy to oznacza, że w chwili obcięcia stanowiska ustaną ich potrzeby życiowe, potrzeby ich rodzin? Sprawa jest tak banalna, że nie trzeba wyjaśniać jej bardziej.
Decyzja Prawa i Sprawiedliwości obciążona jest więc kilkoma poważnymi konsekwencjami.
1/ Odsunięta zostaje w czasie publiczna, spokojna debata o zarobkach polityków. A przecież rzeczą oczywistą jest, że politycy powinni zarabiać uczciwie za dobrze wykonaną pracę. Konieczne jest przy tym wprowadzenie mechanizmu weryfikującego jakość ich pracy. Wtedy służba publiczna nie byłaby sposobem na zarabianie pieniędzy, lecz odpowiedzialnym sprawowaniem powierzonej funkcji.
2/ Opozycja ogłosi decyzję PiS jako własny sukces. I trudno jej się dziwić. Prostą konsekwencją wielodniowej nagonki było pozbawienie ministrów nagród. Pojawia się przy tym wrażenie, że zostały rozdane niezgodnie z prawem, choć wszystkie procedury zostały dotrzymane.
3/ Poświęcono premier Beatę Szydło, by ugasić kryzys. Akt ten nie świadczy dobrze o kondycji partyjnej.
4/ Źle zdiagnozowano przyczynę kryzysu i spadków sondażowych. Kierownictwo partii najwyraźniej przyjęło, że przyczyną spadających sondaży są właśnie nagrody. A przecież problem tkwi w innym zupełnie miejscu. Przypomnijmy, że dawno już nie było tak żywej i pełnej aprobaty odpowiedzi opinii publicznej, jak na ostatnie wystąpienie premier Szydło w Sejmie. Przedstawione przez nią wyjaśnienia zostały przyjęte pozytywnie.
Czego ostatnio brakuje w PiS? Wyczucia temperatury społecznej, zdolności dotarcia do obywateli, komunikacji. Polacy potrzebują autentyczności i pasji. To ze względu na nie partia Jarosława Kaczyńskiego wygrała wybory. Polacy widzieli iskrę i prawdziwą chęć naprawy państwa.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/388998-czy-panstwo-wolontariackie-to-panstwo-silne-i-bezpieczne-4-uwagi-po-decyzji-pis