Tak zwane liberalne media, papierowe, elektroniczne oraz internetowe robią się coraz pocieszniejsze, jak te niemowlaki, machają łapkami, robią śmieszne miny i robią do tych tam, do pampersów. Do pampersów robią z przejedzenia oraz ze strachu. To się coraz częściej zdarza medium o nazwie „Politico”, lewackiemu produktowi propagandowemu, powstałemu w stanie Wirginia w USA, a dzięki swej międzynarodowej sile rażenia, doczekało się europejskiego wydania, w tym polskiego. Na czele polskiego stoi redaktor Michał Broniatowski, syn Mieczysława Broniatowskiego, który pełnił liczne funkcje w komunistycznym aparacie władzy, szczególnie w Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego, był m.in szefem Wojewódzkiego urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Warszawie, w skrócie UB. Na Onecie ukazał się ostatnio wielce infantylny artykuł przedrukowany z polskiej edycji „Politico” autorstwa Michała Broniatowskiego, zatytułowany „Orban i Kaczyński - nowi europejscy komuniści„. Czyżby redaktor naczelny „Politico” i było redaktor polskiego „Forbesa” oraz członek rady nadzorczej TVN - u zamierzał w ten sposób zademonstrować swoje doświadczenia z komuną oraz z jej UB-ecją? Niestety, wszystko to, co wygrafomanił ma na celu pokazanie światu, a Europie szczególnie, że nie ma nic gorszego, jak władza w rękach jednej partii, co ma miejsce w Polsce i na Węgrzech. Jest to łamanie zasad demokracji, bo choć Fidesz na Węgrzech i Zjednoczona Prawica w Polsce rządzą samodzielnie z woli wyborców, to zdaniem Broniatowskiego nie był to wybór dobrowolny, wręcz przeciwnie, ludzie głosowali na te partie, bo zostali przymuszeni szeregiem prospołecznych reform i tym sposobem wzięci za mordę. Michał Broniatowski zamachnął się w akcie oburzenia na Orbana oraz Kaczyńskiego plastikową łopatką, a trafił w wydawnictwo Ringier - Axel Springer. Wprawdzie zauważył, że zarówno Orban jak i Kaczyński zbudowali swoje rządy na fundamentach konserwatywnego nacjonalizmu, retorycznie bardzo wrogiego dawnym (czytaj: komunistycznym i postkomunistycznym) władzom, ale metody są podobne.
Widać, że ludzie tzw. opozycji cofnęli się w rozwoju, nie tylko moralnym, ale przede wszystkim intelektualnym. Ich produkty polityczne są na poziomie szkolnych gazetek ściennych, to są zabawy dzieciaków w skarżypyctwo, jakieś samochodziki z banerami donoszące na nadużycia finansowe władzy, bo przyznała nagrody swoim ministrom, które im się należały i były zgodne z prawem pracy. No więc na tych samochodzikach dzieciaki z opozycji wywiesiły groźny napis: „Konwój wstydu PiS”, bo rozdał urzędnikom ponad milion złotych w nagrodach. Można by wysłać w Polskę TIR - y z hasłem „Konwój wstydu PO” albo „Platformersi oddajcie te miliardy z korupcji!” Rzecz jednak nie w zabawie w samochodziki ale w braku po stronie opozycji jakiegokolwiek programu politycznego, który gwarantowałby powrót do władzy. Te berbecie z PO, Nowoczesnej i PSL siedzą na dywanie i malują głupkowate hasła, które nie robią wrażenia nawet na ich pani przedszkolance, czyli brukselskiej eurokracji.
Redaktor Broniatowski wzniósł się już raz na wyżyny i opracował dla KOD-u plan polskiego Majdanu. Kodziarze powinni zaatakować budynek publiczny w Warszawie, w odpowiedzi na to władze zaatakowałyby kodziarzy, krwawo tłumiąc walczący o demokrację tłum z Kijowskim na czele. W reakcji na to na ulice wyjdzie jakiś milion ludzi i co…I przejmie władzę? Oto dlaczego uważam tę całą opozycję za pocieszną formacją w pampersach. A może red. Broniatowskiemu przypomniał się atak rosyjskiego proletariatu na Pałac Zimowy w Petersburgu w 1917 roku? Lud dał się nabrać Leninowi I Stalinowi i teraz płaci za głupotę biedą, brudem i niedostatkiem na wszystkich frontach, do tego stopnia, że brakuje zwierzyny chlewnej i nawozów naturalnych i trzeba gnój importować z Polski. Nie będzie Majdanu w Warszawie, tak jak nie będzie komuny i postkomuny w Polsce i na Węgrzech. A dlaczego? Bo nie ma chętnych, także wśród większości zwolenników opozycji. Ale pomarzyć zawsze można, np. na łamach „Politico”. Medium, które pragnie upadku demokracji w Europie na rzecz tzw. „demokracji liberalnej”, która za pośrednictwem mediów wspieranych przez Sorosa zmierza do ideologicznego ubezwłasnowolnienia narodów za pomocą „miękkiej dyktatury”. Czy to coś panu Broniatowskiemu przypomina? Taką fermę opisaną przez George’a Orwella? Ale może nie przypomina, może redaktor czyta tylko bajki dla dzieci o tym, jak miś zdobywa kosmos w jednym kapciu w drugim bucie. I jest „nowym europejskim postkomunistą”, bardzo poprawnym politycznie.
-
Książka „Historia USA” w prezencie!
Zamów roczną prenumeratę pakietu: tygodnik „Sieci” i miesięcznik „wSieci Historii”, a książkę „Historia USA” o wartości 99,90 zł otrzymasz gratis!
Regulamin promocji dostępny jest TUTAJ!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/388994-politico-czyli-postkomuna-w-pampersach