Komunizm należy symbolicznie „zmasakrować”. Pisałem o tym nie jeden raz. Oczekuję jednoznacznego odgrodzenia dobra od zła. Zmiana nazw ulic, wyburzanie komunistycznych monumentów, pozbawianie przywilejów emerytalnych esbeków i w końcu antykomunizm wszczepiony do popkultury- nie da się inaczej zbudować fundamentów mitologicznych dla przyszłych pokoleń. Od dawna postuluje budowę nowej mitologii, oderwanej od spuścizny III RP i lukrowanej wizji bezalternatywności utrzymywania układu Okrągłego Stołu.
Czy więc sprzeciwiam się decyzji prezydenta Andrzeja Dudy o zawetowaniu ustawy degradacyjnej? Nie. Uważam, że prezydent podjął opłacalną dla prawicy decyzję ( tak jak w przypadku lipcowych wet), choć aż tak bardzo nie razi mnie pośmiertna degradacja komunistycznych generałów. Jednak podzielam zdanie prezydenta w sprawie indywidualnej oceny przynależności do WRON.
Weto prezydenta ma jeszcze jeden ważny element, na który w swoim tekście na naszym portalu zwraca uwagę Piotr Skwieciński.
Posunięcie prezydenta może sprzyjać dezorientacji i rozgoryczeniu radykalnej części zaplecza władzy. A także jego depopularyzacji wśród ludzi części środowisk tegoż zaplecza; dlatego decyzje Andrzeja Dudy trzeba określić jako odważną. I – oczywiście – ryzykowną. Ale moim zdaniem wszechstronna szkodliwość wizji, w myśl której dzisiejszy podział polityczny to podział na wnuków Wyklętych i wnuków KBW-iaków jest tak wielka, że podjęte przez Andrzeja Dudę ryzyko po prostu opłaca się.
Zgadzam się z Piotrem. Jasne, że prezydent Duda będzie nazywany Judaszem ( weto w Wielki Piątek etc), zaczną się kolejne brednie o mitycznym aneksie WSI, którego nie ujawnił również prezydent Lech Kaczyński. Płynąć będzie prawicowy strumień (nie)świadomości, który widzieliśmy już po lipcowych wetach PAD. Padnie wiele słów o zdradzie, ulepione zostaną nowe teorie spiskowe, bez których prawica przecież nie może funkcjonować. Już teraz widzę na Twitterze infantylne nawoływania by PiS w następnych wyborach prezydenckich postawiło na Beatę Szydło, a nie Dudę. Czy te głosy powinny przestraszyć prezydenta? Nie. Ci, którzy dziś wygrażają mu, i tak będą musieli go poprzeć.
Czy radykałowie naprawdę nie oddadzą głosu na prezydenta Dudę w drugiej turze ( nie sądzę by wygrał w pierwszej) w starciu z Donaldem Tuskiem albo innym politykiem obozu liberalno-lewicowego? Wizja rządów prezydenta popieranego przez establishment III RP ostatecznie przerazi wyborców prawicy na tyle mocno, że nawet zagłosują na Dudę. Z niechęcią? To mało istotne. Liczy się druga kadencja. Jasne, że najbardziej zacietrzewiony elektorat, który wierzy w bezpiekę rozpracowującą w laboratoriach umysł Dudy i podrzucającą gotowe scenariusze do „Ucha prezesa” może okopać się na pozycji ostatnich prześladowanych Mohikanów. To jednak niewielki procent wyborców Zjednoczonej Prawicy, której brak głosu zrekompensuje poparcie umiarkowanego elektoratu.
Nie zapominajmy, że Andrzej Duda by wygrać reelekcje musi zdobyć znacznie większe poparcie niż tradycyjny elektorat prawicy. Reelekcja będzie o wiele trudniejsza, bowiem Duda nie startuje już jako świeży, nie obciążony pierwszym frontem partyjnej polityki młody polityk, ale jako jedna z twarzy „Dobrej Zmiany”. Również jej najbardziej kontrowersyjnej części.
Jestem przekonany, że ustawa degradacyjna zostanie przyjęta w satysfakcjonującym prawicowego wyborcę kształcie. Weto prezydenta w gorącym okresie najbliższych kilku kampanii zostanie zapomniane. Natomiast wrażenie niezależność prezydenta od macierzystej partii zostanie odpowiednio wykorzystane.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/388266-beda-krzyczec-o-judaszu-i-wsi-co-z-tego-obozowi-dobrej-zmiany-to-weto-moze-sie-oplacic