Patron lotniska w Warszawie zostanie zmieniony na Lecha Kaczyńskiego, Bartłomiej Misiewicz otrzymał intratną posadę w jednej ze spółek PKP, a 10 kwietnia będzie świętem narodowym wolnym od pracy. To tylko kilka przykładów fałszywych informacji wykreowanych w ostatnich tygodniach. Skąd się bierze nawała tzw. fake newsów i jak się przed nią bronić? – pisze na łamach najnowszego wydania tygodnika „Sieci” Marcin Fijołek.
Autor artykułu opisuje skąd wziął się fenomen „fake news”, czemu zawdzięcza swoją popularność i jak się rozpowszechnia fałszywe informacje.
Kiedy w lipcu ubiegłego roku na zaproszenie Andrzeja Dudy z wizytą w Polsce przebywał Donald Trump, jedną z ciekawych, choć mniej istotnych wspólnych inicjatyw była deklaracja prezydentów w zakresie walki z fake newsami. Trump szybko wywiązał się z danej obietnicy i już kilkadziesiąt godzin po wyjeździe z Warszawy opublikował listę zwycięzców długo zapowiadanych nagród dla mediów w kategorii fake news. Jedna z nich trafiła do polskiej edycji „Newsweeka” i dotyczyła wizyty Trumpa w Polsce. Tygodnik podał, że Agata Kornhauser-Duda nie uścisnęła dłoni prezydenta USA, a jedynie jego żony Melanii. Na potwierdzenie tej informacji można było zobaczyć zdjęcia, a nawet krótki film, na którym polska pierwsza dama ostentacyjnie mija Trumpa. W rzeczywistości Kornhauser-Duda najpierw uścisnęła dłoń pierwszej damy USA, a następnie przywódcy Stanów Zjednoczonych. Tamta sytuacja była w gruncie rzeczy drobiazgiem, ale problem jest poważny. Nie bez przyczyny określenie „fake news”zostało w USA wybrane na słowo roku 2017, a polityczni oponenci w wielu krajach – w tym nad Wisłą – często przerzucają się oskarżeniami o promowanie sfabrykowanych, nieprawdziwych informacji na temat rywali w wyścigu o władzę, pieniądze i wpływy
– pisze Marcin Fijołek.
Zacznijmy od początku: czym jest fake news? Słownikowa definicja mówi o fałszywej, często sensacyjnej wiadomości, rozpowszechnianej pod postacią przekazu informacyjnego. Jeszcze kilka lat temu nazwalibyśmy to po prostu kłamstwem, ale zmiana nośników informacji wytworzyła nową sytuację. Fake news swoją karierę zawdzięcza bowiem przede wszystkim mediom społecznościowym i internetowi, gdzie obieg informacji jest szybszy niż kiedykolwiek
– czytamy.
W polskich warunkach fake newsy przejawiają się – na razie – dość niewinnie, choć zasięgi nieprawdziwych informacji dają do myślenia. Nie było chyba użytkownika Facebooka, który nie miałby wśród znajomych rozprowadzających informację o zmianie patrona lotniska w Warszawie. Według tej informacji – podanej na stronie o dziwnej nazwie Superekspress.pl, sugerującej podobieństwo do prasowego tytułu – politycy PiS chcą zastąpić Fryderyka Chopina śp. Lechem Kaczyńskim. Jako „dowód” w tej sprawie przywoływane były nawet słowa ministra Jacka Sasina. Nie było w tym cienia prawdy, ale ilu spośród oburzonych internautów dowiedziało się, że to bzdury wyssane z palca? Inne przykłady z ostatnich tygodni: Bartłomiej Misiewicz został członkiem zarządu PKP Cargo z pensją 27 tys. zł, a 10 kwietnia zostanie ogłoszony świętem narodowym. Tego typu doniesienia można mnożyć – niestety niewiele daje też zweryfikowanie danej strony jako niewiarygodnej, bo te szybko zmieniają swoje nazwy. Wspomniany wcześniej portal funkcjonuje dziś już jako Infoekspress.pl, a w chwili gdy oddamy ten artykuł do druku, może ewoluować w kolejne potworki.
Więcej w nowym numerze tygodnika „Sieci”, dostępnym w sprzedaży od 26 marca, także w formie e-wydania na http://www.wsieciprawdy.pl/e-wydanie.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji internetowej http://www.wPolsce.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/387965-fabryka-fake-newsow-marcin-fijolek-w-sieci-skad-sie-biora-i-jak-sie-przed-nimi-bronic