Oświadczenie Prezesa Kaczyńskiego w sprawie ustawy 2.0, zwanej entuzjastycznie „Konstytucją dla nauki” bardzo mnie rozczarowało.
Byłem przekonany, że prezes celowo powstrzymuje się od głosu pozostawiając tę kwestię parlamentowi, jako organowi najodpowiedniejszemu do gruntownego namysłu i merytorycznej dyskusji. Inna sprawa czy w tym parlamencie taka dyskusja jest w ogóle możliwa. Niestety Jarosław Kaczyński wyraźnie poparł ten szkodliwy projekt i moim zdaniem zrobił błąd, a na dłuższą metę także błąd wyborczy.
Spośród trzech osób przywoływanych przez media dwie są doktorami (Kaczyński, Gowin) z niedługim stażem pracy na uczelni, a jedna – marszałek Ryszard Terlecki- profesorem tytularnym i długoletnim wykładowcą kilku uczelni, a także byłym prorektorem. I tylko marszałek ma pełnię naukowych uprawnień. Jeśli komuś w tych kwestiach rzeczywiście ufam, to właśnie Terleckiemu.
Doświadczam bowiem od ponad trzech dekad, że uniwersytet jest organizmem niezwykle złożonym, wymagającym niemal ciągłych, ale bardzo roztropnych zmian i nie znosi dyletantów. Poza wszystkim, należałoby najpierw oczyścić i zdezynfekować przedpole, a więc podjąć istotne i skuteczne działania dekomunizacyjne w obrębie nauki, a dopiero potem brać się za zmianę jej struktur i zasad funkcjonowania.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/387959-ustawa-20-blad