Dla Prawa i Sprawiedliwości zagrażająca jest kwestia tzw. relatywnej deprywacji. Otóż PiS zyskiwał poparcie dzięki temu, że pokonywał niemożności i udało się wprowadzić programy społeczne, typu 500+, o których mówiono, że zrujnują budżet. Tak się nie stało, bo udało się uszczelnić wpływy z VAT i mamy rekordowo niski budżet i ludzie są zadowoleni z tych reform. Natomiast relatywna deprywacja pojawia się wówczas, kiedy widzą, że władza otrzymuje jeszcze więcej, rosną wówczas oczekiwania. Kwestia nagród może się nie podobać wyborcom i to jest problem PiS
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. UKSW Norbert Maliszewski, psycholog społeczny i specjalista ds. marketingu politycznego.
wPolityce.pl: Sondaż Kantar Millward Brown, przygotowany na zlecenie „Faktów” TVN i TVN24 pokazał mocny spadek poparcia dla PiS, aż o 12 punktów. Czym to może być spowodowane?
Prof. Norbert Maliszewski: Po pierwsze trzeba pamiętać, że należy obserwować trendy, a nie jeden wynik. Tym bardziej, że badanie było telefoniczne, a te często mogą uchwycić chwilowe emocje. Dla Prawa i Sprawiedliwości zagrażająca jest kwestia tzw. relatywnej deprywacji. Otóż PiS zyskiwał poparcie dzięki temu, że pokonywał niemożności, że udało się wprowadzić programy społeczne, typu 500+, o których mówiono, że zrujnują budżet. Tak się nie stało, bo udało się uszczelnić wpływy z VAT i mamy rekordowo niski budżet i ludzie są zadowoleni z tych reform. Natomiast relatywna deprywacja pojawia się wówczas, kiedy widzą, że władza otrzymuje jeszcze więcej, rosną wówczas oczekiwania. Kwestia nagród może się nie podobać wyborcom i to jest problem PiS.
Jest ich więcej?
Tak. I tu też znowu PiS zyskiwało dzięki temu, że okazało się partią skuteczną, a traciło przez lata, kiedy spór miał charakter symboliczny, godnościowy. Ma to właśnie miejsce w przypadku ustawy o IPN. Wyborcy, których PiS pozyskiwało przez dwa lata mogli nagle pod wpływem emocji mogli wybrać konkurencyjną partię. Ale te wpływy, jak mówię, mogą okazać się chwilowe. Pamiętajmy, że to jest jeden pomiar, a te też związane są z błędami. Trzeba poczekać na trend, czy faktycznie te rezultaty się potwierdzą. Jeżeli znowu wyborcy przypomną sobie o pokonywaniu owych niemożności, jeżeli ucichną zupełnie niepotrzebne emocje związane z ustawą o IPN i kwestii nagród, to być może zaobserwujemy powrót do poprzednich notowań.
Tak, ale na razie zyskuje na tym opozycja. Notowania dla PO i SLD idą w górę. Ten trend może się utrzymać?
Trzecią rzeczą, która nie sprzyja PiS to nie jest spór o programy społeczne, czy o stan gospodarki, lecz o kwestie światopoglądowe, w tym te dotyczące aborcji. Tutaj te linie zupełnie inaczej się rozkładają i może zyskiwać SLD. Z kolei PO może zyskiwać na krytyce rządu związanej z nagrodami. Ta partia zawsze wygrywała na podziałach symbolicznych. W 2011 roku wygrywała, bo mówiła, że przedstawia poglądy przeciętnego, zwykłego obywatela i jest partią racjonalną, w przeciwieństwie do PiS, która jest partią ideologiczną, zajmującą się kwestiami godnościowymi. I teraz być może wróciliśmy na chwilę do tych starych kolein.
Rozmawiał Piotr Czartoryski- Sziler
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/387936-trzy-pytania-do-prof-maliszewskiego-nt-spadku-poparcia-dla-pis-badanie-bylo-telefoniczne-a-te-czesto-moga-uchwycic-chwilowe-emocje