Już chyba piąty dzień z rzędu założony przez niemiecki koncern tabloid „Fakt” troszczy się o kondycję dobrej zmiany atakując coraz ostrzej byłą premier Beatę Szydło. Oczywiście za przyznanie nagród swojemu rządowi oraz za obronę tej decyzji w Sejmie.
To troska wręcz wzruszająca, tym bardziej, że „Fakt” sugeruje wyraźnie, że działa pośrednio „w imieniu” prezesa Jarosława Kaczyńskiego, który miał się „wściec” na byłą szefową rządu. Najpierw za przyznanie nagród, a później za ich samowolną rzekomo obronę. Co prawda sam prezes wypowiedział się dla naszego portalu w tonie całkowicie odwrotnym, ale zapewne nie przeszkodzi to w kolejnym ataku w tym samym stylu. Tak jak nie przeszkadzała w kuciu fałszywej tezy powszechna przecież w świecie dziennikarskim wiedza, że sejmowe wystąpienie Beaty Szydło nie było jej samodzielną akcją, bo przecież być nie mogło.
Założę się, że nawet zapowiedź, iż premier Beata Szydło wystąpi na kwietniowej konwencji PiS - obok prezesa i premiera - nic tu nie zmieni.
Jest coś symbolicznego w całej tej sytuacji: oto dla medium tak organicznie sprzężonego z całą III RP, będącego esencją sposobu działania tej formy ustrojowej, wrogiem numer jeden staje się wciąż popularna szefowa rządu. Polityk, który jak każdy inny nie jest doskonały, ale któremu nie można odmówić jednego: emocjonalnej łączności ze zwykłymi Polakami, tymi „znad rosołu”. Z tymi Polakami, w imieniu których „Fakt” rzekomo przemawia.
Jest to wrogość już wykraczająca poza standardowe formy łajania prawicy przez założone przez Niemców tabloidy, wchodząca w fazę obsesyjnej, wielodniowej kampanii. Można nawet pomyśleć, że kryje się za tym jakaś dziwna inspiracja, ale nawet jeśli tak nie jest, fakt pozostaje faktem: wyraźnym celem jest nie tylko „ukaranie” byłej premier za nagrody dla ministrów (będące zastępczą podwyżką do poziomu w sumie po prostu przyzwoitego), ale złamanie jej popularności wśród Polaków. Trwałe podmycie fundamentów jej politycznego sukcesu.
Ale tu nie chodzi tylko o uderzenie w byłą premier, choć być może tak myślą niektórzy uczestnicy tej akcji. Ta wielodniowa już nagonka podmywa przecież bardziej zasadnicze fundamenty dobrej zmiany, i mocno uderza i w obecny rząd, i w całą formację. Założenie, że przeciętni wyborcy - odpowiednio podkręceni - uznają, że tylko Beata Szydło zasługuje na polityczną karę, jest przecież zwykłą iluzją.
Niezależnie od oceny kwestii nagród (moim zdaniem w tej formie były niepotrzebnym błędem), ich konsekwencje będą drobnostką, jeśli uda się obecna operacja. Nie tylko dlatego, że Beata Szydło dużo wnosi do obozu Jarosława Kaczyńskiego; przede wszystkim dlatego, że raz zastosowany mechanizm niszczenia jednego polityka prawicy za pomocą dziwnej operacji założonego przez Niemców tabloidu nie zostanie później odłożony do lamusa, ale stanie się stałą zagrywką. Co z kolei będzie oznaczało, że instrumenty z trzewi III RP zaczną realizować ambicję rozgrywania kadrowego całej prawicy.
I to właśnie, zdaje się, doskonale wyczuł prezes Jarosław Kaczyński, o czym świadczą jego ostatnie wypowiedzi i zapowiedzi.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/387852-jest-cos-symbolicznego-w-tym-ze-z-calej-prawicy-wrogiem-numer-jeden-zalozonego-przez-niemcow-tabloidu-stala-sie-akurat-beata-szydlo