Jest na mnie prowadzona nagonka. Odbieram dzisiejszą medialną publikację jako element większej całości. Od dawna jestem atakowana za działalność pro-life, ale to co się dzieje w ostatnich tygodniach i dniach, przekracza już wszelkie normy
— mówi w rozmowie z wPolityce.pl Kaja Godek.
wPolityce.pl: W mediach pojawiła się informacja, że po wyborach parlamentarnych w 2015 r. została pani członkiem rady nadzorczej spółki Skarbu Państwa, Warszawskich Zakładów Mechanicznych PZL-WZM. Internauci komentują, że jest to forma zapłaty za ochronę życia. Jak pani skomentuje pani ten zarzut?
Kaja Godek, inicjatorka projektu obywatelskiego „Zatrzymaj aborcję”: To ciekawe, że fakt, że gdzieś się pracuje postrzegany jest jako zarzut. Śmieszą mnie te nieudolne próby tworzenia przez aborcjonistów narracji. Mówi się, że jest to forma zapłaty za zlecone przez PiS działania. Padają też zarzuty, że dążę do obalenia rządu PiS. Wypadałoby się na coś zdecydować bo jest tu fundamentalna niespójność. Wrogom życia po prostu nie mieści się w głowie, że można ryzykować utratę pracy w imię wyższych wartości. Są rzeczy ważniejsze niż moja posada - ratowanie życia dzieci. Ja się poświęcę, pójdę sobie szukać innej pracy, tylko wyrzućcie z prawa aborcję eugeniczną. Teraz.
Jest na mnie prowadzona nagonka. Odbieram dzisiejszą medialną publikację jako element większej całości. Od dawna jestem atakowana za działalność pro-life, ale to co się dzieje w ostatnich tygodniach i dniach, przekracza już wszelkie normy. Dostaję hejt mailem, telefonicznie i w mediach społecznościowych. Na jednym z profili na facebooku można przeczytać wezwania do „urządzenia mi piekła” gdziekolwiek mnie ktoś zobaczy - w sklepie czy na ulicy. To nawoływanie wprost do przemocy wobec mnie. Fakt, że „Wyborcza” próbuje w tej chwili zwolnić mnie z Wuzetemu, wpisuje się w tę proaborcyjną histerię.
Skąd się to wszystko wzięło?
Ta sytuacja nie zmieni się dopóki opóźniane będą prace nad projektem #ZatrzymajAborcję. Będziemy ciągle pod pręgierzem skrajnej lewicy - zarówno my prolajferzy, jak i rządzący. Sprawę trzeba jak najszybciej zamknąć - uchwalić zakaz aborcji, uratować dzieci i odetchnąć, że sprawa jest załatwiona. Projekt leży w Komisji Polityki Społecznej i Rodziny od stycznia, można było zajmować się nim już w zimie.
Potesty jeszcze bardziej się wzmogą.
Należy pozwolić przetoczyć się protestom przez Polskę i zamknąć temat. Inaczej będzie to szkodliwe dla większości rządzącej Polską. Na uchwalenie tej ustawy czeka blisko milion obywateli, którzy się pod nią podpisali. Czeka Kościół i opinia publiczna, czekają już chyba wszystkie media po jasnej stronie mocy. Oni patrzą uważnie, jakie są losy ustawy i jak upływający czas skutkuje zabijaniem kolejnych dzieci w szpitalach i nieustannymi kolejnymi szykanami pod adresem prolajferów dopominających się o prawo do życia.
Jak pani trafiła do rady nadzorczej spółki Warszawskich Zakładów Mechanicznych PZL-WZM?
Powołało mnie zgodnie z prawem Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy. Jeśli ktoś chce wiedzieć więcej na temat jakichkolwiek aspektów funkcjonowania spółki - odsyłam do samej spółki, jest tam osoba do kontaktu z mediami. Moje powołanie nastąpiło już 2,5 roku temu, aż dziwne, że dopiero teraz to wyciągnięto. Co za zbieżność z czasem, gdy w Sejmie decydują się losy ochrony życia chorych dzieci…
Uczestniczyła pani w posiedzeniach rady nadzorczej?
Tak. We wszystkich posiedzeniach za wyjątkiem jednego, które wypadło w terminie porodu mojego trzeciego dziecka.
Może nam pani zdradzić ile zarabiała pani w radzie nadzorczej?
Zarobki są jawne, ale nie widzę powodu się spowiadać. Gdzieś przeczytałam, że zarabiam 10 tysięcy, pusty śmiech mnie ogarnia, bardzo bym tyle chciała…
not. ems
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/387676-tylko-u-nas-kaja-godek-odpowiada-na-zarzuty-czerskiej-smiesza-mnie-te-nieudolne-proby-tworzenia-przez-aborcjonistow-narracji