To było do przewidzenia, że środowiska feministyczne piątkową hucpę na ulicach polskich miast odnotują jako własny sukces. Nie innego zdania jest liderka Strajku Kobiet Marta Lempart, która w rozmowie z wrocławską „Gazetą Wyborczą” z dumą stwierdziła, że „pobiły własny rekord”. Tylko czy udział w proteście zwolenników zabijania dzieci poczętych jest powodem do dumy?
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Usunęła ciążę, bo mieszkanie było za małe. Została autorytetem Amnesty International. Natalia Przybysz: Moje ciało, moje prawa. WIDEO
Co ciekawe, sama Lepmart za bohaterstwo uważa odpalenie rac na piątkowym marszu. Butnie podkreślała, że sama zrobiła to z odsłoniętą twarzą i czeka na konsekwencje. Stwierdziła bowiem, że skoro na Marszu Niepodległości można odpalać race, to ona może to zrobić również.
Jeśli będą nas ścigać, to znaczy, że mamy podwójne standardy wobec prawa, bo neonaziści nie odpowiadają za race na marszach
— bredziła.
Pytana o to, czy warto było ruszać pod Sejm, skoro prace nad projektem „Zatrzymaj aborcję” nie odbywały się w piątek, Lempart stwierdziła, że pierwsze posiedzenie komisji się odbyło, ponieważ Episkopat „tupnął nogą”. Z kolei drugiego posiedzenia nie było, co za sukces - w naszej ocenie bardzo wątpliwej jakości - przypisują sobie właśnie feministki, bo zapowiedziały protest.
Myślę, że dużym zaskoczeniem dla większości parlamentarnej jest to, że po wstrzymaniu prac w Sejmie my nie odwołałyśmy protestu. Bo to wcale nie ostudziło emocji, tylko wiele osób zdenerwowało. To manipulowanie harmonogramem prac w Sejmie to żenada. To jest rządzenie państwem? To jest stanowienie prawa?
— piekliła się Lempart.
Oczywiście nie zabrakło też standardowych stwierdzeń, że Prawo i Sprawiedliwość łamie prawa kobiet i działa pod dyktando Episkopatu. Wygląda na to, że środowiska feministyczne dopadł dość paskudny przypadek sklerozy. Zapomniały bowiem, że projekt „Zatrzymaj aborcję”, jak również projekt „Ratujmy kobiety”, były projektami obywatelskimi. Oba były poddane pod głosowanie.
Dodatkowo stwierdziła, że Kościół czyni z życia kobiet w Polsce piekło, dlatego one chcą z tym walczyć. Co więcej, Lempart zapowiedziała, że „idą po władzę”.
Idziemy do wyborów. Startujemy, wspieramy kobiety zaangażowane w politykę, działamy na rzecz frekwencji i obywatelskiego monitoringu wyborów. Bez zbędnych dyskusji, bo w sytuacji, w której jesteśmy, to oczywiste. Jeśli chcemy Polski naprawdę dla wszystkich, to musimy ją sobie urządzić. Samo się nie zrobi
— bredziła.
Z kolei w rozmowie z Jarosławem Kuźniarem w Onet Rano Lempart stwierdziła, że „PiS to obciach”.
Zamieniamy się w typową demokraturę, czyli kraj, w którym wszystko możesz sobie kupić. Coraz więcej jest praw, które trzeba sobie kupować, a ludzie mają coraz mniej pieniędzy
— próbowała przekonywać, dodając, że będzie jeszcze gorzej, a w następnych wyborach może dojść do starcia PiS-u z neofaszystami, neonazistami, którzy rosną w siłę.
Dodała, że dni Prawa i Sprawiedliwości są policzone. Trzeba tylko spełnić kilka warunków.
Stracimy rozpęd, jeśli będą jacyś pośrednicy mówiący o co nam chodzi. To jest czas na głos obywatelski
— grzmiała Lepmart.
Po prostu absurd goni absurd…
wkt/”Gazeta Wyborcza”/Onet Rano
-
Kup nasze pismo w kiosku lub skorzystaj z bardzo wygodnej formy e - wydania dostępnej na: http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji internetowej www.wPolsce.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/387589-absurd-goni-absurd-liderka-strajku-kobiet-pis-i-kosciol-to-obciach-idziemy-do-wyborow-samo-sie-nie-zrobi-chcemy-polski-dla-wszystkich