Nagonka zachodniej opinii publicznej, zwłaszcza mediów na Polskę rządzoną przez Zjednoczoną Prawicę choć ostatnio nieco złagodniała, to trwa nadal. Nie nadaje się już do użytku hasełko ukute przez zachodnich sąsiadów, wyśmiewające „Polnische Wirtschaft”, ponieważ wszystkie liczące się agencje ratingowe i oficjalne urzędy statystyczne jak np. unijny Eurostat potwierdzają sukcesy polskiej gospodarki i przewidują jej dalszy wzrost prezentując nadzwyczaj optymistyczne prognozy.
Czym więc teraz należy postraszyć Polaków i zniechęcić ich do dobrej zmiany? Należy popsuć ich samopoczucie ostrzegając, że wprawdzie rząd konserwatywny dobrze się rządzi w dziedzinie gospodarki, ale to nie ma wpływu na wizerunek. Jest on zły, bo nikt nas nie lubi.
Oczywiście prym wiodą media niemieckie, instytucje pozarządowe, a także jacyś sędziowie, którzy pod dyktando totalnej opozycji plotą coś o łamaniu praworządności. Warszawski korespondent wpływowej gazety „Frankfurter Allgemeine Zeitung” Konrad Schuller napisał z troską o naszą przyszłość: „Polska ma obecnie niewielu przyjaciół”. I zauważył bystrze, to co zauważają różni bystrzy politycy z PO i Nowoczesnej oraz redaktorzy TVN 24 i „GW”, że relacje Warszawy z Rosją są w opłakanym stanie, z Francją napięte i z USA również. „Polska najbardziej obawia się odstawienia na boczny tor”- zmartwił się Schuller, bo nawet jej „wymarzony partner” Wielka Brytania opuszcza UE. Pozostają tylko Niemcy. No właśnie i dlatego kanclerz Merkel pospieszyła z wizytą w Warszawie w obawie, że utraci wpływy w urastającym do roli przywódcy Europy Środkowej i Wschodniej kraju, a „Polnische Wirtschaft” zahamuje ekspansję „Deutsche Wirtschaft” w tym regionie i nie tylko. No więc nie mamy przyjaciół i nikt nas nie lubi.
Forumowicz o pseudonimie „Pieszczoszki relatywizmu” tak skomentował troskę „FAZ” o pozycję Polski na świecie:
Od dziesięcioleci nurtuje nas jedno i to samo pytanie. Czy nas lubią inni. Gdy padają twierdzące odpowiedzi, opanowuje nas wielka radocha, mamy sukces i fajno jest.
Nie wiadomo do kogo skierowana jest troska niemieckich mediów o nasz wizerunek za granicą, bo chyba nie do obywateli RFN. Oni mają własne zmartwienia, są nielubiani na co zasłużyli sobie wojennymi zbrodniami i jedyne co poprawia im humor, to przekonanie, że większość państw unijnych siedzi w ich kieszeni, więc są od nich zależne. Poza tym muszą użerać się z kilkoma milionami muzułmanów, którzy jak zapewniła Angela Merkel - „choć Niemcy mają judeochrześcijańskie korzenie, to już dziś islam stał się częścią Niemiec”. Pogratulować wizerunku!
O nasz wizerunek martwi się również wpływowa Fundacja Bertelsmanna, a jest on fatalny. Sporządzony przez nią Indeks Transformacji 2018 podkreśla, że jeżeli Polska nie obierze znów kursu praworządności, to Unia Europejska poniesie wielkie szkody. Dotychczasowa polityka „narodowo-konserwatywnego rządu w Warszawie” jest nieskuteczna, bo „podejmowane próby współpracy z państwami Grupy Wyszehradzkiej spełzły na niczym, kruche stały się także stosunki z USA. Polska odrzuca pogłębienie integracji, co utrudnia „określenie nowej i silnej pozycji”.
I w ten oto sposób, dzięki autorytetom niemieckim, miliony Polaków popadły w skrajny pesymizm, bo jak żyć panie Timmermans w takiej izolacji od politycznej poprawności, w narodzie patriotów i wierzących katolików?
Trzeba wszelkimi sposobami walczyć ze skutkami tej „nieliberalnej demokracji”. Najlepiej propagandą trafiającą do starych komuchów i ich potomków, co to demonstrują w obronie aborcji na życzenie. A było tak blisko zwycięstwa, w rezultacie ustrojowej transformacji udało się zawstydzić naród, który o niczym tak nie marzył, jak o tym, żeby lubiła go zagranica, bo bogata i zabawowa. A tymczasem Polska wyłamała się z europejskiego relatywizmu moralnego i choć młodzi Europejczycy odchodzą od chrześcijaństwa, młodzież polska przeciwnie, jest najbardziej wierzącym pokoleniem na kontynencie. Obok Litwinów. Badania naukowców brytyjskich na ten temat zamieścił „Newsweek Polska”, a wynika z nich, że Polska ma najbardziej zaangażowaną w życie duchowe młodzież. Tylko 17 proc. młodych w wieku 16 - 29 lat uważa się za niewierzących, podczas gdy w Europie 50 proc. Ostatnio rośnie w niektórych krajach liczba wierzących, ale to są wierzący muzułmanie, a nie chrześcijanie. M.in mieszkańcy Niemiec, Austrii, Irlandii, Portugalii.
Aż 39 proc. Polaków bierze udział w mszy św. w niedzielę lub częściej i 50 proc. się modli. Najgorzej w tej statystyce wypadają bracia Czesi, 80 proc. nigdy nie odmówiło pacierza, 70 proc. nigdy nie było w kościele, a tylko 9 proc. wierzy w Jezusa Chrystusa. Lewactwo liberalne zapewne marzy, żeby Polacy poszli śladem Czechów, ale to próżne nadzieje. Polskie społeczeństwo ma inną historię i tradycję, niż ziomkowie dzielnego wojaka Szwejka, zaś cała ta nagonka brukselskich elit na polski rząd i polski naród ma na celu odebranie nam poczucia wartości własnej, które zapewnia według nich - dobra opinia medialnej zagranicy.
Lecz opinia mediów i finansowanych przez Sorosa NGO -sów ma nie wiele wspólnego z opinią obywateli poszczególnych krajów UE. Coraz liczniej odwiedzają nasz kraj jako turyści, bo czują się u nas bezpiecznie, wielu z tego powodu przeprowadza się do nas na stałe.
I kto by pomyślał, że to wszystko dlatego, że jesteśmy najbardziej chrześcijańskim krajem wspólnoty. I ludzie nas lubią i podziwiają. Ci co nas nie lubią, to establishment, który niczego tak się nie boi jak duchowego zaangażowania młodzieży. Nie tylko polskiej, także niemieckiej, co pokazuje rosnąca popularność prawicowej, prochrześcijańskiej partii Alternatywa dla Niemiec.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/387301-dlaczego-nie-lubi-nas-europejski-establishment-bo-polska-mlodziez-jest-najbardziej-zaangazowana-w-zycie-duchowe