Polska, według niemieckiego radia „Deutschlandfunk” (a także według innych, wcześniejszych przecieków) zdołała zgromadzić w swojej sprawie grupkę państw Unii wystarczającą do tego, aby zablokować na wstępnym etapie zastosowanie wobec naszego kraju sławetnej procedury artykułu 7 Traktatu o Unii. Ta wiadomość ma swoją wagę również w kontekście polityki Niemiec wobec naszego kraju.
Bo jest oczywiste, iż jeśli Warszawie udaje się ta operacja, to znaczy to iż Berlin jej nie przeciwdziała. Siła oddziaływania RFN jest bowiem w Europie środkowowschodniej tak duża, że gdyby Niemcy chciały doprowadzić do rozpoczęcia procedury czynienia rządzonej przez PiS Polski pariasem kontynentu, to skutecznie by to zrealizowały. Takie np. państwa bałtyckie, zagrożone ochłodzeniem relacji z Berlinem, z całą pewnością wybrałyby nie Warszawę, tylko Niemcy, od których po prostu zależy znacznie więcej rzeczy, dla Bałtów ważnych.
Jeśli więc większości, wystarczającej dla oskarżenia Polski nie ma, znaczy to, iż Niemcy z rozmysłem wybrały bierność.
Nie oznacza to, iż w relacjach między pisowską Warszawą a Berlinem zaczyna się jakiś miodowy miesiąc. Ale dowodzi to, iż z wielu powodów stosunki z Polską są dla niemieckich elit ważniejsze, niż nawoływania zorientowanej przecież na Niemcy polskiej liberalnej opozycji. A skoro nadzieje na rychłe przegonienie przez nią obecnych polskich władz okazały się złudne, no to bliższa koszula ciału… Skądinąd już od 2015 roku oficjalny Berlin wolał nie być na pierwszej linii wojny europejskiego establishmentu z PiS-em, ale teraz bardzo wyraźnie pogłębia ten kurs.
To nie jest koniec nacisku Zachodu na Polskę, ale po raz pierwszy od zawsze widać światełko w tunelu.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/387216-niemcy-swiadomie-bierne-w-sprawie-artykulu-7-czyli-swiatelko-w-tunelu