No i dobrze, że to już ostatnie dni Sądu Najwyższego w obecnym składzie. No i świetnie, że wkrótce skończy się panowanie Małgorzaty Gersdorf. Czas kapitulacji Małgorzaty Gersdorf może nastąpić każdego dnia – dziś, jutro, pojutrze.
Bo to obecna prezes i jej najbliżsi współpracownicy nadawali ton działalności Sądu Najwyższego, a styl jego pracy promieniował na całe sądownictwo w Polsce. To z tego budynku, rozpostartego przy pięknym Placu Krasińskich rozpełzały się najgorsze wzory po sądach apelacyjnych, okręgowych i rejonowych. Rozlewały się podstawowe patologie polskiego wymiaru sprawiedliwości - prywata, lenistwo, pogarda wobec maluczkich tego świata. Klękanie a nawet pełzanie przed potężnymi, którzy trzymają w swoich rękach najwyższą władzę.
Nieszczęście Małgorzaty Gersdorf polega na tym, że dotychczasowa harmonia została zakłócona. W sposób zasadniczy zmienił się jeden człon. Nie ma przed kim klękać, bo zdaje sobie sprawę, że taka pozycja nie przyniesie jej żadnych ekstra korzyści. Odwrotnie może ją narazić na przykrości. Stąd też pogrzebowy nastrój na ostatnio odbytym rocznym Zgromadzeniu Sędziów Sądu Najwyższego. Stare, dobre czasy już nie wrócą. To smutne. Jeszcze smutniejsze, że środowisko powierzyło swój los ręce prezes i jej świty. Sędziowie polscy wierzyli, że Małgorzata Gersdorf wychodziła cało nie z takich opałów. Zakładali, że pod jej przywództwem wygrają batalię z oszołomskim PiS, który ubzdurał sobie, że resort sprawiedliwości wymaga kapitalnego remontu. Prezes skupi wokół siebie takie siły, że wszystko zostanie jak było. A było dobrze. To po jakie lich zmieniać. Może jakieś drobne usterki, by się znalazły. Czy nie można ich usunąć, tylko zmieniać całość? Wymieniać wypróbowane i zaprawione w bojach kadry?
Tymczasem prezes wszystkich zawiodła. Niczego nie potrafiła obronić. Potrafiła tylko z trybuny wykrzykiwać. Dziś powtarza te same slogany, co wtedy. Że to z czym mamy do czynienia, nie jest naprawą wymiaru sprawiedliwości, tylko jego psuciem – punktowała w podsumowaniu prezes Gersdorf. Zaczęto je psuć już w kilka miesięcy od momentu objęcia władzy przez obóz Dobrej Zmiany. Rozpoczęły się nieprzyjemne przygotowania do zmiany ustawy o Sądzie Najwyższym. To zahamowało znacznie rozpatrywanie spraw, bo do środowiska wkradła się niepewność o los każdego sędziego. Podobnie miały się rzeczy z Krajową Radą Sądownictwa, która obecnie znajduje się w kompletnej rozsypce. Nie ma już starej, nie wiadomo kiedy ruszy nowo wybrana.
Mimo tych przeszkód Sąd Najwyższy dzielnie dawał sobie radę z problemami, jakie ciągle się przed nim wyłaniały. W salach Kongresowych, śląskich Spodkach w Katowicach, na placach i naprędce budowanych estradach, w jasne dni i ciemne noce, oświetlane tysiącami płomyków darmowych świeczek, dostarczanych manifestantom przez fundację miłującą Polskę, walczył o niezawisłość sędziów i należne im prawo do odpoczynku.
Na pewno większość sędziów Sądu Najwyższego może liczyć na długi odpoczynek.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/387214-niegodna-kariera-malgorzaty-gersdorf-dobiega-konca