Internet jest bezlitosny i pod adresem ministra kultury sypią się we wpisach pod artykułami niewybredne inwektywy. Ludzie łatwo ulegają schematom i chętnie je powielają. Takim leitmotivem ostatnich miesięcy jest frazes: „Gliński dał 100 milionów na cmentarz żydowski”. Akurat to jest kompletną bzdurą. Minister Gliński realizował tylko i wyłącznie ustawę sejmową. Za przyznaniem dotacji na uzupełnienie kapitału wieczystego Fundacji Dziedzictwa Kulturowego z przeznaczeniem na renowację Cmentarza Żydowskiego w Warszawie głosowało 416 posłów, 4 było przeciw, 6 się wstrzymało. Równie dobrze możemy mówić: „Schetyna dał 100 milionów na cmentarz żydowski” czy „Petru dał 100 milionów na cmentarz żydowski”. Obarczaniem akurat za tę decyzję wicepremiera Piotra Glińskiego jest wpisywaniem się w zupełnie niemerytoryczny atak na rząd. Poprzednie rządy i władze Warszawy hojnie sypały milionami na wszelkie instytucje związane z kulturą żydowską i nigdy nie spotykały się za to z żadnymi zarzutami. Na Muzeum Historii Żydów Polskich przeznaczono około 200 milionów złotych. Czy te decyzje o tak pokaźnym dotowaniu są słuszne czy nie? To jest zupełnie inna sprawa, ale znalezienie jedynego odpowiedzialnego za ten stan rzeczy w osobie profesora Glińskiego wymaga sprzeciwu, bo jest to tendencyjne naginanie faktów.
Ostatnio Muzeum POLIN włączyło się aktywnie w podgrzewanie atmosfery, szukając usilnie paraleli pomiędzy marcem 1968 , a marcem 2018. Można nawet współczuć dyrekcji muzeum, bo naukowe udowodnienie, że w dzisiejszej Polsce szaleje antysemityzm wymaga naprawdę sporej inwencji. Na razie jako przygważdżające dowody znaleziono dwa tweety, fragment piosenki kabaretowej i ktoś tam się krzywo spojrzał jak przechodził obok muzeum. No i w tym przypadku też wszystkie oczy są zwrócone na ministra kultury, któremu ta placówka podlega. Dlaczego nie reaguje? Ale na dobrą sprawę jak ma zareagować? Odwołać dyrektora, cofnąć dotację? Wtedy by dopiero były namacalne dowody, łatwe do roztrąbienia na cały świat o nie dającym się wykorzenić polskim antysemityzmie.
Podobnie sytuacja ma się z Muzeum Auschwitz. Oczywiście trudno przymykać oczy na pewne „dziwne” działania dyrekcji tej palcówki, ale w obecnej zaognionej atmosferze, niewskazane są pochopne decyzje. Jest pytanie zasadnicze, czy istnienie tego muzeum w obecnej formule jest nam w ogóle potrzebne. Przynosi nam gigantyczne straty wizerunkowe, „polskie obozy śmierci”, które nie są możliwe do zniwelowanie żadną ustawą. Jednak nad rozwiązaniem tego problemu można się zastanowić w lepszym momencie. Teraz na pewno nie.
Jest też sprawą otwartą czy dzisiaj, kiedy jesteśmy bezceremonialnie atakowani przez rząd Izraela powinniśmy realizować ideę Muzeum Getta Warszawskiego? Istnieją poważne obawy, że znowu będzie to wykorzystywane przeciwko nam i z czasem zostanie uknuta jedynie słuszna opowieść, że to Polacy zamknęli Żydów w getcie. Jednak minister Gliński zapowiadając powstanie tego muzeum, też realizował wcześniejsze ustalenia z Żydowskim Instytutem Historycznym im. Emanuela Ringelbluma. Poczyniono je pod koniec zeszłego roku, kiedy trudno było przewidzieć, że stosunki polsko-izraelskie tak się potoczą.
W budowaniu dobrych relacji pomiędzy Polską, a Izraelem nie ma nic złego. Natomiast trzeba zauważyć, że nasz rząd został zaskoczony intensywnością nieuprawnionego ataku przez środowiska żydowskie. Reagowanie na to w sposób dyplomatyczny, gdy ma się do czynienia kimś dysponującym zdecydowaną przewagą medialną i polityczną w skali światowej, a do tego wykorzystującym to w sposób bezwzględny, wymaga na pewno dużej wirtuozerii. Łatwiej jest potrząsać szabelką u cioci na imieninach, niż podejmować rozważne decyzje siedząc na fotelu wicepremiera czy ministra kultury.
Pamiętajmy też, że cała ta awantura ma na celu osłabienie rządu PiS. Odebranie mu głosów przed ważnymi wyborami samorządowymi. I docelowo odsunięcie od władzy. Nie znaczy to, że nie powinno się krytykować władzy, gdy postępują niewłaściwie, ale w ważne jest też, żeby się w tej krytyce nie zapędzać na oślep. A w szczególności nie dać się podpuszczać specom od czarnego piaru.
Nie można się zgadzać na to, żeby finansowane przez nas instytucje kultury żydowskiej uczestniczyły w działalności antypolskiej. Tę sprawę z pewnością należy rozwiązać. Nie rozwiążemy jej jednak urąganiem wicepremierowi Glińskiemu. Formy dofinansowywania to stan rzeczy przez niego zastany. Do tej pory nie było palącej konieczności weryfikowania go. Dajmy szansę temu rządowi i personalnie wicepremierowi Glińskiemu, by spokojnie dążyli do wybrnięcia z tego ambarasu.
Nie wywierajmy na nich zbędnej presji, która jest na rękę naszym wrogom i zdecydowanie przez nich podsycana. Lepszego rządu nie mieliśmy w III RP. Wymagajmy od niego jak najwięcej, ale też warto się rozejrzeć po naszej scenie politycznej i pomyśleć, że jak nie oni to kto?
Oczywiście rząd też musi dawać nam wyraźne sygnały, żeby nie powstawały samoistnie najczarniejsze scenariusze prowadzące do frustracji elektoratu.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/386803-slowo-w-obronie-wicepremiera-ministra-kultury-i-dziedzictwa-narodowego
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.