Gniew, gniew pospolity zawsze budzi złe skojarzenia. Jest przejawem triumfu emocji nad racjonalną oceną świata. Mędrcy radzą zatem, aby wystrzegać się gniewu. Ba, są też tacy, którzy doradzają, aby w ogóle wyzbyć się wszelkich emocji i dopiero wtedy oceniać zjawiska i planować strategie. Szkoła Zimnych Analityków czasem jednak niewiele się różni od Cechu Zimnych Drani, którzy największe szalbierstwa i niegodziwości popełniają li tylko w imię zimnej kalkulacji.
Piszę zatem swój tekścik w obronie emocji, choć nie tych odczuć prymitywnych durniów, którzy potrafią jedynie dyszeć jak byki na arenach i jak te byki niechybnie kończą. Piszę w obronie emocji, które budzą się, gdy ktoś dotknie tabu, świętości, obrazi nasze poczucie dobra i sprawiedliwości. Emocje często niosą więcej dobrego niż te wszystkie makiaweliczne hokus-pokus.
Emocjonaliści są bardziej dynamiczni, jeżeli zatem wyzbędą się ślepej furii, nienawistnej żądzy odwetu, mogą zdziałać o wiele więcej niż zimni kalkulatorzy. Gdyby kalkulatorzy mieli udział w zbiorowych decyzjach naszego narodu, to pewnie do dziś dyszelibyśmy rozdarci między prusactwo, kacapię i austriackie gadanie. Możecie się zżymać na emocjonalistów, ale to oni dokonali niemożliwego, rozpalili lont, na którego końcu eksplodowała druga polska niepodległość.
Bronię emocji, także tych zbiorowych, ważne jest jednak ich natężenie. Musimy bowiem baczyć, aby poziom emocji nigdy nie osiągnął takiego wrzenia, za którym zaczyna się już tylko prosta, socjotechniczna manipulacja. Racjonalna pozostaje zatem jedynie ocena faktu, czy nasze emocje są jeszcze nasze, czy też są już wzbudzane i podgrzewane przez kogoś z zewnątrz. Dlaczego tak się uparłem, aby bronić emocji w polityce, w życiu społecznym? Bo są szczere, prawdziwe, bo służą wzmocnieniu naszych więzi, bo bronią nas przez arktycznym chłodem współczesnych, globalnych kalkulacji.
Istnieje szczególna kategoria gniewu, czysta i szczera. To święty gniew, który powstaje, gdy depczą nam sacrum, wartości najważniejsze dla naszej wspólnoty, gdy gwałcą nasze – wypracowane w indywidualnych i zbiorowych sumieniach – poczucie sprawiedliwości. Istnieją momenty, gdy należy owym świętym gniewem wybuchnąć, gwałtownie wystąpić w obronie spraw, które są nienaruszalne. Świętym gniewem zapałał Jezus, gdy ujrzał przekupniów w świątyni, i z powrozów skręcił bicz.
Świętym gniewem zapałają Polacy, gdy kolejny rząd nie spełni pokładanych w nim nadziei, a całe gadanie wokół okaże się sprytną ściemą. Dobra zmiano, módl się, abyśmy nie zapałali świętym gniewem, bo wtedy – jak kamienie z piosenki Krystyny Prońko – „polecimy jak lawina. Przez noc, przez noc”.
Felieton Witolda Gadowskiego ukazał się na łamach tygodnika „Sieci”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/386477-uroki-gniewu-swietym-gniewem-zapalaja-polacy-gdy-kolejny-rzad-nie-spelni-pokladanych-w-nim-nadziei