O warszawskiej dzikiej, aferowej reprywatyzacji pisałem już na tych łamach w tekściku „Inżynieria aferowa” („Sieci”, nr 36/2016). Okazuje się jednak, że o aferach nigdy dosyć.
Niedawno zastanawiałem się, jak w świetle prac dwu sejmowych komisji śledczych – ds. Amber Gold oraz warszawskich dzikich prywatyzacji – wyglądają podobieństwa między tymi przedsięwzięciami aferowymi. I jakie nauki z tego, co komisje śledcze ustalają, należałoby wyciągnąć dla ładu instytucjonalnego, który jest tworzony przez środowisko dobrej zmiany. Ale najpierw o podobieństwach.
cztery podobieństwa…
Po pierwsze – to akurat jest banalne – w obu przypadkach mieliśmy do czynienia z uzyskiwaniem nienależnych korzyści w wielkiej wielomilionowej skali.
Po drugie – i tu, i tam mieliśmy do czynienia ze złożoną inżynierią finansowo-prawną. Nienależne korzyści uzyskiwano drogą trwających dłuższy czas, złożonych, skoordynowanych operacji, które wymagały dużej wiedzy biznesowej oraz prawnej. To tzw. klasyczne przestępstwa białych kołnierzyków.
Po trzecie – ponieważ przewłaszczenia aferowe (mówiąc prościej: kradzieże) dla swej realizacji wymagały czasu, sprawcom do sukcesu potrzebna była przez dłuższy czas trwająca co najmniej bierność, jeśli nie współpraca, różnych organów państwa (tajnych służb, policji, urzędów skarbowych, prokuratury, sądów), a także mediów.
Po czwarte – w obu przypadkach wystąpiły specjalne działania osłonowe, które owej bierności sprzyjały. W przypadku Amber Gold było to zatrudnienie syna premiera Donalda Tuska, a w przypadku operacji kamienicznych sprzedaż mieszkań celebrytom związanym z mediami głównego nurtu. Syn premiera oraz owi celebryci wcale nie musieli przy tym być świadomi swej roli ani odnosić jakichś specjalnych korzyści. Aferzyści mogli sięgać po postacie rozpoznawane jako znane, wpływowe, licząc, że sama ich obecność wytworzy w organach państwa i w części mediów niechęć do drążenia tematu.
…i przestrogi
Pokusy aferowe i działania aferowe nie skończyły się wraz z wygranymi wyborami roku 2015. Chciwość nie znikła. Liczba aniołów na tym świecie jest ograniczona, w odróżnieniu, jak się zdaje, od ilości pokus. Działania mające na celu osłonę afer lub przedsięwzięć po prostu wątpliwych za pomocą czegoś, co w jednej z moich dawnych publikacji badawczych nazwałem „zasadą podczepienia”, trwają nadal. Przykładowo inicjatorzy budzących wątpliwości co do zgodności z zasadami dobra wspólnego imprez starają się o patronat ważnych instytucji publicznych albo o udział osób znanych, kojarzonych z obecnym obozem władzy. W tle nie musi być korzyści materialnych. Czasem wystarczy swoiste dopieszczenie aktualnych celebrytów przez eksponowany udział w szumnie promowanej imprezie. Konferencję otwiera np. znany minister, a zatem wszystko jest OK!
Poważniejszy i zarazem bardziej kłopotliwy charakter ma zagrożenie wiążące się z wskazanym powyżej punktem (3). Otóż wiele niedobrych zjawisk, w tym niezgodnych z prawem, w tkance instytucjonalnej polskiego państwa trwa nadal, gdyż skuteczne przeciwstawienie się im wymaga ogromnego nakładu pracy, koordynacji działań wielu urzędów, a tylko niekiedy wiąże się z ryzykiem nadepnięcia na odcisk komuś wpływowemu. A wpływowa figura wcale nie musi mieć czegoś na sumieniu, czegoś wykraczającego poza zwykłe zaniechanie. Ale samo wysłanie oficjalnym kanałem sygnału, że coś nie gra (nie mówiąc już o czynnym przeciwdziałaniu danej patologii), już może oznaczać narażenie się kolegom z administracji.
Jak rzeka?
Instytucje publiczne stale podlegają schorzeniu (a i prywatne firmy nie całkiem są od tego wolne), którym jest nawyk prowadzenia działań rutynowych, zgodnych ze sposobem płynięcia rzeki. Rzeka, jak wiadomo, płynie po linii najmniejszego oporu. Przeszkód nie pokonuje. Omija je.
Pewne afery nie muszą być wspierane przez działania mafijne jak korumpowanie lub zastraszanie urzędników, by toczyły się i toczyły. Często bezkarność bierze się z tego, iż zwalczanie niektórych patologii wymaga dużego mozołu podejmowanego bez gwarancji sukcesu.
Ale choć rzeki nie płyną pod górę, ludzie potrafią to czynić.
Felieton opublikowany w tygodniku „Sieci” br 11/2018
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/386468-modus-aferandi