Tylko senatorowie PiS Artur Warzocha i Rafał Ślusarz zabrali publicznie głos po skandalicznym „wykładzie” w Muzeum POLIN.
Niebezpieczny dla władzy jest moment kiedy jej przekaz zaczyna zdecydowanie odbiegać od nastrojów najwierniejszego elektoratu. Od chwili zaatakowania Polski przez rząd Izraela słowami ambasador tego kraju wypowiedzianymi w szczególnym miejscu czyli w Auschwitz, nasze władze czynią starania by załagodzić sytuację. Szukanie porozumienia i wyjaśnienia zadrażnień jest słuszną linią postępowania. Jednak w tym przypadku natrafiamy na tak nieprzejednaną wolę drugiej strony, że dalsze ustępstwa zaczynają wyglądać na rejteradę.
Taktyka przeczekania, nierozdmuchiwania pewnych tematów, robienia uników w nadziei, że sprawa straci paliwo i samoczynnie się ulotni, niestety nie przynosi rezultatu. A co więcej, natrafia na coraz większe zdumienie elektoratu. Prowokacje przeciwko dobrym stosunkom polsko-żydowskim są podejmowane tu na miejscu, a ci którzy nas swobodnie szkalują śmieją się nam w nos. I trudno im się dziwić. Fundujemy im wygodne i dostanie życie i zapewniamy komfortowe warunki do pomawiania nas o co tylko zapragną. Ostatnio jest trend by z nas robić na siłę antysemitów. Paradoksalnie można podejrzewać, że ta ostentacyjna walka środowisk żydowskich z antysemityzmem, ma na celu wzniecenie właśnie nastrojów antysemickich. Tu trzeba zauważyć, że nasze społeczeństwo zachowuje się nad wyraz cierpliwie i odpowiedzialnie. Nie dajemy się podjudzić jawną hucpą i to bardzo dobrze.
Natomiast trudno, żeby Polacy nie czuli doskwierającego dyskomfortu i żeby nie narastało zbulwersowanie. Niewybredny paszkwilant jakim jest dr hab. Michał Bilewicz, który na podstawie wielce naciąganych dowodów prowadził debatę pt. „Epidemie mowy nienawiści. Jaki blisko Marca‘68 jesteśmy?”, nie dość, że jest opłacany przez Uniwersytet Warszawski jako pracownik uczelni, to jeszcze na swoje wypocinowe dociekania dostał od Narodowego Centrum Nauki grant wysokości 2 mln zł.
W zasadzie tak jak się należy zareagowali tylko dwaj senatorowie PIS, Artur Warzocha i Rafał Ślusarz. Skierowali oświadczenie adresowane do marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego pytając, czy „tego typu działalność”powinna być wspierana ze środków publicznych?
Podobne pytania pchają się namolnie w przypadku niezwykle hojnie obdarowywanych jednostek, które ostentacyjnie prowadzą działalność antypolską. Ponadto wygląda na to, że donator z lekką ręką jakim jest nasz rząd, nie ma nawet ostatecznego wpływu na obsadę dyrekcji tych instytucji, nie mówiąc o ich poczynaniach. Praktycznie utrzymujemy z pieniędzy polskiego podatnika eksterytorialne placówki niekryjące do nas niechęci. Trudnią się akcjami dyfamacyjnymi łakomie powielanymi przez media całego świata.
Największym problemem jest obóz w Auschwitz. Finansujemy miejsce, które wykorzystywane jest do oskarżeń nas o współudział w Holocauście. To tu przyjeżdżają wycieczki z całego świata. Czy wielu z tych turystów zadaje sobie trud zrozumienia, że to niemieckie obozy zagłady? Słyszał, że to są „polskie obozy śmierci”, rzeczywiście to jest w Polsce, więc wszystko pasuje. A już czymś na co się nie można zgodzić, to jest tendencyjne pomijanie polskich ofiar tego obozu i „wychowawczy” aspekt wizyt młodzieży z Izraela, której jest wpajana nienawiść do Polaków jako sprawców cierpień ich przodków.
Był drukowany w portalu „wPolityce.pl” list do naszych władz, opisujący praktyki jakie mają miejsce na terenie obozu Auschwitz. Niestety został praktycznie zignorowany.
List otwarty do premiera Glińskiego w sprawie fałszowania historii w muzeum KL Auschwitz
Może należałoby rozważyć wariant austriacki zamykania dawnych obozów śmierci. Obecnie nie służą one przestrzeganiu ludzi przed okropieństwem ludobójczych totalitaryzmów, tylko wytaczaniem przeciwko nam najbrudniejszych kampanii. I my jeszcze za to płacimy. I finansowo i wizerunkowo.
To co się dzieje w Muzeum POLIN to kontynuacja pedagogiki wstydu stosowanej niezwykle skutecznie w stosunku do Polaków w III RP. I nie wywołuje to oddźwięku władzy, którą powinna nas stanowczo reprezentować. W dużej części społeczeństwa zaistniała sytuacja budzi sprzeciw. I wręcz szokuje postępowanie władz, obiecujących otwieranie kolejnych przyczółków mogących być ośrodkami antypolskiej propagandy. Jeśli jakaś instytucja nie działa zgodnie ze statutem, a ktoś komu przydzielono grant zachowuje się niegodnie, chyba istnieją możliwości zweryfikowania czy nadal należy go wpierać.
Dochodzimy do takiego absurdu, że ministrowie, którzy przeważnie uczciwie pracują mają być pozbawieni nagród, ale tych, którzy nas bez skrupułów obrażają nie można w żaden sposób tknąć. I nadal trzeba ich obsypywać publicznym groszem.
Na razie sondaże są dla PiS przychylne, ale sondaże mają to do siebie, że wykazują się bezwładnością. PiS zrobił dużo dobrego dla Polaków i to cały czas procentuje. Jednak niezadowolenie z tego, że we własnym kraju jesteśmy arogancko obrażani i jeszcze za to płacimy, narasta. Rząd pomimo niezwykle trudnej sytuacji w jakiej został postawiony, musi dać jasny sygnał, po której stronie wojny informacyjnej się opowiada. Bo że taka wojna się intensywnie toczy to chyba nikt nie ma wątpliwości.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/386355-jestesmy-we-wlasnym-kraju-obrazani-wyzywani-od-antysemitow-i-jeszcze-za-to-szczodrze-placimy-ewenement-w-skali-swiatowej