Likwidacja szpiegów, zwiększanie pola rażenia, uruchamianie nowych ognisk zapalnych, podsycanie niepokojów, dezinformacja, manipulacja – każde z tych działań obserwujemy dziś z bliska. Choć jeszcze kilka lat temu za mówienie o wojnie informacyjnej otrzymywało się pogardliwą wlepkę oszołoma, dziś mówią o niej już nawet szefowie państw. O wiele za późno Rosja jednoznacznie ogłasza, że posiada wojska do „operacji informacyjnych”, a służby specjalne kolejnych państw przyznają, że mają potężny problem ze wzmożoną aktywnością rosyjskiej agentury.
Władimir Putin bezczelnie idzie w zaparte. Jutro zapewne po raz kolejny wygra wybory w Rosji, którą poprowadzi w dawno wyznaczonym kierunku. Brutalne zajęcie Krymu, kpiny z sankcji wprowadzonych po militarnej agresji na Ukrainę, bezwzględne dopinanie projektu Nord Stream 2 i niewzruszona agresja w prowadzonej od lat wojnie informacyjnej. Reakcje Rosji na międzynarodowe poruszenie wobec ataku na Siergieja Skripala, byłego rosyjskiego szpiega i współpracownika brytyjskiego wywiadu, dowodzą że nie ma tu przestrzeni na negocjacje. Rządy Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec i USA potępiły atak i ponownie wezwały Rosję do złożenia wyjaśnień w sprawie broni chemicznej. Kreml zaprzecza udziałowi rosyjskich służb w ataku i poinformował, że Rada Bezpieczeństwa tego kraju „wyraża skrajne zaniepokojenie destrukcyjnym i prowokacyjnym stanowiskiem strony brytyjskiej”.
Rosja działa pełną parą na wszystkich frontach. W lutym 2017 przyznała, że prowadzi wojnę informacyjną. Rosyjski minister obrony Siergiej Szojgu oznajmił, że w Rosji utworzono już wojska do „operacji informacyjnych”. Po raz pierwszy oficjalnie poinformowano wówczas o istnieniu oddziału do prowadzenia wojny informacyjnej.
Utworzono już wojska operacji informacyjnych, co jest znacznie efektywniejsze i mocniejsze niż urząd (istniejący w czasach sowieckich), który nazywano kontrpropagandą
—powiedział Szojgu. Nie zdradzając szczegółów, zaznaczył że „propaganda musi być mądra, inteligentna i skuteczna”.
Jurij Bałujewski, były szef rosyjskiego sztabu generalnego, stwierdził w rozmowie z agencją RIA Nowosti, że zwycięstwo w wojnie informacyjnej ma „porażający efekt”, bo „paraliżuje wszystkie organy władzy państwa przeciwnika”.
Wygrana w wojnie informacyjnej w obecnych realiach świata nabiera nierzadko większego znaczenia niż zwycięstwo w klasycznej wojnie z użyciem broni. (…) Dziś konfrontacja informacyjna wysuwa się na pierwszy plan, trwa wojna o umysły i o masową świadomość ludzi
—powiedział Bałujewski.
Przypomnijmy, że na początku 2017 roku szefowie służb wywiadowczych USA ocenili, że Rosja jest poważnym zagrożeniem cybernetycznym dla Stanów Zjednoczonych.
Diagnozę postępującej wojny informacyjnej postawiło w ostatnich latach wielu wybitnych ekspertów, a jej słuszność potwierdzona została przez służby specjalne poszczególnych krajów Europy. Dostrzegła to także sama Unia Europejska. Już w 2016 roku europosłowie z komisji spraw zagranicznych Parlamentu Europejskiego poparli projekt rezolucji, w której wyrażają zaniepokojenie coraz silniejszą i wymierzoną w UE propagandą ze strony m.in. Rosji, Państwa Islamskiego, Al-Kaidy i innych grup terrorystycznych. Podkreślają, że „strategiczna propaganda”, wymierzona w UE i jej kraje członkowskie, ma na celu przeinaczanie faktów, wzbudzanie wątpliwości, dzielenie UE oraz jej partnerów w Ameryce Północnej, sparaliżowanie procesu podejmowania decyzji, dyskredytowanie instytucji UE oraz wzbudzanie lęku i niepewności wśród obywateli Unii.
Niepokojące jest to, że w niektórych państwach i społeczeństwach unijnych brakuje świadomości, co jest propagandą i celową dezinformacją
— alarmowali europosłowie w dokumencie, powstałym z inicjatywy Anny Fotygi z PiS.
Rezolucja była ważną przestrogą przed zagrożeniem, związanym z szybkim rozprzestrzenianiem się propagandy inspirowanej przez Kreml. Eurodeputowani wskazli jakimi kanałami prowadzona jest gra.
Rosyjski rząd wykorzystuje szeroki wachlarz narzędzi, jak think-tanki, wielojęzyczne stacje telewizyjne (jak telewizja RT), agencje informacyjne (jak Sputnik), trolle mediów społecznościowych
— wyliczają europosłowie, podkreślając że „zakłamywanie historii jest jedną z głównych strategii Rosji”. Apelują jednocześnie do mediów i ekspertów o gromadzenie danych na temat oddziaływania propagandy.
Apel Parlamentu Europejskiego został ponowiony także w tym roku. W styczniu 2018 w Strasburgu odbyła się kolejna debata w tej sprawie. Europosłowie prawie wszystkich grup politycznych przestrzegali przed wtrącaniem się Rosji w sprawy UE i dezinformacją Kremla. Apelowali o zintensyfikowanie działań w UE, które mają przeciwdziałać rosyjskiej propagandzie.
Julian King, unijny komisarz ds. bezpieczeństwa, przekonywał że kampanie dezinformacyjne Kremla są strategią zsynchronizowaną tak, by te same przekazy ukazywały się jednocześnie w wielu krajach na różnych kanałach informacyjnych.
Władze rosyjskie tak naprawdę nie ukrywają celów tej kampanii. Oficjalna doktryna wojskowa, główni generałowie - wszyscy oni mówią o fałszywych danych i fałszywych informacjach jako części działań wojskowych. Państwa członkowskie są na pierwszej linii tych działań
—powiedział King, przypominając że należy wzmocnić media w państwach członkowskich i w krajach sąsiadujących. Podkreślił także, że należy poprawić reakcje na działania dezinformacyjne, Unia Europejska powinna podwoić wysiłki, by „unicestwić tę propagandę”.
Rosyjska propaganda koncentruje się także na poszczególnych krajach. Polska narażona jest na nią w sposób szczególny. Agentura wpływu czuje się u nas wyjątkowo dobrze, a poprzez gęsto usianą siatkę działaczy ma możliwość przeprowadzania szeroko zakrojonych akcji dezinformacyjnych i destabilizujących. Widać to w kolejnych próbach dyskredytowania Polski na arenie międzynarodowej, w produkowaniu i powielaniu fakenewsów, we wzmacnianiu niepokojów społecznych i podsycaniu kryzysów.
W maju 2016 roku sejmowa komisja ds. służb specjalnych przedstawiła raport na temat działalności propagandowej Rosji w Polsce.
Służby rosyjskie mają przygotowane odpowiednie mechanizmy i modele, które działają zarówno w Unii Europejskiej, jak i w innych krajach, które sąsiadują z nami
— powiedział szef komisji Marek Opioła.
Widoczne były wówczas działania rosyjskiej agentury, której celem było zdezawuowanie szczytu NATO w Polsce, zdyskredytowanie polskich władz i doprowadzenie do przeniesienia wydarzenia w inne miejsce. Wykorzystywano w tym celu wszystkie możliwości, włącznie ze strefami wpływów rosyjskich w UE.
To jest wojna informacyjna, dezinformacja, agentura wpływu. To jest kreowanie różnego rodzaju informacji, które są tworzone w Moskwie, a potem powielane w mediach nie tylko w Polsce, ale też w mediach światowych
— podkreślił szef komisji, dodając że działaniami rosyjskiej propagandy objęte są także Światowe Dni Młodzieży.
Dziś, po dwóch latach, widzimy, że Rosja nadal korzysta z tych samych, dobrze przećwiczonych metod. Kryzys izraelsko-polski, awantura wokół reformy wymiaru sprawiedliwości, wywoływanie buntów ulicznych przy okazji wprowadzenia ustawy dezubekizacyjnej. Za każdym razem widać czerwone odciski palców Kremla.
Rosyjska agentura rozgrywa swoją partię także w innych krajach. W marcu 2016 opublikowany został raport szwedzkich służb SAPO za 2015 rok. Autorzy sprawozdania podkreślili, że Rosja prowadzi przeciwko Szwecji wojnę psychologiczną, której celem są decydenci oraz opinia publiczna. Kreml chce wpływać na podejmowane w Szwecji decyzje poprzez wspieranie ruchów ekstremistycznych, działania informacyjne oraz dezinformacje. Szwedzi ostrzegali także przed działaniem rosyjskich władz, wspierających media, będące coraz częściej ich narzędziem. Wymieniają tu grupy medialne „RT” oraz „Sputnik”, wchodzące w skład koncernu założonego przez prezydenta Władimira Putina i kontrolowane są przez Kreml.
Podobny raport wydała także Bułgaria w czerwcu 2016 r.. Bułgarski kontrwywiad zaalarmował, że obce służby penetrują wewnętrzne sprawy kraju. Próbowano przejąć media i energetykę. Autorzy raportu podkreślili, że obiektem zainteresowania były „procesy w sferach: politycznej, gospodarczej, społecznej, kulturalnej, religijnej i wojskowej”.
Kreml zwiera szyki militarne, zwiększa nakłady na wojsko i prowadzi coraz bardziej zaostrzoną wojnę informacyjną. Zmiana władzy w Polsce jest dla Rosji wyjątkowo szkodliwa, więc działania propagandowe i dezinformacyjne nabierają tempa. Pogłębianie podziałów, sianie niepokoju, wyprowadzanie ludzi na ulice, wrzutki medialne, dyskredytacja władzy, wzmożona aktywność agentów wpływu – to tylko niektóre elementy tej walki. Dokąd zmierza Putin? Warto przywołać fragment rosyjskiej doktryny wojennej. Dokument z 2010 roku jasno pokazuje strategię Kremla:
Szczególna cecha współczesnych konfliktów zbrojnych: (a) nieprzewidywalność wybuchu; (b) szerokie spektrum celów militarno-politycznych, gospodarczych, strategicznych i innych; (c) rosnąca rola wysoce efektywnych, nowoczesnych systemów zbrojnych, jak również modyfikacja znaczenia poszczególnych aspektów walki zbrojnej; (d) wcześniejsze prowadzenie działań o charakterze walki informacyjnej, zorganizowanych w celu realizacji interesów politycznych bez użycia siły wojskowej, następnie zaś – w celu wywołania pozytywnej reakcji światowej społeczności na wiadomość o użyciu sił zbrojnych.
Wojna informacyjna trwa więc od wielu lat. Dobrze, że Unia Europejska zaczęła nareszcie o tym mówić. Podstawową formą obrony jest bowiem świadomość i wiedza. Społeczeństwa muszą wiedzieć co im grozi, znać metody walki i wiedzieć czego się bać. Czas zacząć rozpoznawać dezinformację i nabrać odporności na fakenewsy. Jednym z warunków sukcesu na froncie wojny informacyjnej jest wzmocnienie rzetelnych mediów, które służą interesowi Polski.
Strategię i przebieg rosyjskiej wojny informacyjnej opisałam szczegółowo w książce „Pułapka gender”. W dużym skrócie relacjonowałam jej etapy w kilku tekstach na portalu Polityce.pl
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/386333-wojna-ktora-trwa-propaganda-dezinformacja-likwidacja-i-inne-strategie-kremla-co-trzeba-wiedziec