Od wielu lat powtarzam, że żyjemy w orwellowskim świecie, w którym język i idee zostały fundamentalnie wypaczone. Specjalizował się w tym komunizm, wydawało się więc, że po jego upadku rzeczywistość wróci do normy. Nie wróciła
—pisze w felietonie dla tygodnika „Sieci” Bronisław Wildstein.
Publicysta zauważa, że obecnie toczy się globalna wojna o demokrację.
Na Zachodzie zaczęła się wcześniej i wiązała się z triumfalnym pochodem lewicowych idei wraz z dojrzewaniem i przejmowaniem władzy przez pokolenie kontestatorów. W imię „wolności” narastał terror poprawności politycznej, a z przestrzeni publicznej eliminowane były jakiekolwiek głosy krytyczne wobec nowych dogmatów. Buntownicy przejęli władzę, ale nie mieli zamiaru zdejmować swoich dawnych kostiumów, i z ław rządowych, najwyższych stanowisk społecznych, z pozycji arbitrów oraz dominujących ośrodków opinii głosili swój nonkonformizm i przyznawali sobie zań nagrody
—czytamy.
Lewicowo-liberalna ideologia uznana została za spełnienie europejskich wartości, demokracji i wolności, a establishment zachodni za ich strażników. Nic dziwnego więc, że jeśli narody ośmieliły się wybrać kogoś innego, oznaczało to zamach na wolność i demokrację
—pisze Wildstein.
Autor tekstu „Kto ma prawo do Platona” przypomina, że w ubiegłym roku w Pradze przyjęto „Praski apel” podpisany przez stu kilkudziesięciu intelektualistów, polityków i artystów z całego świata, którzy wyrazili swoje zmartwienie rzekomo słabym stanem demokracji.
Autorzy usiłują nas przyzwyczaić do tego, że liberalizm i demokracja, wbrew definicji i tradycji, mają być synonimami. Jako egzemplifikacja niebezpieczeństwa w apelu wymienione zostały na początku Rosja i Chiny, a potem w jednym szeregu: Turcja, Węgry, Filipiny i Wenezuela. To zestawienie najlepiej wyjaśnia, o co chodzi w apelu. Możliwości wpłynięcia ze strony jego sygnatariuszy na status quo Chin czy Rosji, a nawet Turcji czy Wenezueli, są żadne. W wypadku Węgier sprawa ma się już inaczej. W tym kontekście uderza skrajna nieuczciwość zestawienia z rządami Fideszu reżimów, które stosują terror, więżą, a nawet zabijają opozycjonistów. Ale chodzi przecież o wywołanie trwałych skojarzeń, tak jak w wypadku komunistów, którzy długo wszystkich swoich przeciwników kwalifikowali jako faszystów
—czytamy w „Sieci”.
Cały felieton Bronisława Wildsteina można przeczytać w najnowszym numerze tygodnika „Sieci”, dostępnym w sprzedaży od 12 marca br., także w formie e-wydania.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół i oglądania ciekawych audycji telewizji internetowej www.wPolsce.pl.
kk
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/386279-bronislaw-wildstein-w-nowym-numerze-sieci-zyjemy-w-orwellowskim-swiecie-w-ktorym-jezyk-i-idee-zostaly-fundamentalnie-wypaczone