Niedługo przed śmiercią Jaroszewicz opublikował słynny wywiad-rzekę, w którym zdradził wiele tajemnic i sugerował, że wie o wiele więcej i może swoją wiedzą kiedyś się podzielić
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl pracownik naukowy oddziału IPN w Warszawie dr hab. Patryk Pleskot.
wPolityce.pl: Są zarzuty dla sprawców zabójstwa premiera PRL Piotra Jaroszewicza i jego żony. Minister Ziobro poinformował, że nie wyklucza, że motyw był inny niż rabunkowy. Co pan sądzi o tych informacjach?
Dr hab. Patryk Pleskot: Aspekt rabunkowy był przewodnim hasłem w śledztwie w latach 90., teraz jest znowu aktualny. Jaroszewicz był tym „dzianym prykiem” jak to powiedział jeden z podejrzanych w latach 90., którego należało okraść. Śledztwo w tamtym czasie było jednak prowadzone w sposób amatorski. Być może motyw rabunkowy jest faktyczną przyczyną zabójstwa Jaroszewiczów.
Było i jest wiele różnych tez na temat zbrodni na Jaroszewiczach. Niektóre bardzo fantastyczne.
Im bardziej fantastyczna teza, tym ciekawsza, ale też nieweryfikowalna. Zaraz po zabójstwie Jaroszewiczów pojawiły się opinie, że nie chodziło tylko o zwykły napad rabunkowy. Sam przebieg zbrodni utrudniał taką interpretacje. Jaroszewicz był torturowany przez kilka godzin, sprawcy zmienili mu nawet koszulę. Po co zwykli rabusie mieli coś takiego robić? Po co mieli znęcać się nad starcem? A wreszcie po co dopiero później mieli zastrzelić jego żonę Alicję Solską?
Na pierwszy rzut oka wydawało się, że nic z mieszkania nie zginęło.
Zostały cenne obrazy, pamiątki. Być może zginęło trochę pieniędzy, na co zwrócił uwagę syn Jaroszewicza. Nie widać w domu śladów plądrowania poza gabinetem Jaroszewicza. Tam nie było pieniędzy, tylko dokumenty. Oprócz tych wszystkich czynniki, trzeba także zwrócić uwagę na fakt, że Jaroszewicz nie był zwykłym człowiekiem, tylko byłym premierem, w dodatku skonfliktowanym z ekipą Jaruzelskiego i Kiszczaka, która zaledwie trzy lata wcześniej przestała rządzić Polską. Niedługo przed śmiercią Jaroszewicz opublikował słynny wywiad-rzekę, w którym zdradził wiele tajemnic i sugerował, że wie o wiele więcej i może swoją wiedzą kiedyś się podzielić. Biorąc pod uwagę te różnorodne uwarunkowania, nie można całkowicie przejść do porządku dziennego nad stwierdzeniem, że chodzi tu o zwykłe morderstwo rabunkowe.
Przeszłość polityczna Jaroszewicza w PRL była bogata.
Przez prawie 28 lat był wicepremierem i premierem. Tajemnicą poliszynela stanowiły jego dobre kontakty z Sowietami. Nie do końca wiadomo, jak były sformalizowane. Był też wiceministrem obrony narodowej w momencie śmierci gen. Karola Świerczewskiego w 1947 r. Świerczewski był drugim wiceministrem w tym resorcie. Jaroszewicz sugerował, że ma jakieś informacje o okolicznościach śmierci Świerczewskiego.
Okoliczności śmierci Jana Gerharda, który zajmował się sprawą śmierci Świerczewskiego też były tajemnicze.
Gerhard został zamordowany niedługo po tym, jak zaczął bliżej badać sprawę śmierci Świerczewskiego. Jaroszewicz też sugerował, że coś wie - i też zginął. Obecnie wydaje się mimo wszystko, że w przypadku śmierci Gerharda mamy do czynienia z morderstwem na tle rabunkowym. Skazani na śmierć sprawcy, Marian Wojtasik i Jan Garbacki, rzeczywiście nimi byli. Nie zmienia to jednak faktu, że i w tej sprawie pojawiają się znaki zapytania.
Sprawcy podczas procesu podali niewiarygodne powody zabójstwa. To ma pan na myśli?
Wojtasik mówił, że jest polskim patriotą i zabił w patriotycznym uniesieniu, bo dowiedział się, że Gerhard miał mieć jakieś związki ze śmiercią Świerczewskiego. Garbacki mówił, że chciał się ożenić z córką Gerharda, który na to nie chciał przystać.
Ale to też była nieprawda.
Gerhard nie robił problemów co do przyszłego związku córki z Garbackim. Motywacje i argumentacje sprawców pozostawiają wiele do życzenia. Trudno jednak poza tym znaleźć jakąś przekonującą przesłankę, która sugerowałyby, że to nie było morderstwo dwójki zwyrodnialców dokonanym na tle rabunkowym. Pozostaje faktem, że Gerhard rzeczywiście śmiercią Świerczewskiego się interesował. Miał zamiar (tak się przynajmniej wydaje) pisać książkę na ten temat. Jednak tego nie zrobił. Pojawiła się w związku z tym teoria, czysto spekulacyjna, na którą nie ma żadnych dowodów, że Gerhard i Jaroszewicz poznali jakąś wielką tajemnicę sowieckiego wywiadu.
Na czym miała polegać?
Chociażby na podstawianiu sobowtórów w miejsce komunistycznych dygnitarzy.
Legendarnych matrioszek?
Teoria o matrioszkach moim zdaniem nie wytrzymuje krytyki. Po co robić matrioszkę Bieruta skoro sam oryginał wystarczy? Bierut był agentem Gestapo i NKWD. Czy matrioszka byłaby lepsza? Bardziej prawdopodobny jest fakt wycieku jakichś ściśle tajnych informacji wywiadowczych, do którego mogło dojść w trakcie mocno zakrapianej dyskusji Świerczewskiego z którymś z sowieckich generałów. Wtedy, czysto spekulatywnie, można założyć, że Świerczewski mógł wiedzieć za dużo i dlatego zginął. I tak, systemem naczyń połączonych, mógłby zginąć też Gerhard i Jaroszewicz. Są to jednak daleko idące spekulacje.
Jaroszewicz mógł wiedzieć coś na inny temat…
Nie musiały to być tylko niejasne przecieki ze strony sowieckiej. Jest też sprawa słynnego archiwum Gestapo w Radomierzycach. Trzy osoby, które znalazły to archiwum, zginęły w latach 90.
Oprócz Jaroszewicza byli to Tadeusz Steć i Jerzy Fonkowicz. W archiwum miały się znajdować m.in. dokumenty dotyczące kolaboracji Francji z III Rzeszą i akta bankierskiej rodziny Rothschildów.
Mimo wszytko trudno mi sobie wyobrazić, żeby po 40 latach znajdujące się tam materiały były aż tak niebezpieczne, żeby za ich posiadanie zabijać.
Ale w 2007 r. Biuro Wywiadu Kryminalnego Komendy Głównej Policji postawiło tezę, że zabójstwo miało związek z dokumentami z tego archiwum, które Jaroszewicz zatrzymał dla siebie. Według policji, dokumenty miały zawierać materiały kompromitujące dla polityków z różnych krajów.
Zadaniem policji jest wyjaśnianie i badanie wszystkich możliwych tropów. Warto również zwrócić uwagę, że to, co Jaroszewicz rzeczywiście mógł wiedzieć i co było dla niego niebezpieczne a zarazem w miarę aktualne, to była to wiedza o różnych grzechach i grzeszkach notabli komunistycznych.
Kiszczaka i Jaruzelskiego?
Ogólnie – ekipy, która go internowała w stanie wojennym.
Co mógł o nich wiedzieć? Oczywiście pytam o tezy.
Tutaj uderzamy głową o mur. Trudno mi sobie wyobrazić poważniejsze informacje, ale trudno tu o jakiekolwiek pewniki. W latach 80. Jaroszewicz był odsunięty od centrum kierowania PRL. Prawdopodobnie jego wiedza sięgała bardziej przeszłości Kiszczaka czy Jaruzelskiego niż posunięć z lat 80. Zadajemy pytania i możemy tylko się zastanawiać. Trudno powiedzieć, jak było naprawdę. Jednak są trzy kwestie: trop sowiecki, trop wewnątrzpartyjnej zemsty politycznej oraz „klątwa” archiwum hitlerowskiego. Wszystkie razem i każda z osobna może sugerować motywy zbrodni. Nie można wykluczyć, że nie była to tylko zbrodnia rabunkowa. Dalsze komunikaty ze strony Policji i Prokuratury Generalnej być może przyniosą rozstrzygającą odpowiedź.
Rozmawiał Tomasz Plaskota
CZYTAJ RÓWNIEŻ: NASZ WYWIAD. Witold Gadowski: „Informacja jest poważna, ta wersja o sprawcach zabójstwa Jaroszewiczów może być prawdopodobna”
CZYTAJ RÓWNIEŻ: NASZ WYWIAD. Loranty o sprawcach zabójstwa Jaroszewiczów: Mam wątpliwości. Rzadko dwóch sprawców jednocześnie przyznaje się do winy
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/386030-nasz-wywiad-dr-hab-pleskot-ipn-w-sprawie-jaroszewicza-pojawiaja-sie-trzy-tropy-sowiecki-partyjnej-zemsty-oraz-klatwa-archiwum-hitlerowskiego