Uderz w stół, a nożyce się odezwą – tak krótko można skomentować reakcję publicystów wspierających opozycję w walce z rządem po przemówieniu prezydenta RP Andrzeja Dudy wygłoszonym w Kamiennej Górze i nawiązujące do 100 – lecia odzyskania przez Polskę niepodległości. Chodzi o słowa wypowiedziane przez głowę państwa:
Bardzo często ludzie mówią: „Ach, po co nam Polska, Unia Europejska jest najważniejsza”. Przecież wiecie Państwo, że bywają takie głosy. Otóż proszę państwa, to niech sobie ci wszyscy przypomną te 123 lata zaborów, jak Polska wtedy pod koniec XVIII wieku swoją niepodległość straciła i zniknęła z mapy.
Pomijam ten drobny fakt, że zdania te zostały wyjęte z szerszego kontekstu, ale i tak one same wystarczą, by zdroworozsądkowo i logicznie myślący człowiek pojął ich sens. Tu nie chodzi bowiem o zrównanie Unii Europejskiej z zaborcami tylko o postawę, którą prezentuje dziś jakaś część (na szczęście dużo mniejsza) naszego społeczeństwa. Mam na myśli (podobnie jak zapewne miał na myśli prezydent) tych, co przedkładają lojalność wobec Brukseli nad lojalność wobec własnego państwa. Ten nowy rodzaj „patriotyzmu” unijnego, pozwalający robić wiele rzeczy szkodzących własnemu krajowi pod pretekstem działania dla jego dobra udało się stworzyć politycznym i społecznym macherom ogólnie pojętej III RP. Poprzedni establishment robił wiele, żeby wśród obywateli w jak największym stopniu wręcz zabić patriotyzm. Patriotyzm pojmowany w sposób klasyczny tzn. polegający na gotowości do poświęceń dla wspólnego dobra, a także dbałości o tradycję i świadomość własnej tożsamości. Te trzy imponderabilia przez 28 ostatnich lat atakowano z różnych pozycji. Od pedagogiki wstydu począwszy poprzez nierozliczenie komunistycznych zbrodniarzy czy na wyśmianiu narodowej tragedii, jaką była katastrofa w Smoleńsku kończąc. Wpływowe środowiska III RP pod medialnym przewodnictwem Gazety Wyborczej i później jeszcze TVN tworzyły światopoglądową osłonę dla wdrażanych w życie ustaleń Okrągłego Stołu i Magdalenki, które z założenia musiały bronić sojuszu postkomunistów z odłamem solidarnościowym. W tej konstrukcji nie mogło znaleźć się miejsce dla patriotycznego wychowania społeczeństwa i prawdy o przeszłości. Jeszcze w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych w jednej z rozmów Adam Michnik stwierdził bezceremonialnie, że konsekwencją przymierza z postkomunistami musi być złożenie na ołtarzu bieżącej polityki prawdy oraz dziejowej sprawiedliwości. Wykorzenienie społeczeństwa z patriotyzmu miało służyć także łatwiejszej adaptacji, a docelowo mentalnemu wchłonięciu narodu przez budującą się ponad państwową Unię Europejską, jako federację Zjednoczonych Stanów Europy, a nie dobrowolny związek współpracujących narodów. Ponieważ natura nie znosi próżni, a według Clive Staples’a Lewis’a pisarza, filozofa, autora słynnych Opowieści z Narnii miłość ojczyzny jest jednym z podstawowych uczuć, którymi kieruje się człowiek, należało ją czymś zastąpić. Próbowano więc wszczepić ludziom tzw. nowoczesny patriotyzm polegający m.in. na płaceniu podatków i toczono jałowe dyskusje czy sprzątanie kup po własnym psie jest czynnością wyrażającą nowoczesną formę patriotyzmu, czy może nie. Ponieważ pomysł ten nie chciał się jakoś przyjąć równolegle język elit III RP przedstawiał Europę jako niedościgły wzór do naśladowania, a Brukselę jako stolicę wszelkiego co dobre i pożyteczne. Dzięki takim zabiegom ludzie zaczynali tracić empatię do współobywateli uwrażliwiając się na w sumie dalekie, dla wielu kompletnie abstrakcyjne, problemy innych Europejczyków w imię nowej mody, którą definiowano jako postęp. I stąd z taka łatwością przyszło tym Nowoeuropejczykom polskiego pochodzenia walenie niczym młotem przed instytucjami Unii we własny kraj, tłumacząc wszem i wobec, że nie można utożsamiać demokratycznie wybranego rządu z polskim państwem tym bardziej, że według ich wyobrażenia łamie on Konstytucję. I stąd z taka łatwością wielu z nich przyjęło jako dobrą monetę fałszywe teorie wygłaszane przez różnych publicystów i historyków, które w rzeczywistości wspierają tych Żydów i Izraelczyków, atakujących Polskę jako kraj na wskroś przesiąknięty antysemityzmem i w zasadzie również odpowiedzialny za Holokaust. Problem ten trafnie zdefiniował red. Bronisław Wildstein, członek polskiej grupy negocjacyjnej po przeprowadzonej I turze dyskusji o polityce historycznej w Izraelu. Uznał, że największym problemem w dialogu z Jerozolimą jest to, że:
strona izraelska, Yad Vashem posiada swoje kontakty w Polsce, które są niechętne Polsce i Polakom.
Ta „lekka ręka” do wymierzania ciosów we własny kraj wzięła się właśnie z nowego poczucia patriotyzmu, gdzie miłość do szeroko pojętej Brukseli zastąpiła wrażliwość na losy własnego państwa. To nie tylko zjawisko niebezpieczne, ale też i trącące śmiesznością. Albowiem jak można traktować byt instytucjonalny jakim jest Unia Europejska, który równie dobrze może stać się bytem przejściowym niczym własny kraj, albo nawet wyżej. I o to chodziło prezydentowi RP Andrzejowi Dudzie, kiedy wygłaszał wspomniane na początku słowa. Nie chce mi się przytaczać listy dziennikarzy i publicystów, którzy z faryzejską troską, ba wręcz pasją, atakują myśl wypowiedzianą przez głowę państwa. Wystarczy przejrzeć wspierające totalną opozycje portale i wydawnictwa. Widać ta przenośnia, w której została uchwycona gorzka dla wielu prawda musiała zaboleć. Teraz starają się ze wszystkich sił zmienić jej sens. Nie dziwie się. Na koniec chciałbym ku zastanowieniu przypomnieć im słowa przypomnianego wcześniej C.S. Lewisa o właściwie pojętym patriotyzmie, zwanym również nieco bardziej patetycznie miłością do ojczyzny. Być może dotrze do nich właściwy sens słów wypowiedzianych w Kamiennej Górze:
To tak jakby się kochało własne dzieci tylko wówczas, kiedy są grzeczne, żonę, póki ładnie wygląda, męża, póki jest sławny i póki mu się powodzi. „Nikt nie kocha swego miasta – powiedział pewien Grek – dlatego, że jest duże, ale dlatego, że jest jego. ” Człowiek, który naprawdę kocha swój kraj, będzie go kochał wtedy, gdy jest on zrujnowany i podupadły. „Kocham cię, Anglio, wciąż, pomimo twoich wad.” Będzie ona dla niego „czymś ubogim, ale własnym”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/385994-o-slowach-prezydenta-ktorych-wielu-udaje-ze-nie-rozumie