Parlament Europejski chce, żeby przyszły unijny budżet po 2020 r. był większy oraz żeby utrzymano w nim finansowanie polityki spójności i wspólnej polityki rolnej. Takie zapisy znalazły się w przegłosowanym w środę stanowisku negocjacyjnym.
Europosłowie chcą, aby przyszły budżet UE był odpowiedzią na nowe unijne wyzwania: migrację, obronność, bezpieczeństwo czy zmiany klimatu. Dlatego zdaniem europosłów obecny limit wydatków UE musi zostać zwiększony z 1 proc. do 1,3 proc. dochodu narodowego brutto UE, aby móc sfinansować te nowe obszary priorytetowe bez uszczuplania środków dla najbiedniejszych regionów europejskich lub na rolnictwo.
W przyjętym dokumencie zaznaczono, że w nowych wieloletnich ramach finansowych mają zostać zwiększone budżety dwóch unijnych programów: Horyzontu, który finansuje badania naukowe, i programu dla młodzieży Erasmus+. Ma to pomóc w walce z bezrobociem młodych oraz być wsparciem dla małych i średnich przedsiębiorstw. Stanowisko PE zakłada też likwidację wszelkich rabatów w przyszłym budżecie.
Mandat negocjacyjny PE, którego sprawozdawcami byli Jan Olbrycht (EPL, PO) i Isabelle Thomas (Socjaliści i Demokraci), został przyjęty przy 458 głosach za, 177 przeciw i 62 wstrzymujących się.
Olbrycht powiedział dziennikarzom, że dokument kładzie nacisk na utrzymanie w przyszłym budżecie poziomu wydatków na politykę spójności i wspólną politykę rolną. „Co najmniej tyle, ile jest dzisiaj” - zaznaczył. Dodał, że większość grup politycznych w PE popiera „silniejszy budżet” po 2020 r.
Europoseł dodał, że z pewnością kilka państw członkowskich będzie przeciwko takim rozwiązaniem.
Będzie przekonywało, że budżet powinien być mniejszy. PE ma stanowisko zdecydowanie odmienne. UE nie powinna zrezygnować ze swoich ambicji
— zaznaczył.
Dodał, że w mandacie negocjacyjnym zawarto też zapisy, które mówią o tym, że używanie budżetu europejskiego jako środka reagowania na łamanie praworządności nie jest dobrym rozstrzygnięciem.
Wiemy o tym, że zarówno Rada (kraje członkowskie), jak również część PE będą chciały wypracować jakieś mechanizmy reagowania. Uważamy jednak, że nie powinno to działać poprzez zabieranie funduszy krajom
— powiedział.
Jak dodał, zdecydowana większość europosłów, także z jego frakcji Europejskiej Partii Ludowej, Socjalistów i Demokratów oraz Liberałów, żądała od niego i Thomas, żeby w dokumencie znalazły się zapisy popierające sankcje finansowe za łamanie zasad praworządności. Podkreślił, że udało się jednak przekonać ich, żeby tak nie było.
W sprawozdaniu zawarta została też wcześniej przyjęta poprawka (złożona przez europosłów Zbigniewa Kuźmiuka, Stanisława Ożoga, Czesława Siekierskiego) dotycząca wyrównania dopłat bezpośrednich dla rolników. Zapis „wzywa Komisję do kontynuowania procesu ujednolicania płatności bezpośrednich”. W Europie Środkowej i Wschodniej te płatności są niższe niż w Zachodniej.
Kuźmiuk wyjaśnił, że na poziomie negocjacji między państwami członkowskimi ta sprawa zostanie prawdopodobnie „postawiona ostrzej”.
W tej chwili możemy już mówić o dyskryminacji. Gdybyśmy zwrócili się do Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu, gdyby to zostało utrzymane, to z dużym prawdopodobieństwem przyznałby rację krajom Europy Środkowo-Wschodniej
— powiedział Kuźmiuk dziennikarzom po głosowaniu.
Kuźmiuk zaznaczył, że w sprawozdaniu zawarto zapis w sprawie „zwrócenia się do KE o opracowanie mechanizmu” dotyczącego praworządności.
Tak naprawdę nie ma mierników, na których można by się oprzeć. Zwróciłem uwagę, że obecnie w budżecie jest tzw. warunkowość makroekonomiczna. Kraje, które regularnie przekraczają deficyt sektora finansów publicznych powyżej 3 proc. PKB, czyli kryterium z Maastricht, powinny być automatycznie karane w ramach Paktu Stabilności i Wzrostu. Klasycznym przykładem postępowania Komisji Europejskiej w tej sprawie jest Francja - przez 6 lat ten kraj przekraczał ten wskaźnik i ani razu nie został ukarany
— powiedział.
Kuźmiuk dodał, że z jednej strony PE zwraca się do KE o przygotowanie takiego mechanizmu, z drugiej stwierdza, że uzależnianie wydatków budżetowych od nieobiektywnych kryteriów jest złym pomysłem.
Następny wieloletni budżet Unii Europejskiej ma obejmować finansowanie po 2020 r. na siedem lat. Ramy zaczną obowiązywać niedługo po wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, które - jak wyjaśniała we wtorek podczas debaty w PE posłanka Thomas - będzie miało „ważne konsekwencje”, ponieważ „będziemy mieć o 14 miliardów euro mniej w puli”.
Po to, by wypełnić tę lukę, Parlament ma propozycje dotyczące sposobu finansowania budżetu UE w przyszłości. Dlatego w środę w osobnym głosowaniu posłowie przyjęli sprawozdanie w sprawie reformy systemu zasobów własnych Unii Europejskiej przygotowane przez posłów Gerarda Depreza (ALDE) i Janusza Lewandowskiego (PO, EPL).
W dokumencie tym określono koszyk potencjalnych nowych zasobów własnych UE, w tym podatek od przedsiębiorstw, podatki środowiskowe, podatek od transakcji finansowych na poziomie europejskim czy specjalne opodatkowanie przedsiębiorstw w sektorze cyfrowym. W tym przypadku 442 europosłów opowiedziało się za, 166 było przeciw, a 88 wstrzymało się od głosu.
Komisja Europejska ma przedstawić stanowisko w sprawie przyszłego budżetu w maju. Podjęcie decyzji w sprawie nowych ram finansowych UE będzie wymagało zgody Parlamentu.
mly/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/385954-przyszly-budzet-unijny-moze-byc-wiekszy-chce-tego-parlament-europejski