Nie wiem, nie pamiętam, nie mogę sobie przypomnieć - tak można skwitować zeznania Ryszarda Paszkiewicza, byłego Zastępcy Prokuratora Okręgowego w Gdańsku, który zakpił dzisiaj z komisji śledczej ds. Amber Gold i z całego społeczeństwa! Nie odpowiedział właściwie na żadne pytanie zasłaniając się chorobliwa wręcz amnezja. Przyciśnięty do muru przez posłów komisji, momentami, odzyskiwał jednak pamięć, ale tylko po to, by wręcz bronić Marcina P.!
Z zeznań funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego wynika, że właśnie Ryszard Paszkiewicz oraz generalnie Prokuratura Okręgowa w Gdańsku była głównym hamulcowym działań służb przeciwko Marcinowi P. Ryszard Paszkiewicz nie mógł więc sobie przypomnieć niemal żadnych szczegółów dotyczących prowadzonego od czerwca 2012 śledztwa w Prokuraturze Okręgowej w Gdańsku. Cała seria pytań rozbiła się niczym o mur niepamięci Paszkiewicza!
Nieszczęście moje polega na tym, że podczas pracy nad Amber Gold pracowałem nad wieloma innymi sprawami. Wszystkie te sprawy mieszają mi się.
– zeznawał świadek.
Paszkiewicz nie pamiętał więc, o czym rozmawiał z ABW, która prowadziła śledztwo, nie pamiętał też jak prowadzono nad nią nadzór. Nie pamiętał nawet słynnej awantury, w której uczestniczył, a w której brał udział szef gdańskiej delegatury ABW, który próbował przekonać Paszkiewicza, że w sierpniu 2012 trzeba jak jak najszybciej należało zatrzymać Marcina P. Pytany o istnienie „układu gdańskiego”, odpowiedział:
A któż to wie!
Ostrą serię pytań zaaplikowała prokuratorowi przewodnicząca komisji Małgorzata Wassermann oraz Krzysztof Brejza. Bezczelność i podejrzana amnezja prokuratora, sprawiły, że posłowie PiS i opozycji byli tym razem niezwykle zgodni.
Ile razy dochodziło do sytuacji,w której był pan wzywany w święto i dochodziło do awantury między szefem ABW w Gdańsku i panem?
– pytała Małgorzata Wassermann, nawiązując do słynnej narady prokuratorów i funkcjonariuszy ABW, którzy w ostrych słowach komentowali bezczynność gdańskiej prokuratury.
Nie pamiętam, czemu byłem w opozycji do działań funkcjonariuszy ABW. Nie potrafię odpowiedzieć dziś na to pytanie. Nie pamiętam, czy byłą awantura, czy też nie. Może materiał dowodowy był niepełny, a może było za wcześnie na działania.
– gdybał Paszkiewicz.
Bierze pan pieniądze od podatników. Oceńcie państwo sami jaka jest postawa świadka.
– stwierdziła Małgorzata Wassermann.
W pewnym momencie Paszkiewicz zaczął wręcz bronić Marcina P. oraz dziwnej bezczynności śledczych.
”Procesowo” opłacało się chwilę poczekać, aż Amber Gold samo upadnie i wtedy postawić zarzuty. **
– stwierdził Paszkiewicz.
Ale ludzie nadal wpłacali pieniądze! Nadal byli oszukiwani! Pan to mógł przeciąć! Na czym opierał się pan, hamując działania.
– oburzali się posłowie słowami prokuratora.
Marcin P. czekał aż prokuratura wejdzie, zlikwiduje firmę, a on rozłoży ręce i powie, że on by wypłacił ludziom pieniądze, ale prokuratura mi to uniemożliwiła. A ludzie wpłacali pieniądze nawet wtedy, gdy Marcin P. już był aresztowany!
– pieklił się Paszkiewicz.
Istniała olbrzymia wątpliwość, czy wyczerpano wszystkie znamiona art. 286 (oszustwo - red.). Do dzisiaj mam wątpliwości.
– usprawiedliwiał bezczynność prokuratury świadek.
Niech się pan zgłosi do sądy, jako świadek oskarżonego Marcina P.
– celnie odpowiedziała Wassermann.
Pytany o ocenę swoich działań, Paszkiewicz, stwierdził, że „zawsze można coś poprawić”, ale nie wydawało się, by odczuwał jakąkolwiek skruchę za podejrzanie niemrawe działania prokuratury.
Nie mam nic do powiedzenia osobom poszkodowanym przez spółkę
– stwierdził Paszkiewicz.
W trakcie zeznań okazało się, że Paszkiewicz zaczynał swoją karierę w wojskowych służbach specjalnych czasów PRL, konkretnie w Wojskowych Służbach Wewnętrznych.
W Wojskowych Służbach Wewnętrznych służyłem rok, po studiach mnie tam skierowano.
– zeznał Paszkiewicz.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/385923-bezczelny-popis-pogardy-prokurator-przed-komisja-ag-procesowo-oplacalo-sie-zwlekac-ze-sprawa-wassermann-niech-pan-zostanie-swiadkiem-marcina-p-w-sadzie