„Gazeta Wyborcza” sięga po coraz nowsze, wątpliwej jakości, autorytety. Wśród nich zagościła właśnie opozycyjna „aktorka” Klaudia Jachira, która poza chwaleniem się swoją kukłą w kształcie prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, powiedziała, jak ciężko żyje jej się w „tym” kraju.
Z rozrzewnieniem opowiadała o tym, że kukła powstała za „pieniądze Polaków”, po ogłoszeniu narodowej zbiórki, z której udało się zebrać 6,5 tys. zł. Mówiła, że jest miła dla swojej lalki i bardzo o nią dba. Stwierdziła również, że kiedy pojawia się z kukłą na demonstracjach KOD, to ludzie chętnie z „prezesem” rozmawiają.
„Powiedz mi szczerze, jak możesz tak kraj niszczyć?”. Czasem bardziej złośliwie: „Widzę, że zrobili cię w skali 1:1”. Wołają też: „Nie patrz tak na mnie”. Bo wydaje im się, że on się w nich wpatruje. Popatrz, potrafi prześwidrować wzrokiem
— bredziła Jachira.
Na tym jednak ten bełkot się nie kończy. Stwierdziła, że jej „Jarosław niewiele się odzywa. Łatwiej przychodzą mu inwektywy. (…) Jarosław pozdrawia też wiernych, komunistów i złodziei”.
Pytana po co to wszystko robi, powiedziała, że skoro prezes PiS jest politycznym lalkarzem, to ona będzie nad nim - będzie nadmarionetką.
Jest to forma odreagowania, śmiech przez łzy. Wyrzucam emocje, które się we mnie gromadzą podczas rządów PiS-u. Jest we mnie ogrom złości i smutku
— dramatyzowała.
Co więcej, Jachira stwierdziła, że jako nastolatce brakowało jej walki o wolną Polskę, a w pokoju, zamiast plakatów zespołów, wisiały wisiały plakaty z 3 maja i 11 listopada.
I zdjęcie Piłsudskiego. Młody, taki przystojny, w bryczesach! (…) Jest mi bardzo przykro, że prezes tak zawłaszcza Piłsudskiego. Marszałek miał poczucie humoru, dystans. Zapraszał artystów, żeby robili szopki polityczne na temat ministrów i zobaczyli, jak ich postrzega lud
— ględziła opozycyjna „aktorka”.
Ale dramatyzmu w tej rozmowie było jeszcze więcej. Opowiadała o tym, że pierwszy raz popłakała się, kiedy powiedzieli, że wyrok Trybunały Konstytucyjnego nie będzie wydrukowany. Żaliła się również, że grozi jej więzienie za film z kopią mikrofonu TVP1, a przecież usunęła z niego logo - co prawda po interwencji, ale przecież usunęła.
Łapię czasem doły i czasem chciałabym stąd wyjechać. Nie mogę patrzeć na tę beznadzieję. Chodzenie na komisariat też nie jest przyjemne. Ale wiem, że nie można im odpuszczać. (…) Ja rok temu, w ramach „czarnego protestu” i tego, że Kościół zajmuje się zaglądaniem kobietom w majtki, dokonałam apostazji. Ksiądz zapytał, czy zdaje sobie sprawę z konsekwencji, że jest ekskomunika. I dodał, że jestem niekulturalna, że mówię do niego proszę pana. No, ale jak mam mówić?
— bełkotała Jachira.
Stwierdziła również, że jest jej przykro, że ludzie nie zostali nauczeni mechanizmów rządzących takimi partiami jak PiS, a dzieci od pierwszej kasy powinni być ekonomicznie. Dodała, że poza Piłsudskim i Balcerowiczem podziwia jeszcze Margaret Thatcher i… Stefana Niesiołowskiego.
Nie bawi się w niuanse. Jest prawdziwy i jest sobą. Mam podobnie jak on, uważam, że dziś należy uprawiać terapię szokową i jak najszybciej pokazać, jak bardzo jest źle
— dramatyzowała.
Na koniec została zapytana, co Jarosławowi Kaczyńskiemu powiedziałby jej „Jarosław”. Jachira stwierdziła, że zapewne by go zwymyślał, bo jej „Jarosław” da się schować do walizki gdy trzeba i odpuszcza, kiedy trzeba.
Umysł Klaudii Jachiry dryfuje po tak niezbadanych wodach, że strach się tam zapuszczać. Jako podsumowanie tych wszystkich bredni warto przypomnieć chociażby jej spot wyborczy, kiedy startowała do Sejmu z ramienia Nowoczesnej, wówczas jeszcze Ryszarda Petru.
Opozycyjna „aktorka” odstawiła również szopkę przed siedzibą Radia Maryja w Toruniu.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Skandaliczna prowokacja w Toruniu. Jachira znów w akcji. Tym razem przed świątynią i Radiem Maryja
wkt/”Gazeta Wyborcza”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/385515-istny-cyrk-klaudia-jachira-nowym-autorytetem-wyborczej-lapie-czasem-doly-i-czasem-chcialabym-stad-wyjechac-nie-moge-patrzec-na-te-beznadzieje