Według mnie to jest najważniejsza wiadomość ostatnich dni. Trzy kraje bałtyckie powiedziały dość wyraźnie, że nie mają zamiaru wspierać procedur antypolskich. To jest sukces. Dziwie się, że PiS nie nakręca tego tematu, jako swój główny sukces. Trzy głosy plus węgierski to są już cztery głosy. Jeszcze tylko dwa i już w zasadzie nie ma problemu
— powiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl Grzegorz Długi, poseł Kukiz‘15.
wPolityce.pl: Mamy artykuł Onetu o „sankcjach”, następnie dwa oświadczenia Departamentu Stanu USA w tej sprawie. Jak według Pana obecnie kształtują się relacje polsko-amerykańskie?
Grzegorz Długi: Relacje są dwupoziomowe. Z jednej strony w relacjach strategicznych, obronnych i tej tzw. wielkiej polityki oczywiście nadal są bardzo dobre, bo jest wspólnota interesów Polski i Stanów Zjednoczonych i w tym zakresie, wbrew temu co niektórzy twierdzą, się nie za bardzo martwię. Natomiast z drugiej strony oczywiście mamy pewne problemy spowodowane tą nieszczęsną ustawą o IPN i w każdym z oświadczeń przedstawicielki Departamentu Stanu było to bardzo wyraźnie powiedziane. Natomiast użycie przez Heather Nauert słowa „fałszywe” wobec informacji z artykułu Onetu, to bardzo mocne sformułowanie, wyraźnie określające, jaki jest stosunek USA do kontynuowania tego tematu. Wobec tego nakręcanie tego tematu jest równie fałszywe, jak same te informacje. My mamy faktycznie problem, że trzeba naprawiać te relacje, a nie nakręcać jeszcze jakieś niezrozumiałe sytuacje.
W jaki sposób Pana zdaniem należy je naprawiać?
Musimy je naprawiać poprzez umiejętność jednak zrozumienia, że czasami nie jest utratą twarzy zmiana czegoś – mam na myśli zmianę ustawy o IPN. Wiem, że prawdopodobnie większość Polaków nie zgodzi się ze mną i powie, jak można ustępować pod naciskiem z zewnątrz. Mamy jednak ważniejszy interes, a nim jest to, żebyśmy mieli dobre relacje z Amerykanami, nie tylko na poziomie strategicznym, ale także tym „normalnym”, niższym, również z mediami amerykańskimi. To jest warte tego, aby takie czy inne zmiany wprowadzić, które tak naprawdę nie są istotne. Przecież wprowadzenie ustawy o IPN – mam na myśli ten fragment dotyczący Holokaustu – miało na celu obronę prawdy. Można ją chronić różnymi sformułowaniami. Bardzo często odsyłam tutaj do projektu zmiany tego prawa autorstwa PiS, który pojawił się w poprzedniej kadencji Sejmu. Na pewno PiS nie straci twarzy, kiedy użyje swojego własnego projektu sprzed kilku lat. Myślę, że to mogłoby załatwić sprawę, pokazać, że jesteśmy elastyczni, potrafimy zrozumieć inną wrażliwość, nawet wtedy, gdy się z nią nie zgadzamy. My nasze relacje z Izraelem i diasporą żydowską cofnęliśmy o kilkadziesiąt lat. Im prędzej zaczniemy to naprawiać, tym prędzej dojdziemy przynajmniej do etapu, jaki był. To, że przy okazji zobaczyliśmy ogromną siłę antypolonizmu, jest faktem. Dziwię się, że u nas się o tym nie mówiło. Antypolonizm w Izraelu istniał zawsze, był tam jawny, tylko ze względu politycznej poprawności nigdy się o tym nie mówiło w Polsce. Może teraz dobrze, że zaczynamy o tym mówić. Uważam, że wszystkim obywatelom Polski takie pranie mózgu trochę się przyda. Ono jest bolesne, ale naprawdę kopniak jeszcze nie zwala z nóg – wobec tego spokojnie stójmy na tych nogach.
Jeśli chodzi o relacje polsko-izraelskie, to duże emocje wzbudziła ostatnia wypowiedź ambasador Izraela w Polsce Anny Azari o tym, że przez ostatnie półtora miesiąca zrozumiała, jak łatwo w Polsce obudzić demony antysemityzmu.
Nie zgadam się z nią i mam do tego prawo. Uważam, że pani ambasador czy też jej służby są częściowo odpowiedzialne za to, co się stało. Gdyby ona raz a cicho w okresie tego półtora roku, kiedy ten projekt ustawy o nowelizacji ustawy o IPN był w Sejmie, powiedziała, co konkretnie Izraelowi się nie podoba, to ja gwarantuję, że ta ustawa w tym kształcie by po prostu nie przeszła. Jestem co do tego absolutnie pewien. Chcę też przypomnieć, że w okresie PRL-u, w latach 1968 do 1970 „zachęcono” 20 tys. osób o, często domniemanych, żydowskich korzeniach do emigracji, ale w tym samym okresie, a także przed nim i później, „zachęcono” milion Ślązaków i Warmian do wyjazdu z Polski. Wobec tego to był niestety element pracy w okresie komunistycznym. Teraz nie jest odpowiedni moment, żeby znowu nakręcać te emocje.
Zmienię temat. Polski rząd zaprezentował „białą księgę” w sprawie reformy sądownictwa, przekazał ją m.in. wiceszefowi i szefowi KE. Czy w Pana ocenie ten dokument może wpłynąć na zrozumienie polskiego punktu widzenia przez KE?
Jeśli myślimy, że tego rodzaju dokumentem coś zmienimy, to tak nie będzie. On tylko świadczy o tym, że rząd stara się zmienić atmosferę i za to mu chwała. Natomiast to nie załatwi sprawę. Załatwią sprawę brutalne negocjacje – Wy nam to, my Wam to i wtedy jest nadzieja. Jest też nadzieja, że wynik wyborów we Włoszech spowoduje, że biurokracja brukselska się otrzeźwi i zauważy, że chyba jednak trzeba się z tą Polską dogadać.
Przywódcy państw bałtyckich podczas konferencji prasowej z premierem Morawieckim przyznali, że nie zgodzą się na nałożenie sankcji na Polskę przez UE. To chyba ważna deklaracja?
Według mnie to jest najważniejsza wiadomość ostatnich dni. Trzy kraje bałtyckie powiedziały dość wyraźnie, że nie mają zamiaru wspierać procedur antypolskich. To jest sukces. Dziwie się, że PiS nie nakręca tego tematu, jako swój główny sukces. Trzy głosy plus węgierski to są już cztery głosy. Jeszcze tylko dwa i już w zasadzie nie ma problemu [aby nie doszło do ostatecznego głosowania dotyczącego ukarania Polski z tytułu art. 7 potrzeba sprzeciwu co najmniej 6 państw członkowskich – przyp. red.]. Dziwie się, że to nie jest wiadomość dnia.
Rozmawiał Adam Stankiewicz
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/385307-nasz-wywiad-dlugi-k15-najwazniejsza-wiadomosc-ostatnich-dni-to-deklaracja-krajow-baltyckich-ze-nie-popra-sankcji-przeciw-polsce
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.